Rozpatrywanie polskiego wniosku o darmowe pozwolenia na emisje CO2 dla elektrowni po 2013 r. przedłużono do połowy lipca w związku z pytaniami KE. Poprosiliśmy polskie władze o dodatkowe informacje, teraz je analizujemy - powiedział w czwartek PAP rzecznik KE.
Pod koniec września ubiegłego roku rząd RP przyjął i wysłał do Komisji Europejskiej wniosek o przydział darmowych uprawnień do emisji CO2 dla energetyki na lata 2013-2020 wraz z wykazem uprawnionych instalacji; oba dokumenty opatrzył klauzulą "zastrzeżone".
Warunkiem uzyskania darmowych pozwoleń przez elektrownie w Polsce, w dużej mierze przestarzałe, są prace modernizacyjne na rzecz obniżania emisji. Na liście tej miały znaleźć się nie tylko istniejące elektrownie, ale też te, których proces inwestycyjny "fizycznie" rozpoczął się przed 2009 rokiem. Interpretacja tego terminu była przedmiotem sporu między Polską a KE, a Zieloni krytykują Polskę za umieszczenie na liście "wirtualnych inwestycji".
We wrześniu KE informowała PAP, że rozpatrywanie wniosku potrwa sześć miesięcy, jednak w czwartek rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero-Ladron powiedział PAP, że okres ten będzie teraz liczony od połowy stycznia, ponieważ 16 stycznia polskie władze odpowiedziały na prośbę KE o dodatkowe informacje. "Po rozpatrzeniu polskiego wniosku zdecydujemy, czy przyjmiemy propozycję Polski (listę elektrowni i przydział pozwoleń - PAP) w całości, częściowo, czy odrzucimy" - powiedział.
Jak informowało w ubiegłym roku Ministerstwo Gospodarki, we wniosku wymienione są inwestycje, w ramach których do 2018-2020 roku w polskiej energetyce powstanie ok. 9 tys. megawatów nowych zdolności wytwórczych.
Według organizacji ClientEarth, polskie władze chcą objąć darmowymi pozwoleniami 13 planowanych elektrowni węglowych, które - jej zdaniem - są wciąż tylko "na papierze" i przydzielenie im bezpłatnych pozwoleń na emisję byłoby niezgodne także z polskim prawem. Powołując się na publicznie dostępne dokumenty, ClientEarth poinformowała, że jej zdaniem do darmowych emisji dla rozpoczętych inwestycji kwalifikuje się tylko instalacja w Bełchatowie.
Komisja Europejska chciała zawęzić definicję fizycznie rozpoczętych inwestycji do instalacji faktycznie już budowanych w grudniu 2008 roku, zaś Polska zabiegała o uwzględnienie także tych, które były zaplanowane w tym czasie.
Polską interpretację miał potwierdzić list komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard do ówczesnego ministra środowiska Andrzeja Kraszewskiego z 20 lipca 2010 roku, w którym napisano, że decydujące mają być zapisy polskiego prawa budowlanego. A to miałoby oznaczać, że do uznania "fizycznego rozpoczęcia prac" wystarczają już np. pomiary geodezyjne na miejscu budowy. Komisarz dodała, że choć nie jest wymagane pozwolenie na budowę, potrzebna jest wyraźna zgoda na nową elektrownię Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Darmowe uprawnienia do emisji CO2 to element kompromisu, jaki Polska i inne kraje z energetyką węglową wynegocjowały w ramach pakietu energetyczno-klimatycznego z 2008 roku. Kompromis polega na tym, że od 2013 roku, od kiedy unijne elektrownie i zakłady przemysłowe muszą kupować uprawnienia do emisji CO2 na aukcjach, m.in. polskie elektrownie będą mogły korzystać z pewnej ilości darmowych uprawnień. Jednak od 2020 roku również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach.
Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)
Pod koniec września ubiegłego roku rząd RP przyjął i wysłał do Komisji Europejskiej wniosek o przydział darmowych uprawnień do emisji CO2 dla energetyki na lata 2013-2020 wraz z wykazem uprawnionych instalacji; oba dokumenty opatrzył klauzulą "zastrzeżone".
Warunkiem uzyskania darmowych pozwoleń przez elektrownie w Polsce, w dużej mierze przestarzałe, są prace modernizacyjne na rzecz obniżania emisji. Na liście tej miały znaleźć się nie tylko istniejące elektrownie, ale też te, których proces inwestycyjny "fizycznie" rozpoczął się przed 2009 rokiem. Interpretacja tego terminu była przedmiotem sporu między Polską a KE, a Zieloni krytykują Polskę za umieszczenie na liście "wirtualnych inwestycji".
We wrześniu KE informowała PAP, że rozpatrywanie wniosku potrwa sześć miesięcy, jednak w czwartek rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero-Ladron powiedział PAP, że okres ten będzie teraz liczony od połowy stycznia, ponieważ 16 stycznia polskie władze odpowiedziały na prośbę KE o dodatkowe informacje. "Po rozpatrzeniu polskiego wniosku zdecydujemy, czy przyjmiemy propozycję Polski (listę elektrowni i przydział pozwoleń - PAP) w całości, częściowo, czy odrzucimy" - powiedział.
Jak informowało w ubiegłym roku Ministerstwo Gospodarki, we wniosku wymienione są inwestycje, w ramach których do 2018-2020 roku w polskiej energetyce powstanie ok. 9 tys. megawatów nowych zdolności wytwórczych.
Według organizacji ClientEarth, polskie władze chcą objąć darmowymi pozwoleniami 13 planowanych elektrowni węglowych, które - jej zdaniem - są wciąż tylko "na papierze" i przydzielenie im bezpłatnych pozwoleń na emisję byłoby niezgodne także z polskim prawem. Powołując się na publicznie dostępne dokumenty, ClientEarth poinformowała, że jej zdaniem do darmowych emisji dla rozpoczętych inwestycji kwalifikuje się tylko instalacja w Bełchatowie.
Komisja Europejska chciała zawęzić definicję fizycznie rozpoczętych inwestycji do instalacji faktycznie już budowanych w grudniu 2008 roku, zaś Polska zabiegała o uwzględnienie także tych, które były zaplanowane w tym czasie.
Polską interpretację miał potwierdzić list komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard do ówczesnego ministra środowiska Andrzeja Kraszewskiego z 20 lipca 2010 roku, w którym napisano, że decydujące mają być zapisy polskiego prawa budowlanego. A to miałoby oznaczać, że do uznania "fizycznego rozpoczęcia prac" wystarczają już np. pomiary geodezyjne na miejscu budowy. Komisarz dodała, że choć nie jest wymagane pozwolenie na budowę, potrzebna jest wyraźna zgoda na nową elektrownię Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Darmowe uprawnienia do emisji CO2 to element kompromisu, jaki Polska i inne kraje z energetyką węglową wynegocjowały w ramach pakietu energetyczno-klimatycznego z 2008 roku. Kompromis polega na tym, że od 2013 roku, od kiedy unijne elektrownie i zakłady przemysłowe muszą kupować uprawnienia do emisji CO2 na aukcjach, m.in. polskie elektrownie będą mogły korzystać z pewnej ilości darmowych uprawnień. Jednak od 2020 roku również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach.
Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)