Trzęsienie ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, które miało miejsce 11 marca 2011 roku, zrodziło się wiele kilometrów pod dnem oceanu, 130 km od północno-wschodniej części wyspy Honsiu. W wyniku ruchów sejsmicznych ziemi powstała ogromna, ponad 10-metrowa fala tsunami, która z niszczycielską siłą uderzyła w wybrzeże Japonii, doprowadzając do awarii elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi i wycieku substancji radioaktywnych do środowiska.
Awaria w elektrowni Fukushima była najgroźniejszą od czasu wybuchu w Czarnobylu w 1986 roku. Całe dekady potrwa likwidacja skutków awarii. Dekontaminacja i usunięcie zniszczonych rdzeni (o ile to będzie możliwe) może kosztować setki miliardów dolarów.
Po tragicznych wydarzeniach w Japonii w wielu państwach zamknięto lub właśnie zamyka się siłownie jądrowe. Światowe gospodarki zaczęły rozglądać się za innymi źródłami energii, również Europa, która 30 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię czerpie z atomu.
Jednak nie cały świat zamierza porzucić atom. Obecnie dalekosiężne plany snują Chiny i wydaje się, że nawet ubiegłoroczne wydarzenia nie powstrzymają ich całkowicie. Wielka Brytania, w ramach walki z emisją gazów cieplarnianych, planuje zastąpić stare reaktory nowymi. Tym bardziej nie zrezygnują kraje zainteresowane bronią jądrową, upatrujące w niej nie tylko narzędzia twardej perswazji, lecz również zysków finansowych. Kiedy atom staje się przedmiotem politycznych rozgrywek, jego ujemne strony przestają mieć znaczenie.
Źródło: www.chronmyklimat.pl