"Proces legislacyjny ustawy powoli dobiega końca. O ile do prac w komisji sejmowej nigdy zaproszenia nie otrzymaliśmy, komisja senacka takie zaproszenie do nas skierowała. Zgłosiliśmy już marszałkowi Senatu szereg poprawek, a 18 października przedstawiciele górniczej Solidarności pojadą do Warszawy, by przekonać senatorów, że należałoby je uwzględnić w treści ustawy, jeśli problem rekompensat chcemy rozwiązać na czytelnych i sprawiedliwych zasadach. Mam nadzieję, że tym razem zostaniemy potraktowani poważnie" - powiedział we wtorek PAP szef górniczej "S" Jarosław Grzesik.
W ubiegły czwartek Sejm przyjął Ustawę o świadczeniu rekompensacyjnym z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla, przewidującą wypłatę jeszcze w tym roku jednorazowych rekompensat w wysokości 10 tys. zł dla ponad 235 tys. emerytów i rencistów górniczych (także osób pobierających renty rodzinne po górnikach), które utraciły należne im deputaty węglowe. Będzie to kosztować budżet ponad 2,3 mld zł. W środę ustawą ma zająć się Senat, a także połączone senackie komisje: gospodarki narodowej i innowacyjności oraz budżetu i finansów publicznych.
Dzień po uchwaleniu ustawy górnicza Solidarność oraz Platforma Obywatelska, niezależnie od siebie, przedstawiły krytyczne stanowiska wobec ustawy. PO zwróciła uwagę na brak możliwości wyboru (rekompensata czy deputat), krótki termin składania wniosków o rekompensaty i nieobjęcie świadczeniem b. pracowników przedsiębiorstw robót górniczych. Natomiast górnicza „S” ogłosiła, że przyjęte rozwiązanie pomija część emerytów (chodzi o ok. 12 tys. osób, które odeszły na emeryturę już bez prawa do deputatów - PAP), a pozostałym nie daje wyboru między rekompensatą a dalszym otrzymywaniem bezpłatnego węgla. Ustawa - jak wskazuje "S" - dzieli też emerytów na tych, którzy otrzymają jednorazowe rekompensaty, i tych, którzy nadal będą otrzymywać ekwiwalent za deputat z ZUS, na dotychczasowych zasadach.
W niedzielę posłowie PO wystosowali do szefa górniczej "S" list otwarty, zapowiadając złożenie w Senacie poprawek do ustawy; wyrazili też nadzieję na wsparcie górniczej Solidarności w tym zakresie. We wtorek Jarosław Grzesik odniósł się do propozycji Platformy, oceniając, iż autorzy listu otwartego "działając z pobudek politycznych i zmagając się ze spadającym poparciem społecznym (...) próbują gasić pożar, który kilka lat temu sami wywołali". Inicjatywę posłów PO Grzesik określił jako "Himalaje hipokryzji", zarzucając Platformie próbę wciągnięcia Solidarności i całego środowiska górniczego "w partyjną inicjatywę polityczną".
"Bezpłatny węgiel odebrano emerytom i rencistom, byłym pracownikom kopalń, za poprzednich rządów. Zdecydowali o tym politycy PO i PSL oraz zarządzający przedsiębiorstwami górniczymi z ich nominacji" - wskazał Grzesik, zauważając jednocześnie, że mimo proponowanych przez PO zmian, parlamentarzyści tej partii - autorzy listu otwartego - ostatecznie poparli w głosowaniu sejmowym rządowy projekt.
Szef górniczej Solidarności poinformował też, że rząd nie konsultował z "S" swoich propozycji, a jedynie zaprezentował związkowcom gotowe założenia ustawy, która kilka dni później była rozpatrywana przez Sejm. "Choć spotkanie nie miało charakteru konsultacyjnego, skrytykowaliśmy wtedy stanowczo rządową koncepcję rozwiązania problemu rekompensat" - poinformował Grzesik.
Zdaniem przedstawicieli największej górniczej organizacji związkowej, emeryci i renciści powinni mieć możliwość wyboru między świadczeniem rekompensacyjnym z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla, a dalszym otrzymywaniem tego świadczenia na zasadach obowiązujących w momencie zawieszenia jego realizacji. Podobnego zdania są posłowie PO. Górnicza "S" podtrzymuje też postulat central związkowych dotyczący ujednolicenia zasad realizacji ekwiwalentu za bezpłatny węgiel dla emerytów i rencistów poprzez przeniesienie kosztu jego wypłaty ze spółek węglowych na budżet państwa (jak zakłada obywatelski projekt ustawy w tej sprawie), tak jak ma to miejsce w przypadku innych uprawnionych do tego grup zawodowych.
Krytykę „S” wywołał również fakt, że po wprowadzeniu ustawy emeryci i renciści, byli pracownicy kopalń, zostaną podzieleni na kilka grup: tych, którzy nadal będą mieli ekwiwalent wypłacany przez ZUS, tych, którzy prawdopodobnie nadal będą otrzymywać świadczenie od byłych pracodawców, oraz tych, którzy zyskają wyłącznie prawo do rekompensaty, bez możliwości otrzymywania świadczenia w przyszłości. Natomiast grupa (resort energii szacował ją na ok. 12 tys. osób) emerytów, którym skutecznie odebrano deputat, nie otrzyma ani rekompensat, ani ekwiwalentu.
Jak mówił w poniedziałek w regionalnym Radiu Piekary wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, emeryci i renciści górniczy, którzy nie skorzystają z 10-tysięcznej rekompensaty za utracony deputat węglowy, mają możliwość dalszego dochodzenia swoich roszczeń dotyczących tego świadczenia; tym samym mają wybór. Jednym z warunków otrzymania rekompensaty jest bowiem zrzeczenie się roszczeń do deputatu – wcześniej wielu emerytów dochodziło deputatów w sądach, które z reguły potwierdzały ich prawo do tego świadczenia i nakazywały jego realizację. Ta ścieżka nadal będzie otwarta dla tych, którzy nie są zainteresowani 10-tysięczną rekompensatą. (PAP)
autor: Marek Błoński
edytor: Sonia Sobczyk
mab/ son/