Już 8 kwietnia zacznie obowiązywać nowe rozporządzenie z 26 marca w sprawie Systemu Ewidencji Zasobów Ochrony Zdrowia, które zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw z 1 kwietnia 2021 roku (poz. 614). Stało się tak, bo poprzednie rozporządzenie z 26 października 2020 roku straciło moc 5 stycznia. W efekcie nie ma podstawy prawnej do przekazywania danych przez placówki o posiadanych wyrobach medycznych i środkach ochrony osobistej, np. kombinezonach, maseczkach, rękawicach.
Nowe rozporządzenie wprowadza duże zmiany, bo obowiązkiem raportowania obejmuje wszystkie szpitale, a dotychczas system obejmował tylko te mające powyżej 200 łóżek. Pierwsze dane szpitale mają przekazać do 15 kwietnia, a inne podmioty do 30 kwietnia. Ponadto zmienią się zasady raportowania o pacjentach covidowych i łóżkach. Jeśli chodzi o dane pacjentów, MZ znacząco zwiększa liczbę wymaganych danych. Jeśli chodzi o łóżka – poprzestaje na tym, co było. A to oznacza, że wciąż nie będzie dobrej, centralnej bazy danych.
Czytaj w LEX: komentarz praktyczny: Raportowanie przez szpitale informacji do SEZOZ - nowe obowiązki >>
Więcej danych o pacjentach covidowych
Zgodnie z nowym rozporządzeniem szpitale, które leczą pacjentów covidowych, będą tak jak dotychczas podawać płeć i wiek pacjenta, ale także dokładnie wskazać z jakiego przedziału wiekowego jest - czy ma powyżej, czy poniżej 65. roku życia. Ponadto, poza podstawowymi danymi o stanie pacjenta, jak tętno, ciśnienie, częstość oddechów, będzie trzeba wpisać objawy neurologiczne (świadomy, reagujący na głos, reagujący na ból, brak reakcji), informacje o wydalaniu moczu (mililitry/kilogram/godzina), a także szczegółowe dane dotyczące tlenoterapii, jeśli była prowadzona (tlenoterapia wysokoprzepływowa, tlenoterapia bierna, respiratoroterapia).
– Rozumiem, że te dane są potrzebne. To oznacza jednak, że lekarze, którzy powinni być zaangażowani w leczenie pacjentów, będą musieli podawać dane, bo w szpitalach nie ma do tego dedykowanego stanowiska. To zadanie spada na personel medyczny – mówi Jarosław F. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Według Ministerstwa Zdrowia powstanie dzięki temu w pełni funkcjonalne narzędzie umożliwiające monitorowanie systemu ochrony zdrowia. Tyle, że jak zauważa prezes Fedorowski, choć mamy trzecią falę pandemii, to wciąż nie ma regionalnych centrów kontroli ruchu pacjenta i przyjaznego systemu monitorowania wolnych łóżek.
Czytaj w LEX: Definicja, zakres i rodzaje elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) >
Potrzebny dobry rejestr wolnych łóżek szpitalnych
Zgodnie z nowym rozporządzeniem, tak jak dotychczas szpitale leczące pacjentów covidowych, muszą co trzy godziny raportować o wolnych i zajętych łóżkach. – Raportowanie w obecnym systemie nie jest najłatwiejsze, system nie jest spójny, i nie jest kompatybilny z oprogramowaniem szpitali, a dobry system mógłby nawet wskazywać na mapie, gdzie jest obecnie karetka – mówi Jarosław F. Fedorowski. Taki system stworzyła dla szpitali spółka Transition Technologies Science i twierdzi, że mogłaby go szybko wdrożyć centralnie.
- Jednym z kluczowych elementów w walce z pandemią jest dobrze zorganizowane zarządzanie ośrodkami, wolnymi łóżkami, dostępnymi respiratorami i niezbędnym do opieki nad chorymi personelem - uważa Piotra Pecko, dyrektor handlowy Transition Technologies Science. - Dlatego na jesieni ubiegłego roku przygotowaliśmy pierwszą wersję rejestru łózek/respiratorów wolnych, ułatwiającego bieżące monitorowanie sytuacji oraz kierowanie do szpitali, które na pewno będą mogły przyjąć konkretnych pacjentów. Wspólnie z MZ moglibyśmy uruchomić szybko wspomniany rejestr i pomóc w trudnych chwilach ośrodkom i przygotować się na ewentualne kolejne fale pandemii oraz po prostu poprawić zarządzanie przepływem pacjentów w przyszłości - dodaje. Część województw zainwestowała we własne systemy, które obejmują nie tylko odziały covidowe, ale wszystkie, jakie funkcjonują w danym województwie. Najlepszy ma województwo lubelskie, o czym pisaliśmy w Prawo.pl. Każdy z systemów działa jednak niezależnie. Brak centralnego rejestru łóżek to jednak nie jedyny problem.
Potrzebni sprawni koordynatorzy
- Jeszcze większy problem stanowi to, że znowu za raportowanie odpowiedzialni są lekarze – mówi Fedorowski. Jego zdaniem w szpitalach powinni funkcjonować szpitalni koordynatorzy ruchu pacjentów, którzy mieliby do dyspozycji przyjazny system informatyczny. Ponadto powinny zostać uruchomione regionalne centra kontroli ruchu pacjenta, z dostępem do centralnego systemu monitorowania łóżek - Takie centra są m.in. w USA i świetnie się sprawdzają, bo działają jak centrum kontroli ruchu lotniczego. Bez nich to lekarze wiszą na słuchawce i weryfikują, gdzie są wolne miejsca - podkreśla Fedorowski.
Jarosław Madowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych i dyrektor Szpitala Megrez w Tychach, także uważa, że w Polsce brakuje dobrego systemu koordynowania wolnych miejsc. – O tym, gdzie są wolne miejsca załoga karetki dowiaduje się od dyspozytora medycznego lub wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego – mówi dyrektor Madowicz. Tyle, że są województwa, które w ogóle nie mają koordynatora – podkreśla.
Ponadto, przykładowo dla województwa śląskiego, mazowieckiego, czy pomorskiego, jeden koordynator to za mało. Dlatego zdaniem Madowicza prawo powinno wręcz wskazywać, ilu koordynatorów powinno być w danym regionie, np. zależnie od liczby mieszkańców. - Oni powinni by dostępni 24 godziny na dobę - podkreśla Madowicz.
Eksperci wskazują też, że ważne jest, aby funkcje koordynatora mogło pełnić więcej osób. Przykładowo obecnie zgodnie z art. 29 ustawy o systemie ratownictwa medycznego wojewódzkim koordynatorem może być lekarz lub ratownik medyczny i pielęgniarka, którzy ukończyli studia drugiego stopnia i posiadają co najmniej 4-letnie doświadczenie w pracy na stanowisku dyspozytora medycznego. - Taką funkcję musi pełnić osoba z wykształceniem medycznym, ale czy musi mieć aż takie doświadczenie? - pyta Madowicz. Z kolei prezes Fedorowski zauważa, że szpitalnymi koordynatorami mogłyby być osoby, które skończyły studia z zakresu ochrony zdrowia. - W skali kraju zorganizowanie centrów wyposażonych w komputery, sprawnego sytemu informatycznego i zatrudnienie koordynatorów to naprawdę nie jest duży wydatek. A sprawiłby, że łatwiej byłoby zarządzać karetkami - kwituje Fedorowski.
Na udoskonalenie Systemu Ewidencji Zasobów Ochrony Zdrowia rząd wydał milion złotych.