Pensjonat "Zaborek" koło Janowa Podlaskiego zwykle w lipcu tętnił życiem. Turyści tłumnie odwiedzali tutejsze zielone nadbużańskie okolice. Niektórzy przyjeżdżali tu dla kontaktu z przyrodą, a inni - jak Charlie Watts, perkusista The Rolling Stones - na aukcje koni w pobliskiej stadninie.

Czytaj też: Analiza sytuacji majątkowej przedsiębiorstwa >>>

Wprawdzie od 1 lipca na tereny pogranicza białoruskiego znów można przyjeżdżać, to turystów, póki co, jak na lekarstwo. - Na razie rezerwacji jest niewiele - utyskuje Katarzyna Okoń, właścicielka Zaborka. Jest ona jednym z przedsiębiorców, którzy ucierpieli na zamknięciu tych terenów od 2 września ubiegłego roku.

 

 

- Ograniczenia trwały trzysta dni, a ja dostałam rekompensatę tylko za pierwsze 56 dni stanu wyjątkowego. Wyczerpał się limit pomocy de minimis - przyznaje Katarzyna Okoń. I dodaje, że dla niej i wielu innych przedsiębiorców niezbędne jest szybko nowe wsparcie. Takie, które nie byłoby tamowane limitem pomocy publicznej w wysokości 200 tys. euro w ciągu trzech lat.

Czytaj też: Pogranicze z Białorusią otwarte, ale wiele firm na skraju upadku, bo pomoc za słaba >

Nowa tarcza na rubieży

Rząd taką pomoc szykuje i nazywa ją Tarczą dla Pogranicza. W programie będą mogli wziąć udział przedsiębiorcy, którzy:

  • prowadzili działalność 2 września 2021 r.,
  • 2 września 2021 r. nie zalegali z płatnościami podatków oraz składek na ubezpieczenia społeczne;
  • na dzień składania wniosku nie byli w likwidacji, upadłości lub restrukturyzacji na podstawie prawa polskiego;
  • posiadają rezydencję podatkową na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego lub są zarejestrowani na terytorium Polski, a także którzy nie posiadają rezydencji podatkowej w raju podatkowym.

Czytaj też: Likwidacja masy upadłości - sprzedaż przedsiębiorstwa >>>

Według zapowiedzi Ministerstwa Rozwoju i Technologii, z programu skorzystają przedsiębiorcy oraz rolnicy świadczący usługi: hotelarskie, gastronomiczne, organizatora turystyki lub podmiotu ułatwiającego nabywanie powiązanych usług turystycznych, pilota wycieczek, przewodnika turystycznego, a także prowadzący wypożyczalnię lub dzierżawę sprzętu turystycznego i rekreacyjnego.

Firmy powinny prowadzić działalność na terenie objętym czasowym zakazem przebywania. Wsparcie będzie udzielane na wniosek za okres między 1 grudnia 2021 r. a 30 czerwca 2022 r.
Miesięczna wartość tego wsparcia nie będzie mogła jednak przekraczać wysokości 65 proc. średniego miesięcznego przychodu wnioskodawcy w okresie obejmującym miesiące: czerwiec, lipiec i sierpień 2021 roku. Ponadto równolegle trwają prace nad nowelizacją ustawy o systemie instytucji rozwoju, tworzących podstawę prawną do przyjęcia programu przez Radę Ministrów.

Czytaj też: Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią – konsekwencje prawne >>>

Resort rozwoju i zastoju

Bez decyzji Komisji Europejskiej nie da się jednak uruchomić dodatkowego wsparcia, które rozwiązywałoby problem limitu de minimis. Dlatego UOKiK w kwietniu br. przekazał do Komisji Europejskiej formularz prenotyfikacyjny, zawierający główne założenia programu "Tarczy dla Pogranicza".  Potem procedura starań rządu o zgodę Brukseli jakby zamarła. Kolejny krok należał do Ministerstwa Rozwoju, które powinno było dostarczyć tam dane statystyczne pokazujące - ogólnie mówiąc - jak ucierpieli przedsiębiorcy turystyczni na pograniczu białoruskim. Niestety, to właśnie ogniwo łańcucha całej procedury zdaje się zawodzić.

- Pisaliśmy, jako przedsiębiorcy, do Komisji Europejskiej w tej sprawie. Dość szybko nadeszła odpowiedź, że decyzja nastąpi zaraz po tym, jak dojdzie do uzgodnień z polskim rządem. Najwyraźniej Ministerstwo Rozwoju wciąż nie wywiązało się ze swego zadania - ocenia Marek Czarny, współwłaściciel Hotelu Białowieski w Białowieży.

A jak zapewnić napływ turystów nad granicę po tak długiej przerwie? Marek Czarny proponuje, by rząd ustanowił nowy rodzaj bonu turystycznego dla strefy nad granicą białoruską. - Chodzi o to, by takim bonem można było zapłacić za usługi turystyczne czy gastronomiczne w strefie. Nawet po jej otwarciu 1 lipca mamy tu słabą frekwencję, więc może byłby to skuteczny środek? - zastanawia się Czarny.

 

 

Niech będzie jak najmniej barier

Czego przedsiębiorcy oczekują po "tarczy"? - Przede wszystkim tego, by ją szybko wprowadzić i aby realnie gwarantowała wypłatę pomocy - postuluje Katarzyna Okoń.

Postulat tej realności jest nieprzypadkowy. Dotychczasowe przepisy o rekompensatach dawały bowiem urzędom wojewódzkim możliwość biurokratycznego blokowania zwrotów pod pretekstem niespełnienia różnych warunków. Taki dość kuriozalny przypadek trafił na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku. Chodziło o restaurację z miejscami noclegowymi "Carska" w Białowieży. Wojewoda, rozpatrując wniosek o rekompensatę za czas zamknięcia strefy przygranicznej dopatrzył się, że ten obiekt nie został wpisany do ewidencji obiektów hotelarskich i innych obiektów, w których prowadzona jest działalność turystyczna. Uznał zatem, że nie ma dowodów na to, że przed wrześniem ub. r. służył turystom. Stało się tak, mimo że "Carska", działająca w budynkach nieczynnej stacji kolejowej i w specjalnie zaadaptowanych wagonach oraz budynkach jest znanym obiektem, od dawna przyjmującym gości z kraju i z zagranicy.

Na szczęście sąd w nieprawomocnym jeszcze wyroku z 30 maja 2022 r. (sygn. akt I C 52/22) stwierdził, że wpis do gminnej ewidencji nie jest kluczowy, a inne dowody wystarczająco świadczą o tym, że "Carska" prowadziła działalność gastronomiczną i turystyczną. Rekompensaty się jej zatem należą .

Czytaj też: Instrumenty chroniące interesy wierzycieli przedsiębiorcy wszczynającego postępowanie restrukturyzacyjne >>>

- Jeśli przyszłe przepisy o wsparciu dla przedsiębiorców z pogranicza mają działać właściwie, to nie powinny pozostawiać pola do stawiania podobnych przeszkód. Tym bardziej, że przedsiębiorcy nie z własnej woli musieli zaprzestać swojej działalności - uważa Jakub Boruta, adwokat z Białegostoku, pełnomocnik właścicieli "Carskiej". Dodaje, że warto zwrócić też uwagę na orzecznictwo sądów w sprawach dotyczących wsparcia przedsiębiorców w czasie pandemii COVID-19. - W tamtych przypadkach sądy też orzekały na korzyść przedsiębiorców, kładąc nacisk na kwestię rzeczywistego prowadzenia działalności, a nie spełniania biurokratycznych wymogów - przypomina adwokat.

 

Sprawdź również książkę: Umowy w administracji publicznej >>