Od 1 października br. kobiety będą mogły kończyć aktywność zawodową po ukończeniu 60, a mężczyźni – 65 lat. Może to spowodować spore niedobory kadrowe w służbie zdrowia, w tym wśród pielęgniarek i położnych. Z szacunków Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że do końca 2020 r. uprawnienia emerytalne nabędzie ponad 44 tys. przedstawicieli tej grupy zawodowej.
Szpitale nie ukrywają, że te dane budzą ich niepokój. – Obniżenie wieku emerytalnego będzie czynnikiem, który zwiększy i tak duży obecnie deficyt pielęgniarek oraz położnych w szpitalach. My, podobnie jak inne placówki, na pewno to odczujemy – twierdzi Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego. Potwierdza to Jolanta Wołkowicz ze Szpitala Klinicznego nr 7 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Górnośląskie Centrum Medyczne. – Na 31 września br. w naszym szpitalu zatrudnione są 764 pielęgniarki. W związku ze zmianami przepisów 1 października uprawnienia emerytalne nabędzie 28, z czego 19 zgłosiło nam chęć przejścia na emeryturę – mówi rzeczniczka. Dodaje, że pozostałe pielęgniarki zadeklarowały chęć powrotu do pracy w placówce już jako emerytki.
Mgliste perspektywy
Dane dotyczące liczby pielęgniarek i położnych, które w najbliższym czasie nabędą uprawnienia emerytalne, nie martwiłyby tak bardzo, gdyby perspektywy w zakresie zatrudnienia nowych pracowników były lepsze. Niestety nie są. – Mamy obawy poparte informacjami z okręgowych izb, że pielęgniarek i położonych będzie coraz mniej. Ogromna liczba osób, które odejdą na emeryturę w najbliższych czterech latach i niewielkie zainteresowanie wykonywaniem tych zawodów nie napawają optymizmem – podkreśla Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Co prawda absolwentek kierunków pielęgniarskich jest co roku 5–6 tys., jednak tylko 3,6–3,8 tys. występuje do okręgowych izb o prawo do wykonywania zawodu, a już tylko ok. 1,8 tys. podejmuje pracę w wyuczonym fachu. – To pokazuje skalę niedoboru kadry pielęgniarskiej i położniczej, jaka nas czeka w przyszłości – podkreśla Łodzińska.
Jako główne przyczyny spadku zainteresowania tymi profesjami eksperci wskazują dwie kwestie: niskie płace i coraz więcej obowiązków. – Często jedna pielęgniarka ma na dyżurze pod opieką kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu pacjentów – wyjaśnia Elżbieta Madajczyk, przewodnicząca Okręgowej Rady Warszawskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. W podobnym tonie wypowiada się Gołaszewski. – Zawód pielęgniarki czy położnej jest bardzo wymagający. Przez ostatnich pięć lat o blisko 25–30 proc. wzrosła liczba pacjentów kwalifikowanych przez nas do grupy trzeciej. Są to osoby starsze, leżące, którym przy każdej czynności potrzebna jest pomoc. W konsekwencji personel jest mocno obciążony fizycznie. Młodym pielęgniarkom jest trudno zajmować się takimi pacjentami, a co dopiero tym, które zbliżają się do wieku emerytalnego – tłumaczy. Zwraca jednocześnie uwagę, że ważna jest też jakość kadry pielęgniarskiej – doświadczonych pracownic nie da się tak od razu zastąpić osobami, które dopiero ukończyły studia.
Postulaty środowiska
Jak zatem zwiększyć atrakcyjność wymienionych zawodów? – Wszystkie ruchy powinny być wykonywane w oparciu o długofalową perspektywę, biorącą pod uwagę trendy demograficzne. Nie jest tajemnicą, że społeczeństwo się starzeje, podobnie jak osoby wykonujące zawody medycze. Dlatego oprócz podwyżek płac konieczna jest poprawa warunków pracy. Można to osiągnąć, wprowadzając do placówek większą liczbę opiekunów medycznych. To jest zawód pomocniczy, który już funkcjonuje na rynku. Gdyby opiekunów było na oddziałach więcej i przejęliby część najprostszych czynności związanych z opieką nad pacjentem, do których są przygotowani po roku nauki, to pielęgniarki i położne, stanowiące profesjonalny personel, mogłyby skoncentrować się na merytorycznych zadaniach – ocenia Madajczyk. Jej zdaniem od bardzo dawna nie ma woli politycznej, by wprowadzić potrzebne reformy.
– Staramy się od kilku lat uzmysławiać stronie rządowej, jak wielkie zagrożenia dla zagwarantowania właściwej opieki medycznej niosą braki kadrowe wśród pielęgniarek i położnych. Niestety bezskutecznie. Stan, jaki obecnie mamy, to zaniedbania kilkudziesięciu lat. I one się niestety będą mściły – ocenia. – Liczyliśmy na to, że nowa ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia przyzna pielęgniarkom godziwe wynagrodzenie, na tyle atrakcyjne wobec innych grup zawodowych, aby przekonało je do wyboru tej profesji oraz pracy w tym zawodzie jak najdłużej. Niestety po raz kolejny przeliczyliśmy się. Zgodnie z nowymi przepisami magister pielęgniarstwa został zakwalifikowany do najniższej grupy płacowej, tam gdzie są opiekunowie i inne zawody medyczne. Jak można więc mówić o atrakcyjności zawodu – pyta retorycznie wiceprezes Mariola Łodzińska.
Źródło: gazetaprawna.pl