Styczeń każdego roku to czas, w którym w większości sklepów trwa wyprzedażowe wariactwo. W zakupowym szale zdarza się, że konsumenci dokonują (często nieświadomych) wyborów produktów, które są zazwyczaj tańsze, ale stanowią podróbki produktów oferowanych przez znane marki. Co grozi podmiotowi, który oznacza towary podrobionymi znakami towarowymi? Czy jakkolwiek można przeciwdziałać działaniom prowadzącym do wprowadzenia w błąd konsumentów a oryginalna marka może dochodzić roszczeń w związku z podróbkami jej produktów?

 

Znak towarowy podrobiony to nie znak towarowy

Znakami towarowymi podrobionymi są użyte bezprawnie znaki identyczne lub takie, które nie mogą być odróżnione w zwykłych warunkach obrotu od znaków zarejestrowanych, dla towarów objętych prawem ochronnym.

Odnosząc się do przepisu, znakiem towarowym może być każde oznaczenie umożliwiające odróżnienie towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa oraz możliwe do przedstawienia w rejestrze znaków towarowych w sposób pozwalający na ustalenie jednoznacznego i dokładnego przedmiotu udzielonej ochrony. Prawo ochronne na znak towarowy obejmie zatem wyłącznie oznaczenie, które spełni takie przesłanki.

Znak towarowy to związek między oznaczeniem i tym, co jest nim oznaczane, prowadzi do powstania określonych wyobrażeń o towarze lub usłudze. Najważniejsze wyobrażenia, które wywołuje znak towarowy, odnoszą się do zindywidualizowania towaru w percepcji odbiorców wskutek użycia w odniesieniu do niego oznaczenia. Indywidualizacja taka następuje ze względu na kryterium pochodzenia (komercyjnego) towaru. Zdolność oznaczenia do wywoływania tego rodzaju wyobrażeń jest cechą znaku towarowego jako dobra niematerialnego, bo nie wszystko, co można dotknąć może być chronione prawem.

Czytaj też: Coraz więcej podrabianych towarów luksusowych trafia do UE​ >>

W blasku renomy

Podaż rodzi popyt. Zwłaszcza po czasie Świąt Bożego Narodzenia konsumenci szukają przedmiotów, które spełnią oczekiwania, ale jednocześnie nie zrujnują (jeszcze bardziej) ich portfela. Kto nie chciałby bowiem kupić torebki Gucci, tweedowego żakietu Chanel czy krawatu Yves Saint Laurent w prawdziwie okazyjnej, noworocznej cenie?

To przecież żadna różnica, że nie kupujemy tych produktów na oficjalnej stronie marki, nie dostajemy woreczka przeciwkurzowego i eleganckiego pudełka. Tym bardziej przecież, że nabywamy produkt po iście okazyjnej cenie, podczas jednej z największych wyprzedaży w roku. Nieustannie panuje ogólne poczucie społecznej akceptacji wobec naruszeń prawa ochronnego na znak towarowy, przejawiające się dużym popytem na podróbki. Konsumenci chcą mieć, ale jednocześnie płacić jak najmniej.

Pomimo że świadomość konsumentów z roku na rok rośnie, okres wyprzedażowy jest czasem, w którym czujność spada wraz z zasobnością portfela. Nie bez znaczenia jest również inflacja i nienadążające za nią zarobki ludzi. Styczeń to miesiąc żniw dla wprowadzających na rynek podróbki. Oprócz tego, że korzystają oni z uśpionej czujności kupujących, wiedzą, że ewentualnie zauważone przewinienia będą trudne do wykrycia i realnego egzekwowania.

 

Przez luksus za kraty

Tymczasem przepisy wskazują, że: Kto, w celu wprowadzenia do obrotu, oznacza towary podrobionym znakiem towarowym, w tym podrobionym znakiem towarowym Unii Europejskiej, zarejestrowanym znakiem towarowym lub znakiem towarowym Unii Europejskiej, którego nie ma prawa używać lub dokonuje obrotu towarami oznaczonymi takimi znakami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast jeżeli sprawca uczynił sobie z popełnienia przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo dopuszcza się tego przestępstwa w stosunku do towaru o znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. Tylko w przypadku mniejszej wagi sprawca przestępstwa może liczyć na wymierzenie mu grzywny.

Tak, oznaczanie towarów podrobionym znakiem towarowym jest przestępstwem. Podróbki to zjawisko zagrażające konsumentom i gospodarce o dalekosiężnych i poważnych konsekwencjach w aspekcie ekonomicznym i społecznym. Stały się w ostatnich latach jednym z ważniejszych obszarów nielegalnej działalności grup przestępczych. Mają one bowiem możliwość osiągania wysokiego dochodu przy stosunkowo niewielkich kosztach jego uzyskania i relatywnie niewielkim ryzyku prawnym.

 

Cena promocyjna: 239.2 zł

|

Cena regularna: 299 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 269.09 zł


Walka z fake produktami

Obecność podrabianych towarów na rynku wpływa negatywnie na wartość znaku towarowego, niszczy zaufanie konsumentów do niego, osłabia funkcję odróżniającą znaku i obniża popyt na towary nim oznaczone, a dodatkowo prowadzi do pogorszenia reputacji przedsiębiorstwa.

Walka nie może obejść się bez broni. Najlepiej tej skutecznej. W przypadku podróbek będą to przede wszystkim zarejestrowane znaki towarowe. Nie bez znaczenia myśląc o markach premium i tych luksusowych, mamy przed oczami znaki towarowe – określone oznaczenia, które stosują te marki. Prawa ochronne na znaki towarowe bowiem pozwalają zarówno budować pozycję na rynku, jak i ją chronić, chociażby podczas walki z podróbkami.

Wiele marek buduje specjalne działy, które zajmują się wyszukiwaniem podmiotów wprowadzających do obrotu ich podrobione podróbki. Jeśli przedmioty nie są znacznej wartości (przyjmuje się, że są to rzeczy do wartości 200 tys. zł w chwili podrobienia), to ściganie sprawców następuje na wniosek pokrzywdzonego. Żeby pokrzywdzony – a więc podrabiana marka – mógł dochodzić swoich praw i bronić swojego imperium, musi najpierw dowiedzieć się o naruszeniu.

Bezkarny darczyńca

Obdarowujący na razie może spać spokojnie. Nabywanie i posiadanie towarów oznaczonych podrobionym znakiem towarowym nie podlega na gruncie polskich przepisów penalizacji. Do osobistej oceny należy pozostawić kwestię moralności i konsumenckiej uczciwości. Czy naprawdę lepiej jest kupić podrobioną rzecz, wspierając nielegalne działania?

Niektóre państwa kryminalizują popyt na podróbki. Dla przykładu, Francja penalizuje posiadanie towarów oznaczonych podrobionym znakiem towarowym a Włochy wprowadziły zakaz ich nabywania. Polska mogłaby być następna, jednak nie zanosi się na to. Na razie podróbki niestety czują się – w naszej szarej, inflacyjnej rzeczywistości przepełnionej chęcią zaimponowania wszystkim wokół czym tylko się da – dobrze.

Katarzyna Jedynak-Gierada, rzeczniczka patentowa, Czyżewscy Kancelaria Adwokacka