Nowela, która czeka już tylko na podpis Prezydenta oznacza duże zmiany, szczególnie na rynku wtórnym. Nowe przepisy, które najprawdopodobniej wejdą w życie jeszcze w sierpniu br. przyniosą korektę wskaźników, które służą wyliczaniu limitów cen mieszkań z rynku pierwotnego i wtórnego, do których przysługują dopłaty. Zgodnie z nowymi postanowieniami, wskaźnik dla rynku wtórnego zmaleje blisko o połowę (z 1,4 do 0,8), a dla nowych mieszkań spadnie z 1,4 do 1,0. Po wprowadzeniu nowych zasad w poszczególnych miastach z dopłatą będzie można kupić tylko najtańsze lokale. Na niektórych rynkach znalezienie mieszkań kwalifikujących się do dopłat stanie się niemożliwe.
Rodzina do kompletnego remontu
W Warszawie można było dotąd zaciągnąć kredyt z dopłatą na mieszkania z drugiej ręki, których cena sięgała 9,8 tys. zł. za 1 mkw. Po wejściu w życie zmian wartość ta wyniesie jedynie 5,6 tys. zł. Przeważająca większość używanych mieszkań w stolicy nie zmieści się w nowych limitach. Zamiast lokum o odpowiednio wysokim standardzie w wybranej dzielnicy, osoby chcące skorzystać z dofinansowania będą musiały wybierać lokale do remontu, z dala od centrum.
Według szacunków analityków z firmy doradczej Expander, kredyty w programie RnS stanowiły dotąd około 75 proc. wszystkich pożyczek hipotecznych zaciąganych w Warszawie na używane mieszkania. W zależności od wyliczeń średnia cena ofertowa na stołecznym rynku wtórnym wynosi obecnie od 7,8 do 8,24 tys. zł/mkw. Dlatego mieszkania w wyznaczonym przez ustawodawcę pułapie cenowym (5,6 tys./mkw.) trudno będzie znaleźć teraz nawet w peryferyjnych dzielnicach miasta. Jak oblicza portal Szybko.pl, oferty w przedziale 5–6 tys. zł stanowią jedynie 0,2 proc. stołecznego rynku wtórnego, a to oznacza nieco ponad tysiąc mieszkań.
Podobna sytuacja będzie miała miejsce w większości miast. Jak oceniają analitycy Home Broker, w Białymstoku, Gdyni, Krakowie, Lublinie, Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu w przypadku używanych mieszkań program praktycznie przestanie działać, bo w tych miastach kupujący nie znajdą lokali w odpowiednio niskich cenach, które zmieszczą się w nowych limitach.
Dopłaty tylko dla nielicznych
We Wrocławiu, Bydgoszczy, Toruniu, Łodzi, Krakowie, Gdańsku, Olsztynie i Poznaniu limit dla mieszkań deweloperskich wynosi obecnie około 7 tys. zł za metr. Nowelizacja ustawy zakłada spadek limitów w tych miastach o prawie 43 proc. dla nieruchomości z rynku wtórnego i 28,6 proc. w przypadku rynku pierwotnego, wyliczają analitycy Home Broker.
Dla Warszawy limit cenowy na rynku deweloperskim wynosi obecnie 9,8 tys. zł/mkw. Po obniżeniu wskaźników jego poziom dla nowych mieszkań spadnie do około 7 tys. zł/mkw. Wyszukanie takiego mieszkania nie będzie wtedy łatwe. W Krakowie, żeby skorzystać z rządowych dopłat trzeba będzie znaleźć mieszkanie deweloperskie w maksymalnej cenie niewiele powyżej 4,7 tys. zł/mkw. A obecnie tylko pojedyncze inwestycje oferują takie lokale.
Nie inaczej sytuacja wygląda w Poznaniu. Planowane zmniejszenie limitu ceny nowego mieszkania (do 5130 zł/mkw.) kwalifikującej go do dofinansowania spowoduje, że znalezienie jakiegokolwiek lokalu spełniającego nowe wymagania będzie niezwykle trudne. – W naszej poznańskiej inwestycji, w osiedlu RED Park można kupić mieszkania w cenie już od 5100 zł brutto za metr kwadratowy. Według obowiązujących jeszcze przepisów wszystkie mieszkania z oferty kwalifikują się do zaciągnięcia kredytu z dopłatą. Po nowelizacji programu Rodzina na swoim tylko na niewielką część mieszkań znajdujących się w sprzedaży można będzie dostać dopłatę. Finansowanie projektu przez PKO BP daje nam jednak możliwość zaoferowania nabywcom atrakcyjnego systemu finansowania 15/85. W momencie rozpoczęcia budowy (w październiku br.) kupujący wpłacają 15 proc. wartości nieruchomości, a pozostałe 85 proc. sumy dopiero przed odbiorem kluczy – tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.
W efekcie zmian, które niebawem wejdą w życie w trzynastu przebadanych przez Home Broker miastach pula mieszkań kwalifikujących się do dofinansowania skurczy się z 66 proc. do 10 proc. Ciekawostką jest, że kupujący nie zareagowali dotąd nerwowo na te zapowiedzi. Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że w marcu tego roku preferencyjny kredyt z państwową dopłatą zaciągnęło w całym kraju 5,8 tys. rodzin, w kwietniu 5,1 tys., a w czerwcu tylko 4,5 tys. Statystyki mogą poprawić nieco single, którzy dołączą niebawem do grupy beneficjentów programu RnS.
Rodzina do kompletnego remontu
W Warszawie można było dotąd zaciągnąć kredyt z dopłatą na mieszkania z drugiej ręki, których cena sięgała 9,8 tys. zł. za 1 mkw. Po wejściu w życie zmian wartość ta wyniesie jedynie 5,6 tys. zł. Przeważająca większość używanych mieszkań w stolicy nie zmieści się w nowych limitach. Zamiast lokum o odpowiednio wysokim standardzie w wybranej dzielnicy, osoby chcące skorzystać z dofinansowania będą musiały wybierać lokale do remontu, z dala od centrum.
Według szacunków analityków z firmy doradczej Expander, kredyty w programie RnS stanowiły dotąd około 75 proc. wszystkich pożyczek hipotecznych zaciąganych w Warszawie na używane mieszkania. W zależności od wyliczeń średnia cena ofertowa na stołecznym rynku wtórnym wynosi obecnie od 7,8 do 8,24 tys. zł/mkw. Dlatego mieszkania w wyznaczonym przez ustawodawcę pułapie cenowym (5,6 tys./mkw.) trudno będzie znaleźć teraz nawet w peryferyjnych dzielnicach miasta. Jak oblicza portal Szybko.pl, oferty w przedziale 5–6 tys. zł stanowią jedynie 0,2 proc. stołecznego rynku wtórnego, a to oznacza nieco ponad tysiąc mieszkań.
Podobna sytuacja będzie miała miejsce w większości miast. Jak oceniają analitycy Home Broker, w Białymstoku, Gdyni, Krakowie, Lublinie, Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu w przypadku używanych mieszkań program praktycznie przestanie działać, bo w tych miastach kupujący nie znajdą lokali w odpowiednio niskich cenach, które zmieszczą się w nowych limitach.
Dopłaty tylko dla nielicznych
We Wrocławiu, Bydgoszczy, Toruniu, Łodzi, Krakowie, Gdańsku, Olsztynie i Poznaniu limit dla mieszkań deweloperskich wynosi obecnie około 7 tys. zł za metr. Nowelizacja ustawy zakłada spadek limitów w tych miastach o prawie 43 proc. dla nieruchomości z rynku wtórnego i 28,6 proc. w przypadku rynku pierwotnego, wyliczają analitycy Home Broker.
Dla Warszawy limit cenowy na rynku deweloperskim wynosi obecnie 9,8 tys. zł/mkw. Po obniżeniu wskaźników jego poziom dla nowych mieszkań spadnie do około 7 tys. zł/mkw. Wyszukanie takiego mieszkania nie będzie wtedy łatwe. W Krakowie, żeby skorzystać z rządowych dopłat trzeba będzie znaleźć mieszkanie deweloperskie w maksymalnej cenie niewiele powyżej 4,7 tys. zł/mkw. A obecnie tylko pojedyncze inwestycje oferują takie lokale.
Nie inaczej sytuacja wygląda w Poznaniu. Planowane zmniejszenie limitu ceny nowego mieszkania (do 5130 zł/mkw.) kwalifikującej go do dofinansowania spowoduje, że znalezienie jakiegokolwiek lokalu spełniającego nowe wymagania będzie niezwykle trudne. – W naszej poznańskiej inwestycji, w osiedlu RED Park można kupić mieszkania w cenie już od 5100 zł brutto za metr kwadratowy. Według obowiązujących jeszcze przepisów wszystkie mieszkania z oferty kwalifikują się do zaciągnięcia kredytu z dopłatą. Po nowelizacji programu Rodzina na swoim tylko na niewielką część mieszkań znajdujących się w sprzedaży można będzie dostać dopłatę. Finansowanie projektu przez PKO BP daje nam jednak możliwość zaoferowania nabywcom atrakcyjnego systemu finansowania 15/85. W momencie rozpoczęcia budowy (w październiku br.) kupujący wpłacają 15 proc. wartości nieruchomości, a pozostałe 85 proc. sumy dopiero przed odbiorem kluczy – tłumaczy Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.
W efekcie zmian, które niebawem wejdą w życie w trzynastu przebadanych przez Home Broker miastach pula mieszkań kwalifikujących się do dofinansowania skurczy się z 66 proc. do 10 proc. Ciekawostką jest, że kupujący nie zareagowali dotąd nerwowo na te zapowiedzi. Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że w marcu tego roku preferencyjny kredyt z państwową dopłatą zaciągnęło w całym kraju 5,8 tys. rodzin, w kwietniu 5,1 tys., a w czerwcu tylko 4,5 tys. Statystyki mogą poprawić nieco single, którzy dołączą niebawem do grupy beneficjentów programu RnS.