Mowa o wyrokach TSUE z 7 grudnia (C-140/22), z 14 grudnia (C-28/22) oraz o postanowieniu z 11 grudnia (C-765/22). We wszystkich tych orzeczeniach odpowiedzi Trybunału okazały się zgodne z oczekiwaniami kredytobiorców.

Czytaj też: Ważny wyrok TSUE w sprawie przedawnienia roszczeń banku

Dwa wyroki TSUE  to efekt uchwały SN

Oba wyroki (z 7 i 14 grudnia) byłyby zapewne zbyteczne, gdyby nie uchwała Sądu Najwyższego z dnia 7 maja 2021 r. (sygn. akt III CZP 6/21), która – z korzyścią dla sektora bankowego – rozróżniła dwa stany, w jakiej znajdować się może umowa kredytu zawierająca niedozwolone postanowienia indeksacyjne (denominacyjne). Chodzi o stan bezskuteczności zawieszonej oraz stan całkowitej i trwałej bezskuteczności (nieważności) umowy. Rozdzielać je miało złożenie oświadczenia przez kredytobiorcę-konsumenta należycie poinformowanego o skutkach nieważności umowy kredytu w przedmiocie zgodę bądź braku zgody na związanie niedozwolonym postanowieniem umownym.

Do chwili złożenia takiego sformalizowanego oświadczenia (zgody lub sprzeciwu) w ocenie Sądu Najwyższego bank nie mógł dochodzić roszczenia o zwrot kapitału kredytu, a tym samym nie rozpoczynał biegu 3-letni termin przedawnienia dla tego roszczenia.

W praktyce uchwała ta spowodowała w ciągu ostatnich 2 lat wysyp orzeczeń sądów powszechnych w Polsce, które, wyciągając jeszcze dalej idące i zarazem błędne wnioski z powyższej uchwały SN, oddalały roszczenia odsetkowe kredytobiorców liczone od daty wezwania do zapłaty czy też od doręczenia odpisu pozwu, przyznając je dopiero znacznie późniejszego momentu złożenia sprzeciwu na rozprawie lub w piśmie procesowym odnośnie pozostawienia w mocy niedozwolonych postanowień.

Co gorsza, odsetki za opóźnienie w zwrocie nienależnych świadczeń (rat) przysługujące konsumentom zgodnie z prawem (o czym stanowi wprost i wyraźnie art. 481 w zw. z art. 455 kodeksu cywilnego) „ucinane” były przez wiele sądów nie tylko wstecz, ale też na przyszłość. To ostatnie wynikało już ze zgłaszanego przez banki i nierzadko uwzględnianego zarzutu (prawa) zatrzymania wstrzymującego wykonalność wyroku zasądzającego zwrot rat spłaty kredytu od realnego zwrotu przez konsumenta kapitału kredytu. W praktyce takie wyroki powodowały po stronie konsumentów szkody na poziomie od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Wątpliwości rozwiane a furtki dla banków zamknięte

Wprawdzie TSUE nie jest uprawniony do dokonywania wykładni prawa krajowego, to jednak jest właściwy do orzekania w trybie prejudycjalnym m.in. o wykładni wspólnotowych dyrektyw. Trybunał nie mógł zatem ocenić zgodności uchwały Sądu Najwyższego czy poszczególnych wyroków polskich sądów powszechnych z przepisami kodeksu cywilnego, jednak mógł ocenić, czy orzecznictwo to (tj. wykładnia sądowa prawa krajowego) nie narusza ochrony konsumentów przewidzianej postanowieniami dyrektywy Rady 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. I tylko w ciągu ostatnich dni okazało się, że w kilku aspektach narusza i to istotnie.

Trybunał uznał m.in., że postanowienia dyrektywy sprzeciwiają się zarówno uzależnianiu w stosowaniu sankcji wynikających z dyrektywy od złożenia przez konsumenta przed sądem oświadczenia niewyrażającego zgody na utrzymanie nieuczciwego warunku umowy w mocy (C-140/22), jak i temu, by termin przedawnienia roszczenia banku o zwrot kapitału kredytu rozpoczynał swój bieg dopiero z chwilą trwałej bezskuteczności umowy kredytu (C-28/22). Nie jest również dopuszczalne w świetle zasady skuteczności postanowień wspomnianej dyrektywy stosowanie przez sądy krajowe prawa zatrzymania, jeśli to miałoby skutkować utratą przez konsumenta prawa do uzyskania odsetek za opóźnienie (C-28/22).

Ponadto doszło do zamknięcia wszelkich możliwych furtek, które banki próbowały jeszcze wykorzystywać po czerwcowym wyroku TSUE w sprawie C-520/21 uznającym niedopuszczalność w świetle dyrektywy zgłaszanych i dochodzonych przez banki roszczeń o zapłatę wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu. W bieżącym roku pojawiły się modyfikacje tych roszczeń, w których banki zaczęły dochodzić m.in. waloryzacji kapitałów kredytów wypłaconych na podstawie nieważnych umów. Z postanowienia TSUE z 11 grudnia br. (C-765/22) wynika, że sprzeczne z dyrektywą byłyby jakiekolwiek orzeczenia sądów polskich, w których doszłoby do uwzględnienia jakiegokolwiek żądania ze strony przedsiębiorcy (banku), które wykraczałoby poza nominalną kwotę kapitału kredytu lub ustawowych odsetek za opóźnienie od chwili wezwania.

Trwające więc przez okres ostatnich 3 lat dyskusje i spory na temat roszczeń dodatkowych banków (przekraczających zwrot nominalnych kwot kapitałów kredytów oraz odsetek od daty wezwania) można więc uznać za definitywnie zakończone na korzyść konsumentów.

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź  

Cena promocyjna: 69 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 48.3 zł


Oświadczenie zbędne

Podobnie nie powinno już budzić żadnych wątpliwości, że odbieranie przez sąd od kredytobiorcy występującego w roli strony procesu jakiegokolwiek oświadczenia (zgody czy sprzeciwu) w przedmiocie utrzymania nieuczciwego warunku w mocy czy świadomości konsekwencji nieważności umowy kredytu było zbyteczną i nieznaną unijnej dyrektywie praktyką.

Sąd ma obowiązek zbadać z urzędu, czy dane warunki umowne mają charakter nieuczciwy, i dokonawszy takiego badania, do zniwelowania braku równowagi między konsumentem a przedsiębiorcą. Zastrzeżona dla konsumenta możliwość sprzeciwienia się stosowaniu dyrektywy 93/13 nie może być rozumiana w ten sposób, że nakłada na niego, w celu dochodzenia praw, które wywodzi z tej dyrektywy, pozytywny obowiązek powołania się na przepisy tej dyrektywy w drodze sformalizowanego oświadczenia złożonego przed sądem. Konsument nie musi zatem składać osobnych oświadczeń, skoro swoje roszczenie o ustalenie nieważności umowy kredytu czy też pieniężne o zwrot nienależnie uiszczonych rat opiera w wezwaniu oraz w pozwie na zarzucie niezwiązania klauzulami abuzywnymi.

W znacznej mierze rozstrzygnięta jest też materia wiążąca się z zgłaszaniem przez banki zarzutów (prawa) zatrzymania, które w razie powodzenia uzależnia wykonanie wyroku zasądzającego zwrot rat od zaofiarowania zwrotu kapitału kredytu. Z wyroku TSUE z dnia 14 grudnia br. w sprawie C-28/22 wynika, że zastrzeżenie prawa zatrzymania w orzeczeniu rozstrzygającym spór konsumenta z bankiem o zapłatę (tj. o zwrot świadczeń nienależnych) nie może prowadzić do pozbawienia konsumenta roszczeń odsetkowych.  W praktyce czyni to zarzut zatrzymania niemalże bezwartościowym, skoro bank nie zaoszczędzi w ten sposób na odsetkach w okresie korzystania z prawa zatrzymania.

Zatrzymanie i bieg terminu przedawnienia 

TSUE nie był natomiast właściwy do tego, by oceniać prawidłowość stosowania przez część sądów krajowych prawa zatrzymania w kontekście wątpliwości co do tego, czy umowa kredytu ma charakter wzajemny, czy też nie. Instytucja prawa zatrzymania może być bowiem stosowana – na gruncie polskiego prawa cywilnego – wyłącznie dla zobowiązań o charakterze wzajemnym. Na tym polu będziemy jeszcze zapewne obserwować w najbliższych miesiącach i latach ścieranie się dwóch sprzecznych stanowisk w rodzimym orzecznictwie oraz doktrynie.

Częściowo otwarty pozostaje także temat początku biegu terminu przedawnienia dla roszczeń banków o zwrot kapitału kredytu. Częściowo dlatego, że Trybunał nie zgodził się z tym (z uwagi na postanowienia dyrektywy 93/13), by termin ten zaczynał biec później aniżeli termin przedawnienia roszczenia konsumenta, w tym aby miało to miejsce dopiero od momentu trwałej bezskuteczności umowy kredytu. Oczywistym jest, że musi to być moment znacznie wcześniejszy. W rachubę wchodzą w mojej ocenie dwa możliwe stanowiska.

Po pierwsze, powiązanie początku biegu terminu przedawnienia roszczenia banku o zwrot kapitału kredytu z momentem otrzymania wezwania, reklamacji lub pozwu konsumenta (w zależności od tego, co następuje wcześniej) dochodzącego swoich roszczeń opartych na kwestionowaniu niedozwolonych postanowień umowy (choćby wzmiankowym i ogólnikowym, niekoniecznie poprzedzonym jakimkolwiek pouczeniem ani też popartym wyraźnym oświadczeniem).

Po drugie – i co bardziej niebezpieczne dla banków – klasyczne uznanie (typowe dla ustalania biegu terminu świadczeń nienależnych dochodzonych na podstawie art. 410 w zw. z art. 405 Kodeksu cywilnego), że termin przedawnienia biegnie bankowi od daty spełnienia świadczenia, czyli od momentu uruchomienia kapitału kredytu. W praktyce oznaczałoby to przesunięcie punktu ciężkości na zwalczanie przez banki przedawnienia (oczywistego już po kilkunastu czy dwudziestu latach) z powołaniem na zasady słuszności (art. 117[1] K.c.).

Tomasz Konieczny, radca prawny i partner w Konieczny, Polak Partnerzy