„O tempora, o mores!” zakrzyknął niegdyś Cyceron, nie spodziewając się pewnie, że jego pamiętne słowa, jak ulał pasować będą do rodzącej się właśnie nowej obyczajowości w jednym z większych i ponoć bardziej rozwiniętych państw Europy środkowej. A może jednak mógł to przewidzieć ? Przecież dla wielkiego cywilizowanego Rzymu byliśmy obcy, byliśmy barbarus. To jednak ciekawe, że tak jak znaczenie tego łacińskiego słowa, tak i cytat z Cycerona wypowiadamy dziś w nieco innym znaczeniu niż nasi dalecy przodkowie. Ta krótka refleksja, która pozostaje jednak zwykłą dygresją, to gorzki i przykry wniosek, płynący z obserwacji osób, którym dziedzictwo narodowe, jak i historyczno-kulturalne walory naszej pięknej Polski nie pozostają obojętne.
Coraz częściej prywatni inwestorzy, kupując ziemię, na której znajduje się nieruchomość, stojąca wbrew ich planom i zamiarom, wyburzają ją, a że jest to w prawnym, czy tylko potocznym znaczeniu zabytek, nie ma znaczenia. Czy popełniono przestępstwo czy nie orzeka oczywiście sąd powszechny, ale budynek, o przeważnie znaczących przymiotach estetycznych, kulturalnych, turystycznych czy wreszcie sentymentalnych został już zrównany z ziemią i nie złoży się z powrotem. Na rumowisku pozostaje cisza rzadko przerywana przez głosy nielicznych aktywistów, bo niby nikomu to się nie podoba, ale żeby zadziałać, zaprotestować czy zbojkotować to już za ciężko. Zbyt szybko przyzwyczajamy się do stanu, który zostaje nam narzucony i aż nie chce się wierzyć, że jako naród nie wynieśliśmy nic z lekcji pod tytułem „Dewastacja kraju w czasie wojny i po wojnie”, czy „Doszczętnie zburzona po powstaniu Warszawa”.
A jak to się robi w Łodzi?
Miasto o bardzo intensywnej i nietypowej dla ośrodków miejskich w Polsce historii; postindustrialna perła wśród pospolitego średniowiecza, aglomeracja zrodzona z wielokulturowości, tolerancji i ambicji, zakorzeniona w myśleniu przyszłościowym i wyrosła na gruncie ciężkiej pracy właśnie znalazła się na równi pochyłej. I jeśli nie chcemy żeby została z niej sama Piotrkowska i Manufaktura to wspólnie, jako społeczeństwo, musimy zastanowić się co dalej, bo dobrze wiemy, że takie praktyki nie tyczą się jednego miasta. W ostatnim czasie Łodzią wstrząsnęły dwa wyburzenia - willi przy ul. Zgierskiej 213, wybudowanej w 1915 roku (wpisanej do gminnej ewidencji zabytków) oraz starej zajezdni tramwajowej u zbiegu ul. Dąbrowskiego i ul. Kilińskiego, z 1928 roku. Niektórzy dodają jeszcze budynek dworca Fabrycznego (oddany do użytku w 1868 roku, przebudowany w 1930), w miejscu którego powstać ma zupełnie nowoczesna konstrukcja. O tych trzech mówi się ostatnio najczęściej, warto jednak pamiętać, iż wyburzenia w Łodzi mają dłuższą historię. Fabrykę Biedermanna, fabrykę Geyera, dawną remizę strażacką przy ul. Sienkiewicza czy stary budynek dworca Kaliskiego możemy podziwiać już tylko na fotografiach.
Pełna treść artykułu dostępna jest w Serwisie Samorządowym>>>
Inwestorzy nie zważają na miejskie zabytki
Coraz częściej prywatni inwestorzy, kupując ziemię, na której znajduje się nieruchomość, wyburzają ją, a że jest to w prawnym, czy tylko potocznym znaczeniu zabytek, nie ma znaczenia, zauważa Alicja Bielawska, studentka prawa i politologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.