Odpowiadała ona w środę posłom z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży na ich dezyderat z listopada ub.r. w sprawie sytuacji nauczycieli zatrudnionych w tych placówkach. Na mocy ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej od 1 stycznia 2014 r., nie są oni już zatrudnieni na podstawie ustawy Karta Nauczyciela, ale stali się pracownikami samorządowymi.
Jak podkreślono w dezyderacie, zmiana statusu nauczycieli z placówek opiekuńczo-wychowawczych w praktyce oznacza dla nich zmniejszenie zarobków o ok. 30 proc., a także utratę nabytych stopni awansu zawodowego. Dlatego komisja postulowała "pilne ustawowe rozwiązanie problemu".
Odpowiadając na dezyderat Seredyn przypomniała, że ustawa o pieczy zastępczej funkcjonuje już od 1 stycznia 2012 r. oraz, że wprowadziła ona bardzo dużo zmian. "Ustawa ta wprowadziła różne rozwiązania w konsekwencji zmierzające do przekształcenia dużych placówek opiekuńczo-wychowawczych w małe placówki, docelowo przeznaczone dla dzieci do 10 roku życia. Placówki te powinny zapewnić dzieciom stabilne środowisko wychowawcze, gdzie będą mogły nawiązywać więzi emocjonalne z wychowawcami. Aby te więzi były prawidłowe, opierały się na dobrych relacjach, kontakt z dzieckiem niestety musi być dłuższy, niż to wynika z ustawy Karta Nauczyciela" - powiedziała wiceminister.
"Potrzeba dłuższego kontaktu wychowawcy z dzieckiem była wyłączną przesłanką, aby przyspieszyć wygaszanie uprawnień pracowników zatrudnionych na podstawie Karty" - podkreśliła.
Seredyn podała, że w 2013 r. w placówkach opiekuńczo-wychowawczych zgodnie z Kartą zatrudnionych było 1669 osób, natomiast na podstawie kodeksu pracy 13 tys.746 osób. "Dualistyczny sposób zatrudniania pracowników nie sprzyjał tworzeniu dobrej atmosfery i nie wpływał na tworzenie więzi z dziećmi" - oceniła wiceminister.
Dualistyczny system zatrudnienia w placówkach opiekuńczo-wychowawczych istniejący do 1 stycznia tego roku to efekt przejęcia w 2000 r. przez ministra pracy placówek opiekuńczo-wychowawczych od ministra edukacji. W efekcie - nauczyciele zatrudnieni w tych placówkach przed 2004 r. dalej podlegali przepisom z Karty Nauczyciela, a zatrudnieni później pracują w oparciu o zapisy kodeksu pracy.
Zdaniem Sławomira Kłosowskiego (PiS) argumenty użyte przez Seredyn, mówiące o konieczności "stworzenia stabilnego środowiska wychowawczego" i "potrzebie dłuższego kontaktu" są krzywdzące dla nauczycieli-wychowawców, który w swojej pracy kierowali się dobrem dziecka. Ocenił, że rzeczywisty czas jej wykonywania związany był z gotowością do wypłacania przez samorządy wynagrodzenia za nadgodziny. "Nie podejrzewam, a wręcz twierdzę, że także pracownicy samorządowi nie będą wykonywać tej pracy społecznie" - zaznaczył. Wnioskował o odrzucenie przez komisję odpowiedzi Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński poinformował zaś, że wśród pracowników placówek wychowawczo-opiekuńczych zatrudnianych w oparciu o kodeks pracy jest bardzo duża rotacja, co - jak zaznaczył - również nie sprzyja nawiązywaniu więzi. Ocenił że, intencje ustawodawcy dotyczące opieki nad dziećmi, nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Zaproponował, by w związku ze zmianą od 1 stycznia br. statusu zawodowego nauczycieli-wychowawców i związanej z nim znaczną obniżką ich wynagrodzeń wprowadzić dla nich dodatki do pensji. Jak mówił, możliwe byłoby to przez nowelizację rozporządzenia dotyczącego pracowników samorządowych. Seredyn zaznaczyła, że zgadza się z pomysłem dodatków, ale tylko wówczas, gdyby objęły wszystkich pracowników, a nie tylko wybraną grupę.
Wniosek za przyjęciem odpowiedzi MPiPS złożyła Urszula Augustyn (PO). Jak tłumaczyła, przepisy dotyczące statusu nauczycieli-wychowawców już weszły w życie. Zaproponowała za to monitorowanie sytuacji w placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
Za przyjęciem odpowiedzi głosowało 13 posłów, 6 było przeciw, jeden poseł wstrzymał się od głosu.