Piloci i członkowie personelu wojskowych śmigłowców ratunkowych łącznie złożyli 42 pozwy.
Dyżur załogi wojskowego śmigłowca ratunkowego trwa 24 godziny. Jednak władze armii szukając oszczędności uznały, że nocna część dyżuru powinna być traktowana jako gotowość pełnienia służby, a nocną stawkę obniżono o połowę.
„W tym czasie musieliśmy być gotowi do lotu, a praca w nocy jest o wiele bardziej wymagająca” – cytuje dziennik "Lidove Noviny" jednego z pilotów.
Adwokat reprezentujący wojskowych mówił w rozmowie z portalem iDNES.cz o "celowym wykorzystywaniu” ich pracy. „Trzeba zmienić organizację pracy w służbach poszukiwawczych i ratunkowych, aby do takich przypadków w ogóle nie dochodziło” - powiedział prawnik.
Wojskowi szacują, że przez niekorzystne dla nich warunki pracy rocznie tracili średnio 100 tys. koron (ok. 15 tys. zł).
Oprócz wypłaty rekompensat żołnierze domagają się zwrotu kosztów sądowych w wysokości 420 tys. koron (ok. 63 tys. zł). Aby dokładnie obliczyć kwotę, jaką armia jest dłużna żołnierzom, potrzebna będzie opinia biegłego.
Sprawa trafiła do sądu już w 2008 roku. Wydany wówczas wyrok głosił, że żołnierzom nie przysługuje rekompensata, jednak pod koniec lutego br. do sądu w Ostrawie wpłynęły nowe pozwy, co sprawiło, że na początku marca sąd musiał ponownie zająć się tą sprawą, tym razem w trybie pozwu zbiorowego.
Żołnierze zdecydowali się na ponowną walkę o zaległe wynagrodzenia po tym, jak w październiku 2011 roku sąd w Pradze orzekł, że armia ponownie powinna rozpatrzeć wniosek pilota Radka Dworzaka domagającego się wypłaty należnego mu wynagrodzenia.