Wiceminister Król na Szczycie Zdrowia, który w środę odbywał się w Warszawie podkreślał, że zmiany w kodowaniu zgonów mają być jednym z nowych elementów, które chcą wprowadzić do nowej edycji map potrzeb zdrowotnych.
Król podał, że z polskich danych dotyczących zgonów wynika, że połowa Polaków umiera w szpitalach. - 77 proc. ma jako przyczynę zgonu wpisane zatrzymanie akcji serca – mówi wiceminister i dodaje, że nieprecyzyjność danych dotyczących przyczyn zgonów ma wpływ na prognozy i planowanie świadczeń zdrowotnych, dlatego zależy im na tym, by te opisy były bardziej precyzyjne.
Za dużo śmieciowych opisów
Przypomnijmy, że Światowa Organizacja Zdrowia nie raz wykluczała Polskę z analiz porównawczych dotyczących umieralności według przyczyn. Powodem tego był fakt, że ponad 25 proc. udział zgonów miało niedokładnie określone przyczyny. Wraz z Polską analizami nie były obejmowane takie jak kraje jak: dane Argentyny, Azerbejdżanu, Bułgarii, Grecji, Gwatemali czy Kataru.
Gromadzona przez Główny Urząd Statystyczny wspólnie z Ministerstwem Zdrowia statystyka zgonów i ich przyczyn jest oparta na wystawianych przez lekarzy kartach statystycznych do kart zgonu. Te statystyki są podstawą m.in. dla oceny kondycji zdrowotnej społeczeństwa, tworzenia analiz epidemiologicznych czy budowania programów profilaktycznych. Stanowią także bazę dla instytutów medycznych czy samych lekarzy dla prowadzenia własnych badań naukowych, opracowań analitycznych oraz realizacji projektów badawczych.
Zatem, rzetelność i kompletność informacji zawartych w kartach zgonów, a przede wszystkim właściwe i precyzyjne opisy przyczyn zgonów decydują o jakości i użyteczności tych danych dla ustalania poprawności stosowanych metod leczenia czy weryfikowania stawianych w pracach naukowych hipotez.
Przyczyna zgonu: starość
Choć w Polsce 100 proc. zgonów jest rejestrowana, niestety jakość informacji o przyczynach zgonów pozostawia wiele do życzenia. Z danych dotyczących 2012 r. wynika, że w przypadku ponad 28 proc. zgonów (ok. 109 tys.) lekarze nieprawidłowo opisali ich przyczyny. Podstawowym problemem jest pominięcie chronologicznego opisu łańcucha przyczyn/chorób odpowiedzialnych za zgon chorego lub nieprawidłowe jego przedstawienie, a w konsekwencji niewłaściwe lub nieprecyzyjne wskazanie wyjściowej przyczyny zgonu.
Nadal w Polsce zdarzają się karty zgonów, w których lekarz stwierdzający zgon jako przyczynę podaje terminy: „ustanie krążenia i oddychania”, „niewydolność wielonarządowa”, „starość” czy w końcu „przyczyna nieznana”. Takie opisy z punktu widzenia statystyki i epidemiologii są bezużyteczne, to „bezużyteczne kody”, czyli tzw. garbage codes.
W naszym kraju odsetek zgonów z przyczynami określanymi jako garbage codes jest wysoki głownie dlatego, że lekarze nadużywają takich ogólnych opisów. Dominują określenia dotyczące chorób układu krążenia. Są one wskazywane jako przyczyna ponad 20 proc. (78,5 tys.) wszystkich zgonów w Polsce i w 87 proc. przypadku zgonów osób w starszym wieku.
Król podał, że do nowych edycji map potrzeb zdrowotnych chcą wprowadzić także zapadalność (zachorowalność, czyli liczbę nowo zarejestrowanych przypadków danej choroby w przedziale czasu (zwykle roku) na sto tysięcy osób badanej populacji) i ją badać empirycznie stosując nowoczesne technologie.
Prof. Bolesław Samoliński, alergolog, podkreśla, że na to, że jakie kody chorób są wpisywane w rozliczeniach z NFZ wpływ ma też ekonomia. - Jak się dobrze płaci za daną chorobę, to się ją dobrze koduje – dodał prof. Samoliński.
Dr Paweł Goryński, Zakład Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności podkreślał, że wiele danych jest weryfikowanych w praktyce np.: podczas tworzenia map potrzeb zdrowotnych. - Dużo błędów wskazuje nam także WHO, której wysyłamy różne dane, a oni później nas punktują i wskazują, gdzie nam się coś dziwnego dzieje – mówi Goryński.