Wypadek w łotewskim supermarkecie litewskiej sieci to najgorsza katastrofa od roku 1991, gdy dwumilionowa Łotwa odzyskała niepodległość.

Jeszcze w czwartek, pytany na konferencji prasowej, czy nie planuje podania się do dymisji, jak zrobił to w środę premier Łotwy Valdis Dombrovskis, Jasinskas powiedział, że odchodzą tylko ci, którzy czują się winni.

Premier Dombrovskis, podając się do dymisji, powiedział, że bierze na siebie "polityczną odpowiedzialność za tragedię" w centrum handlowym.

"Dlaczego mam ustępować ze stanowiska? Niech ustępują ci, którzy czują się winni. Ja mogę patrzeć ludziom w oczy” – powiedział prezes zarządu Maxima Latvija. Słowa Jasinskasa, obywatela Litwy, doprowadziły do miniincydentu dyplomatycznego między Łotwą a Litwą - pisze agencja BNS.

Prezydent Łotwy Andris Berzins zatelefonował do swej litewskiej odpowiedniczki Dalii Grybauskaite, by poskarżyć się na "niewłaściwe słowa (Jasinskasa), świadczące o braku wrażliwości" - poinformowała rzeczniczka łotewskiej prezydencji Liga Krapane. Powiedziała, że pół godziny później prezes zarządu Maxima Latvija podał się do dymisji.

Jego wypowiedź skrytykowano też w sieciach społecznościowych; internauci zaapelowali o bojkot sklepów sieci Maxima na Łotwie. Łotewski minister spraw zagranicznych Edgars Rinkeviczs w sprawie "aroganckiej" wypowiedzi Jasinskasa wezwał nawet ambasadora Litwy.

21 listopada w centrum handlowym w Rydze, gdzie było bardzo wielu ludzi, zawalił się dach. Już po przybyciu strażaków nastąpił kolejny zawał, który utrudnił akcję ratunkową. W następstwie katastrofy śmierć poniosły 54 osoby, a 39 zostało rannych. W kraju ogłoszono trzydniową żałobę.

Przyczyna zawalenia się dachu nie jest znana. Wszczęto śledztwo, w ramach którego badana jest konstrukcja budynku.