Przestępstwa przeciw środowisku będą surowiej karane. Do więzienia pójdzie nawet ten, kto nieumyślnie zniszczył chronione rośliny albo zwierzęta.
Obecnie Kodeks karny przewiduje surowe kary za zanieczyszczenie środowiska, gdy może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Ponieważ często trudno udowodnić taką szkodę, truciciele nie bardzo się przejmują tymi przepisami. Teraz ma być znacznie ostrzej. Do tego, by wszcząć postępowanie karne, wystarczy, by zagrożone było życie lub zdrowie jednej osoby. Ze zmiany cieszyć się mogą mieszkańcy pojedynczych domów zlokalizowanych w pobliżu zakładów nieprzestrzegających ekologicznych regulacji, a obawiać nierzetelni przedsiębiorcy. Jeśli zostanie udowodnione, że to, co wpuszczali do atmosfery lub do wody, przyczyniło się do śmierci lub ciężkiej choroby nawet jednej osoby, mogą trafić nawet na dziesięć lub 12 lat do więzienia. Także gdy przestępstwo nie doprowadziło do tak groźnych skutków, przedsiębiorca mógłby trafić za kraty na osiem lat. Zdaniem specjalistów jednak samo wprowadzenie dotkliwych i odstraszających sankcji nie wystarczy. Trzeba wzmocnić inspekcję ochrony środowiska. Resort stawia też na edukacje ekologiczną. Całego społeczeństwa, ale przede wszystkim urzędników, sędziów i prokuratorów. Żeby nie powtarzały się sytuacje, które dzisiaj są w praktyce regułą: umarzania spraw ze względu na niską szkodliwość czynu. Wiele krytycznych uwag do projektu ma także Rada Legislacyjna. Jedną z najważniejszych jest rozproszenie przepisów karnych w kilku ustawach. Zdaniem Rady wszystkie powinny być w Kodeksie karnym, skoro jest w nim rozdział „przestępstwa przeciw środowisku”.
Źródło: Rzeczpospolita, 23 kwietnia 2010 r.
Obecnie Kodeks karny przewiduje surowe kary za zanieczyszczenie środowiska, gdy może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Ponieważ często trudno udowodnić taką szkodę, truciciele nie bardzo się przejmują tymi przepisami. Teraz ma być znacznie ostrzej. Do tego, by wszcząć postępowanie karne, wystarczy, by zagrożone było życie lub zdrowie jednej osoby. Ze zmiany cieszyć się mogą mieszkańcy pojedynczych domów zlokalizowanych w pobliżu zakładów nieprzestrzegających ekologicznych regulacji, a obawiać nierzetelni przedsiębiorcy. Jeśli zostanie udowodnione, że to, co wpuszczali do atmosfery lub do wody, przyczyniło się do śmierci lub ciężkiej choroby nawet jednej osoby, mogą trafić nawet na dziesięć lub 12 lat do więzienia. Także gdy przestępstwo nie doprowadziło do tak groźnych skutków, przedsiębiorca mógłby trafić za kraty na osiem lat. Zdaniem specjalistów jednak samo wprowadzenie dotkliwych i odstraszających sankcji nie wystarczy. Trzeba wzmocnić inspekcję ochrony środowiska. Resort stawia też na edukacje ekologiczną. Całego społeczeństwa, ale przede wszystkim urzędników, sędziów i prokuratorów. Żeby nie powtarzały się sytuacje, które dzisiaj są w praktyce regułą: umarzania spraw ze względu na niską szkodliwość czynu. Wiele krytycznych uwag do projektu ma także Rada Legislacyjna. Jedną z najważniejszych jest rozproszenie przepisów karnych w kilku ustawach. Zdaniem Rady wszystkie powinny być w Kodeksie karnym, skoro jest w nim rozdział „przestępstwa przeciw środowisku”.
Źródło: Rzeczpospolita, 23 kwietnia 2010 r.