Media znajdują się pod ścisłą kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin i zazwyczaj trzymają się z daleka od kontrowersyjnych tematów. Jak pisze Reuters mogą jednak pozwolić sobie na więcej swobody pisząc o zanieczyszczeniu środowiska, częściowo dlatego, że trudno je ukryć.

W weekend zanieczyszczenie w Pekinie przekroczyło poziom 755 cząsteczek większych niż 2,5 mikrometra na metr sześcienny powietrza. Za niebezpieczny uważany jest poziom powyżej 300 cząsteczek, podczas, gdy Światowa Organizacja Zdrowia zaleca nie przekraczanie 20.

"Jak możemy wydostać się z tego duszącego oblężenia?" - pyta "Renmin Ribao", oficjalna gazeta partii komunistycznej w artykule redakcyjnym na pierwszej stronie. - "Należy pilnie wprowadzić zarządzanie zanieczyszczeniem środowiska".

Z kolei anglojęzyczny "Global Times" pisze, że zanieczyszczone powietrze "wywołało apele społeczne o zmianę modelu rozwojowego odbiegającego od dotychczasowej obsesji na punkcie wzrostu gospodarczego".

Gazeta dodaje również, że w weekend gęsty smog wisiał nad większością Niziny Chińskiej. Na 74 miasta, w których monitoruje się poziom zanieczyszczeń w blisko połowie był on bardzo wysoki. Władze zaleciły mieszkańcom pozostać w domach.

Większość zanieczyszczeń, które wiszą w powietrzu w zimne, bezwietrzne dni, pochodzi z samochodów. Wielu ludzi opala również mieszkania węglem, a tegoroczna zima należy do wyjątkowo mroźnych.

Anglojęzyczny dziennik "China Daily" wini także gęsto budowane w miastach wysokościowce o utrudnianie rozpraszania zanieczyszczeń.

Również w internecie pojawiają się komentarze dotyczące zanieczyszczeń. "Chcecie jechać do Pekinu i zostać żywym odkurzaczem?" - pyta jeden z blogerów piszący na chińskim mikroblogu. 

keb/ ap/

12991199