Sprawa tzw. backloadingu, czyli opóźnienia aukcji pozwoleń na emisję CO2 dzieli największą grupę polityczną w PE - chadecką Europejską Partię Ludową. Część europosłów tej frakcji, zasiadających w komisji środowiska europarlamentu, zmieniła stanowisko i zagłosowała za propozycją Komisji Europejskiej.
W zamyśle KE opóźnienie aukcji pozwoleń na emisję CO2 ma podnieść ich niską obecnie cenę i zmobilizować firmy do zielonych inwestycji. Polska uważa z kolei, że to szkodliwa ingerencja w rynek CO2.
Jeszcze przed środowym głosowaniem eurodeputowana komisji PE ds. energii Lena Kolarska-Bobińska powiedziała PAP, że chadeccy europosłowie jej komisji oraz komisji PE do spraw środowiska utworzyli nieformalną grupę na rzecz uzgodnienia stanowiska odnośnie backloadingu. "Koledzy z komisji środowiska, bez porozumienia z nami, całkowicie zmienili stanowisko" - ubolewała Kolarska-Bobińska.
Co więcej, do propozycji KE wprowadzono kompromisowe poprawki, które - jak powiedziały PAP źródła UE - mogą być jeszcze gorsze dla Polski, niż oryginalna propozycja.
Jedna z tych poprawek to przekierowanie 600 mln z 900 mln "opóźnionych" pozwoleń do specjalnego funduszu, który miałby być zarządzany przez KE. Oznaczałoby to, że państwa UE uzyskałyby bezpośrednio dochody jedynie z 300 mln pozwoleń na emisję CO2, których aukcja byłaby przesunięta na okres po 2015 r. Taką propozycję - zdaniem Kolarskiej-Bobińskiej - może przegłosować cały PE w lipcu, ale prawdopodobnie odrzucą ją rządy.
Druga bardzo groźna poprawka - według źródła UE - to poddanie przeglądowi listy sektorów zagrożonych przeniesieniem działalności poza UE na skutek nowych unijnych restrykcji. Gdyby z listy tej zniknął przemysł ciężki, darmowych pozwoleń na emisję CO2 mogłyby nie otrzymać polskie przedsiębiorstwo - wskazało źródło w rozmowie z PAP.
16 kwietnia Parlament Europejski odrzucił propozycję zawieszenia aukcji części pozwoleń na emisję CO2, jednak KE nie wycofała swojej propozycji i wróciła ona do komisji PE ds. środowiska. Po uzgodnieniu stanowiska przez komisję PE w środę, głosowanie plenarne w tej sprawie możliwe jest w pierwszym tygodniu lipca.
"Stanowisko Polski, jeśli chodzi o tę administracyjną interwencję w rynek uprawnień się nie zmieniło, jesteśmy oczywiście przeciwni tej propozycji. Jestem trochę zdziwiony, że Parlament (Europejski) znowu wraca do decyzji, którą już raz podjął" - mówił na początku czerwca dziennikarzom w Brukseli minister środowiska Marcin Korolec.
Jego zdaniem nie ma szans na to, by propozycja opóźnienia aukcji części pozwoleń na emisję CO2 weszła w życie w tym roku, ponieważ w jej sprawie odpowiednie decyzje muszą też podjąć ministrowie środowiska. Gdyby miałoby to nastąpić w przyszłym roku, to KE - zdaniem Korolca - powinna wykonać kolejne studium wpływu nowych przepisów. Ponadto - zdaniem ministra - KE wybrała bardzo zły moment na przyjęcie przepisów.
KE zaproponowała w ubiegłym roku zawieszenie aukcji 900 mln pozwoleń na emisję CO2 w latach 2013-2015 (tzw. backloading). O tyle samo miałaby być zwiększona liczba pozwoleń w kolejnych latach do 2020 r. KE nie wykluczała jednak dalszych propozycji, polegających na trwałym usunięciu tych pozwoleń z unijnego rynku handlu emisjami CO2 (ETS).
Pod koniec ubiegłego roku Korolec przedstawił w Brukseli analizę, która wskazywała na możliwą stratę ok. 1 mld euro przychodów budżetowych w latach 2013-20 na skutek zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń.
Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)
jzi/ awi/ luo/ pad/ jbr/