W komunikacie prasowym, opublikowanym w dniu konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli, organizowanej przez Instytut Globalizacji, polski think-tank stwierdza, że protekcjonizm i nadmierny państwowy interwencjonizm, mogą w dużym stopniu zaszkodzić Unii Europejskiej, zwłaszcza w czasie kryzysu finansowego.
– Protekcjonizm gospodarczy jest filozofią wojny, a każda wojna rodzi dodatkowe koszty w gospodarce, za którą muszą płacić konsumenci – zwraca uwagę Jacek Spendel, dyrektor Instytutu Globalizacji. – Współcześnie protekcjonizm oraz interwencjonizm coraz częściej uzasadniane są koniecznością ochrony środowiska – dodaje. Niestety wiele form protekcjonizmu w rzeczywistości nie służy ochronie środowiska, lecz krótkoterminowym interesom całych sektorów. – W przypadku rynku biopaliw znacznie korzystniejszy byłby niskoemisyjny import biopaliw z zagranicy, niż zamykanie rynków – uważa dr Christophe Vietze z Uniwersytetu w Jenie.
Eksperci Instytutu Globalizacji wskazują, że zamiast wojny handlowej z całym światem, dla Unii Europejskiej znacznie korzystniejsze jest otwarcie na globalizację i konkurencję, nawet za cenę wewnętrznym reform. Gospodarki takich krajów jak Chiny czy Indie już w 2020 r.mogą zdominować globalną gospodarkę, dlatego Unia Europejska musi być gotowa do stawienia czoła konkurencji, a nie skupiać się na kolejnych formach ochrony swoich rynków, co przynosi tylko pozorne korzyści.
– Podczas, gdy większość ludzi zgadza się, że protekcjonizm w dłuższej perspektywie oznacza straty, w Unii Europejskiej wprowadza się takie praktyki tylnymi drzwiami, także za pomocą argumentów ekologicznych – zauważa Pieter Cleppe, dyrektor brukselskiego biura konserwatywnego think-tanku Open Europe.