Przyjęty we wtorek przez rząd projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem nadzoru oraz ochrony inwestorów na rynku finansowym  zakłada szereg zmian w ustawie z  15 stycznia 2015 r. o obligacjach. Najważniejsze to wprowadzenie obligatoryjnej dematerializacji obligacji oraz obowiązkowej rejestracji każdej emisji w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych, bez względu na to, czy papiery te będą przedmiotem dalszego obrotu na rynku, czy też pozostaną w rękach pierwotnych obligatariuszy.

Komentarz: Projekt reformy rynku obligacji przedsiębiorstw to bubel>>

To tzw. pakiet GetBack, który ma sprawić, że obrót prywatnymi obligacjami stanie się bezpieczniejszy. Prawnicy ostrzegają jednak, że może też sparaliżować rynek i zwiększyć koszty emisji. Według danych Fitch Ratings Polska wielkość emisji obligacji korporacyjnych (bez banków) w 2017 r. to ok. 14,5 mld zł. Do tego dochodzą emisje papierów bankowych powyżej 365 dni warte 21,2 mld zł. Emil Szweda z portalu Obligacje.pl zwraca jednak uwagę, że nie ma pewnych liczb dotyczących wszystkich emisji prywatnych. - Ocenia się, że może być ich 1,5-3 tys. rocznie. I rejestracja ich wszystkich może być wyzwaniem dla KDPW. Wartościowych Prawdopodobnie nie ma tak dużych mocy przerobowych - mówi Emil Szweda.

Czytaj:  Duże zmiany w KNF i na rynku obligacji >>

Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych stanie się monopolistą

- Zaproponowane zmiany mogą stanowić istotne zagrożenie dla rynku obligacji. Przede wszystkim znacząco podniosą koszty emisji, ograniczając mniejszym emitentom dostępność tej formy finansowania – mówi Małgorzata Badowska, radca prawny i wspólnik w kancelarii GESSEL. - Emisja obligacji w formie papierowej jest może mniej „profesjonalna” i nieco komplikuje obrót obligacjami, ale pozwala podmiotom znajdującym się na początkowych etapach  rozwoju, korzystać z prostej i łatwo dostępnej formy finansowania zewnętrznego. Wymóg prowadzenia ewidencji obligacji przez KDPW znacząco podniesie koszty emisji, tym bardziej, że KDPW będzie monopolistą w tym zakresie. Biorąc pod uwagę, że rynek obligacji nie ogranicza się do kilkudziesięciu emisji, lecz setek, jeśli nie tysięcy, obligatoryjne uczestnictwo KDPW w każdej z nich może łatwo doprowadzić do paraliżu rynku. Wydaje się, że twórcy projektu o tym zapomnieli – podkreśla Badowska.
W założeniu autorów projekt zmian ma jednak usprawnić i zwiększyć transparentność całego procesu. Z tym, że papiery wartościowe wyemitowane przed wejściem w życie ustawy, będą podlegać jedynie fakultatywnej dematerializacji. Przy czym ich emitenci, przynajmniej do czasu umorzenia takich papierów wartościowych, będą zobowiązani przekazywać do KDPW określone informacje.

Koszty emisji będą wyższe

Radosław Kwaśnicki, partner w kancelarii RKKW — Kwaśnicki Wróbel i Partnerzy, specjalizujący się w prawie rynku kapitałowego dodaje, że co istotne, podmioty chcące dokonać rejestracji niepublicznych dłużnych papierów wartościowych będą musiały korzystać z pośrednictwa banku lub domu maklerskiego (tzw. agenta emisji). – Obowiązek korzystania z usług tzw. agenta emisji ma z jednej strony ułatwić emitentom przejście przez proces rejestracji przed KDPW, lecz z drugiej strony może wiązać się dla nich z dodatkowymi kosztami, które na tym etapie trudno ocenić. Wiele też zależy od tego jak z nowymi zadaniami poradzą sobie instytucje za nie odpowiedzialne, w tym zwłaszcza Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych – mówi Kwaśnicki.

Stracą deweloperzy i firmy windykacyjne

Generalnie firmy traktują obligacje jako uzupełnienie źródeł finansowania. Preferowanym sposobem zdobycia środków jest kredyt bankowy. Dlaczego? - Jest po prostu tańszy - tłumaczy Emil Szweda. - Po pierwsze mniejsza liczba ludzi jest zaangażowanych w wydanie decyzji kredytowej, po drugie zwykle jest zabezpieczony, a wydawanie środków ściśle nadzorowane.

Nie wszystko jednak można sfinansować kredytem. - Przykładowo deweloperzy nie uzyskają kredytu na zakup gruntu. Dla firm windykacyjnych obligacje są lepszym rozwiązaniem, ze względu na brak wymaganego zabezpieczenia. Firmy produkcyjne mogą traktować obligacje jako źródło kapitału obrotowego (także bez zabezpieczenia)  - wyjaśnia Emil Szweda. - W dodatku proces uplasowania obligacji może być krótszy. Ponadto sprawozdawczość wobec obligatariuszy ogranicza się zwykle do publikacji raportów finansowych (rocznych, półrocznych i kwartalnych), które - jeśli emitentem jest spółka giełdowa - i tak są publikowane - wyjaśnia Emil Szweda.

 


Zaletą obligacji względem kredytów jest także sposób ich regulowania. Zwykle emitent spłaca kapitał w dniu zapadalności obligacji, wcześniej reguluje tylko odsetki. W przypadku kredytów bankowych najczęściej odsetki płacone są miesiąc (w obligacjach raz na kwartał lub pół roku) wraz z częścią kapitału.

Fundusz tylko od edukacji

Projekt przewiduje też powołanie Funduszu Edukacji Finansowej. Pierwotnie miał on też zajmować się wypłatą rekompensat dla osób fizycznych nabywających obligacje, których emisja lub zbywanie odbyło się z naruszeniem przepisów prawa. W przyjętym projekcie jednak nie przypisano mu już tej roli. - Ministerstwo Finansów, odpowiedzialne za ten projekt, jak na razie nie podało szczegółów co do przyczyn zmiany stanowiska w tym zakresie. Możemy jedynie przypuszczać, że uznano, iż rozwiązania te wymagają szeregu dalszych analiz, w tym zwłaszcza pod kątem alokacji odpowiedniej ilości środków na ten cel – uważa dr Radosław Kwaśnicki.