- Akredytowanie wymagało od nas ogromnego wysiłku - organizacyjnego oraz logistycznego - a przede wszystkim opisania oraz przestrzegania w każdym aspekcie poszczególnych procedur obejmujących zapewnienie pacjentom szeroko pojętego bezpieczeństwa. To między innymi sfera bezpieczeństwa okołooperacyjnego, w tym wdrożenie karty bezpiecznej chirurgii, procedur aseptycznych, a także związanych z dystrybucją sprzętu – mówi prof. Marek Jasiński, zastępca ordynatora oddziału kardiochirurgii w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 7 SUM, Górnośląskim Centrum Medycznym im. prof. Leszka Gieca.
Profesor Jasiński mówi, że wprowadzone zmiany dotyczyły między innymi zasad raportowania powikłań, radzenia sobie z nimi oraz analizowania zdarzeń niepożądanych, co było najtrudniejsze.
- W polskiej rzeczywistości szpitalnej oraz kulturze prawnej nie jest to dominujące podejście. Wśród lekarzy występuje duży lęk przed ujawnianiem powikłań czy też zdarzeń niepożądanych, w obawie przez penalizacją. W przeciwieństwie np. do modelu szwedzkiego, u nas ewentualny błąd medyczny bardziej kojarzony jest z karaniem, niż analizowaniem czy szukaniem przyczyn niepowodzenia w terapii – wyjaśnia profesor.
Cały artykuł www.money.pl
Zdarzenia niepożądane nie zawsze chętnie ujawniane
Górnośląskie Centrum Medyczne z Katowic jest piątym szpitalem klinicznym w kraju, który uzyskał certyfikat akredytacyjny Ministra Zdrowia. Dla tak dużej jednostki uniwersyteckiej przeprowadzenie akredytacji nie jest prostym procesem.