Żaden z klubów parlamentarnych nie wniósł o odrzucenie w pierwszym czytaniu obywatelskiego projektu zmian w ustawie o ochronie przyrody. Omawiany w czwartek przez Sejm projekt pozbawia samorządy możliwości blokowania tworzenia i zmian granic parków narodowych.
Przedstawiciel komitetu inicjatywy ustawodawczej Krzysztof Worobiec mówił w czwartek w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu, że obecne przepisy pozwalają decydować o losie dobra wspólnego, jakim są parki narodowe wąskiej grupie osób - lokalnej wspólnocie samorządowej.
Według obowiązującej ustawy o ochronie przyrody utworzenie lub zmiana granic parku wymaga uzgodnienia z samorządami, na których terenie leży lub ma powstać park. W obywatelskim projekcie mowa jest o zaopiniowaniu projektu rozporządzenia o utworzeniu lub zmianie granic parku przez samorząd, Państwową Radę Ochrony Przyrody oraz zainteresowane organizacje pozarządowe.
Worobiec argumentował, że obowiązujące prawo w istocie daje prawo weta samorządom wszystkich szczebli także wobec terenów nie będących ich własnością. Jedna gmina może zablokować - bez żadnej racjonalnej przyczyny - włączenie do parku narodowego terenów należących do skarbu państwa, czyli własności wszystkich Polaków - mówił w Sejmie przedstawiciel wnioskodawców.
Podkreślał, że park narodowy nie jest hamulcem rozwoju danego terenu, wręcz przeciwnie, prowadzi do rozwoju gospodarczego i turystyki. "Gdyby w Białowieży nie było parku narodowego, na tych rubieżach kraju nie trzeba byłoby czterech hoteli. Na każdym obejściu wisi napis +pokoje do wynajęcia+, nie byłoby tego bez parku narodowego" - przekonywał.
Klub PO jest skłonny poprzeć obywatelski projekt i opowie się za skierowaniem do komisji środowiska i samorządowej - zapowiedział Arkadiusz Litwiński (PO). Czym innym jest wyrażenie opinii, której należy wysłuchiwać, a czym innym prawo weta - argumentował.
Jerzy Szmit (PiS) mówił w imieniu klubu, że propozycja zawarta w projekcie jest zbyt daleko idąca. Według PiS organy władzy samorządowej powinny mieć realny wpływ na powstawanie i zmiany granic parków, a nie jedynie opiniować takie zmiany. PiS pomimo zasadniczych uwag do projektu opowiedział się za dalszymi pracami w komisjach środowiska i samorządowej oraz komisji rolnictwa.
W imieniu klubu Ruchu Palikota Marek Domaracki zadeklarował, że klub zagłosuje za proponowanymi zmianami w prawie o ochronie przyrody, "ponieważ musi być jakiś kawałek kraju, w którym przyroda jest ważniejsza niż człowiek".
Koalicyjny klub PSL nie poparł proponowanych w projekcie zmian, ale również chce pracować nad zapisami w komisjach środowiska i samorządowej. Marek Gos (PSL) przypomniał, że bez zmian w przepisach powiększono już raz Białowieski Park Narodowy, utworzono trzy parki narodowe, powiększając ich liczbę do 23. "Samorząd terytorialny nie był i nie jest przeszkodą w tworzeniu i zmianie granic parków" - mówił. "Nie należy samorządów robić przeciwnikami ochrony przyrody" - dodał.
Eugeniusz Czykwin (SLD) opowiedział się za skierowaniem projektu zmian w ustawie do komisji środowiska i samorządowej, również pomimo negatywnej oceny obecnych zapisów. Klub SLD chce, by w opracowywanych zmianach znalazły się zapisy pozwalające na wypracowanie z samorządami dobrego kompromisu w sprawie tworzenia i granic parków narodowych.
Czykwin przypominał, że negatywnie o zmianie wypowiedziały się związki samorządów, "a wrogość samorządów nie bierze się znikąd". W jego ocenie przyczyniły się do tego m.in. decyzje poprzedniego ministra środowiska, dotyczące ograniczenia wyrębu drzew w nadleśnictwach okalających Puszczę Białowieską, które prowadzą do utraty pracy i braku drewna opałowego dla miejscowej ludności, należącej głównie do mniejszości białoruskiej.
Mariusz Orion-Jędrysek (SP) powiedział, że Solidarna Polska opowiada się za pogodzeniem racji samorządów i ekologów podczas prac w komisjach. Jego zdaniem minister środowiska powinien mieć ostatnie słowo w przypadku tworzenia i rozszerzania parków, ale decyzja powinna uwzględniać rozsądne odszkodowanie dla samorządów.
Obywatelski projekt zawiera też artykuł dotyczący zasad odwoływania dyrektorów parków narodowych. Wnioskodawcy chcą, by do odwołania dyrektorów wymagana była opinia Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Posłowie przypominali, że niedawna nowelizacja ustawy o ochronie przyrody zmieniła już ten zapis i ta cześć projektu straciła sens.
O tym, do jakich komisji trafi projekt, Sejm zdecyduje w bloku głosowań w piątek.
Inicjatorzy zmian w ustawie zebrali 250 tys. podpisów, przy wymaganych 100 tys. Podpisy zaczęto zbierać po tym, jak samorządy nie zgodziły się na powiększenie Białowieskiego Parku Narodowego. Projekt został złożony w listopadzie 2010 r. na ręce ówczesnego marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. Od tamtego czasu nie został wprowadzony pod obrady - zgodnie z prawem marszałek Sejmu nie jest związany żadnymi terminami. Projekt obywatelski nie podlega zasadzie dyskontynuacji i dlatego prace nad tym samym wnioskiem może podjąć parlament kolejnej kadencji. (PAP)
Przedstawiciel komitetu inicjatywy ustawodawczej Krzysztof Worobiec mówił w czwartek w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu, że obecne przepisy pozwalają decydować o losie dobra wspólnego, jakim są parki narodowe wąskiej grupie osób - lokalnej wspólnocie samorządowej.
Według obowiązującej ustawy o ochronie przyrody utworzenie lub zmiana granic parku wymaga uzgodnienia z samorządami, na których terenie leży lub ma powstać park. W obywatelskim projekcie mowa jest o zaopiniowaniu projektu rozporządzenia o utworzeniu lub zmianie granic parku przez samorząd, Państwową Radę Ochrony Przyrody oraz zainteresowane organizacje pozarządowe.
Worobiec argumentował, że obowiązujące prawo w istocie daje prawo weta samorządom wszystkich szczebli także wobec terenów nie będących ich własnością. Jedna gmina może zablokować - bez żadnej racjonalnej przyczyny - włączenie do parku narodowego terenów należących do skarbu państwa, czyli własności wszystkich Polaków - mówił w Sejmie przedstawiciel wnioskodawców.
Podkreślał, że park narodowy nie jest hamulcem rozwoju danego terenu, wręcz przeciwnie, prowadzi do rozwoju gospodarczego i turystyki. "Gdyby w Białowieży nie było parku narodowego, na tych rubieżach kraju nie trzeba byłoby czterech hoteli. Na każdym obejściu wisi napis +pokoje do wynajęcia+, nie byłoby tego bez parku narodowego" - przekonywał.
Klub PO jest skłonny poprzeć obywatelski projekt i opowie się za skierowaniem do komisji środowiska i samorządowej - zapowiedział Arkadiusz Litwiński (PO). Czym innym jest wyrażenie opinii, której należy wysłuchiwać, a czym innym prawo weta - argumentował.
Jerzy Szmit (PiS) mówił w imieniu klubu, że propozycja zawarta w projekcie jest zbyt daleko idąca. Według PiS organy władzy samorządowej powinny mieć realny wpływ na powstawanie i zmiany granic parków, a nie jedynie opiniować takie zmiany. PiS pomimo zasadniczych uwag do projektu opowiedział się za dalszymi pracami w komisjach środowiska i samorządowej oraz komisji rolnictwa.
W imieniu klubu Ruchu Palikota Marek Domaracki zadeklarował, że klub zagłosuje za proponowanymi zmianami w prawie o ochronie przyrody, "ponieważ musi być jakiś kawałek kraju, w którym przyroda jest ważniejsza niż człowiek".
Koalicyjny klub PSL nie poparł proponowanych w projekcie zmian, ale również chce pracować nad zapisami w komisjach środowiska i samorządowej. Marek Gos (PSL) przypomniał, że bez zmian w przepisach powiększono już raz Białowieski Park Narodowy, utworzono trzy parki narodowe, powiększając ich liczbę do 23. "Samorząd terytorialny nie był i nie jest przeszkodą w tworzeniu i zmianie granic parków" - mówił. "Nie należy samorządów robić przeciwnikami ochrony przyrody" - dodał.
Eugeniusz Czykwin (SLD) opowiedział się za skierowaniem projektu zmian w ustawie do komisji środowiska i samorządowej, również pomimo negatywnej oceny obecnych zapisów. Klub SLD chce, by w opracowywanych zmianach znalazły się zapisy pozwalające na wypracowanie z samorządami dobrego kompromisu w sprawie tworzenia i granic parków narodowych.
Czykwin przypominał, że negatywnie o zmianie wypowiedziały się związki samorządów, "a wrogość samorządów nie bierze się znikąd". W jego ocenie przyczyniły się do tego m.in. decyzje poprzedniego ministra środowiska, dotyczące ograniczenia wyrębu drzew w nadleśnictwach okalających Puszczę Białowieską, które prowadzą do utraty pracy i braku drewna opałowego dla miejscowej ludności, należącej głównie do mniejszości białoruskiej.
Mariusz Orion-Jędrysek (SP) powiedział, że Solidarna Polska opowiada się za pogodzeniem racji samorządów i ekologów podczas prac w komisjach. Jego zdaniem minister środowiska powinien mieć ostatnie słowo w przypadku tworzenia i rozszerzania parków, ale decyzja powinna uwzględniać rozsądne odszkodowanie dla samorządów.
Obywatelski projekt zawiera też artykuł dotyczący zasad odwoływania dyrektorów parków narodowych. Wnioskodawcy chcą, by do odwołania dyrektorów wymagana była opinia Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Posłowie przypominali, że niedawna nowelizacja ustawy o ochronie przyrody zmieniła już ten zapis i ta cześć projektu straciła sens.
O tym, do jakich komisji trafi projekt, Sejm zdecyduje w bloku głosowań w piątek.
Inicjatorzy zmian w ustawie zebrali 250 tys. podpisów, przy wymaganych 100 tys. Podpisy zaczęto zbierać po tym, jak samorządy nie zgodziły się na powiększenie Białowieskiego Parku Narodowego. Projekt został złożony w listopadzie 2010 r. na ręce ówczesnego marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. Od tamtego czasu nie został wprowadzony pod obrady - zgodnie z prawem marszałek Sejmu nie jest związany żadnymi terminami. Projekt obywatelski nie podlega zasadzie dyskontynuacji i dlatego prace nad tym samym wnioskiem może podjąć parlament kolejnej kadencji. (PAP)