- Europejski Urząd ds. Pracy jest podstawą naszych działań zmierzających do uczynienia unijnych przepisów w sprawie pracy bardziej uczciwymi, skuteczniejszymi i łatwiejszymi w egzekwowaniu. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo był potrzebny, nie dziwi rekordowo szybki czas jego powstania - mówił szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podkreślił w środę Juncker.
Państwa UE zdecydowały, że siedziba urzędu znajdzie się w Bratysławie.

Czytaj też: Pracodawcy nie mówią "nie" czterdziestokrotności >>>>

 

Czym będzie się zajmował urząd?

Powołanie urzędu było odpowiedzią na zmieniającą się sytuację na rynku pracy w UE. Z danych KE wynika, że obecnie w innym niż swoje państwie członkowskim mieszka lub pracuje około 17,5 mln obywateli europejskich. To dwa razy więcej niż 10 lat temu.

Do kompetencji agencji będzie należało m.in. ułatwianie kooperacji między państwami UE w radzeniu sobie z niezadeklarowaną pracą, czyli pracą na czarno, oraz ułatwianie współpracy między unijnymi i krajowymi stronami w poszukiwaniu rozwiązań dotyczących ewentualnych zakłóceń na rynku pracy. Ma ona też mediować między organami państw członkowskich, by rozstrzygać spory transgraniczne. Potrzeba taka może pojawić się np. w przypadku restrukturyzacji przedsiębiorstw działających w kilku państwach członkowskich.

Nowa instytucja ma również ułatwiać koordynację między krajami UE w transgranicznym egzekwowaniu przepisów unijnych. Ma też mieć uprawnienia do przeprowadzania skoordynowanych i wspólnych kontroli, lecz nie z własnej inicjatywy. Urząd będzie też działał na rzecz sprawniejszej wymiany informacji, np. na temat praw i obowiązków transgranicznych pracowników.

 

Nowa agencja połączy techniczne i operacyjne zadania kilku istniejących organów unijnych, takich jak Komitet Techniczny ds. Swobodnego Przepływu Pracowników, Komitet Ekspertów ds. Delegowania Pracowników, europejska platforma współpracy w zakresie przeciwdziałania pracy nierejestrowanej czy Urząd Koordynacji w ramach europejskiej sieci służb zatrudnienia (EURES).

KE podkreśliła, że państwa członkowskie mają nadal w pełni odpowiadać za egzekwowanie przepisów dotyczących pracy, czy ubezpieczeń społecznych, a na poziom UE nie trafią żądne nowe kompetencje.