- Zgodnie z przewidywaniami zdecydowana większość handlowców respektuje zakaz pracy w niedziele objęte takim zakazem. Tylko w 7 proc. przypadków na ponad 8,3 tys. kontroli przeprowadzonych dotąd przez inspektorów pracy sklepy zostały otwarte wbrew prawu. Sądzę, że z czasem odsetek łamiących zakaz pracy w handlu w niedzielę będzie jeszcze spadał - mówi główny inspektor pracy Wiesław Łyszczek.
Jak podkreśla szef PIP, to nowe przepisy, które muszą się ugruntować w świadomości społecznej. I dodaje, że wspólnie z resortem pracy kierowwana przez niego instytucja pomaga je wdrożyć, wydając interpretacje przepisów, które budzą najwięcej wątpliwości. - Gdy inspektor pracy ma wątpliwości, czy zastosowane kruczki prawne służące otwarciu sklepu w niedzielę objętą zakazem pracy w handlu, np. wtedy, gdy powołuje się na status placówki pocztowej, są legalne, kieruje sprawę do sądu. Inspektor pracy nie jest bowiem organem uprawnionym do przesądzania, czy daną placówkę handlową można uznać za placówkę pocztową - mówi Wiesław Łyczek.
Szef PIP komentuje też problem sklepów, które próbowały się stać "dworcami" i otwierały punkty sprzedaży biletów. - Placówki takie są pod lupą inspektorską, sprawdzamy na bieżąco, czy przestrzegają prawa. Swego czasu głośno było w mediach o Galerii Metropolia w Gdańsku, która 9 marca 2018 r., a więc tuż po wejściu w życie przepisów o zakazie handlu w niedziele, uznała, że ma status dworca. Inspektorzy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku stwierdzili, że większość znajdujących się tam sklepów, zarówno w pierwszą niedzielę objętą zakazem, czyli 11 marca br., jak i w kolejne była zamknięta, a w tych, które były otwarte, pracę wykonywali właściciele lub ich najbliższa rodzina. Tylko w nielicznych przypadkach zatrudnieni byli pracownicy - mówi Wiesław Łyczek.