Lekarz ginekolog B. wystąpił do sądu o ochronę dóbr osobistych i o roszczenia wynikające z naruszenia jego praw przeciwko E. Wniósł o zobowiązanie pozwanego do zapłaty na jego rzecz kwoty 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za krzywdę wraz z odsetkami ustawowymi.
Przyczyną był obraźliwy wpis na portalu
W dniu 11 kwietnia 2007r. na stronie forum dyskusyjnego użytkowniczka K. M., umieściła wpis o następującej treści: „Dot.: Z. !! To było straszne. Pomijając fakt, że ten lekarz w ogóle nie wyglądał (szara, porozciągana podkoszulka męska - taka prążkowana na ramiączkach), to: – poddawał w wątpliwość moją ciążę, po czym podczas badania nie mógł znaleźć mojej macicy! Miał duży problem z obliczeniem daty porodu – najdłużej zajęło mu kalkulowanie miesiąca. Po wyjściu z gabinetu nie wiedziałam, czy mam płakać, złożyć skargę, czy po prostu się śmiać”.
Czytaj też: Adwokat Baran: Umowa portalu społecznościowego z użytkownikiem pozwala na blokowanie treści
W 2007 r. w internecie na temat powoda jako lekarza ukazywały się różne wpisy, zarówno pozytywne jak i negatywne. Wpis - zadaniem powoda - naruszał jego dobra osobiste w postaci czci, nazwiska, wizerunku, prawa do działalności zawodowej oraz posługiwania się tytułem zawodowym.
Szukanie zatrudnienia
Od marca do czerwca 2007 r. powód pracował w ramach własnej praktyki lekarskiej w Z. Z powodu braku pacjentek zmuszony był zamknąć gabinet. Poszukiwał zatrudnienia nie tylko na terenie województwa, gdzie mieszkał, ale też na terenie całej Polski. Startował w konkursach o pracę, ale nie zdobywał oferowanego w nich stanowiska.
W związku z umieszczeniem przez pacjentkę. wpisu, powód B. wysłał do dyrektora oraz redaktor naczelnej wiadomość z prośbą o nieprzetwarzanie jego danych i administrowanie nimi na portalu internetowym. Powód w wiadomości wskazał, że w kontekście RODO, nie wyrażał zgody na przetwarzanie jego danych i administrowanie nimi. Pracownicy pozwanego podjęli czynności zmierzające do ustalenia czy zachodzą przesłanki do usunięcia wpisu.
Czytaj też: Agresywne zachowania pacjentów wobec lekarzy >>>
Następnie powód zagroził, że jeżeli wpis nie zostanie usunięty z portalu pomimo jego prośby, to wejdzie na drogę procesu sądowego w związku z pogwałceniem jego dóbr osobistych, a więc jego dobrego imienia i wizerunku zawodowego.
W e-mailu z 10 lipca 2018 r. pracownik serwisu pozwanego poinformował powoda, że „post został usunięty z naszego forum, a z wyszukiwarki zniknie w ciągu kilku godzin”.
Żądanie zadośćuczynienia
Mimo to powód wezwał pozwanego do zapłaty na jego rzecz, w terminie 7 dni od otrzymania pisma, kwoty 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za krzywdę doznaną w wyniku publikacji na portalu.
O wpisie na forum internetowym powód informował swoje pacjentki, zwracając uwagę na to, do jakiego stopnia pacjentki mogą być niegodziwe. Po wpisaniu nazwiska powoda w wyszukiwarce wpis był widoczny pod zdjęciami doktora. Pojedyncze pacjentki pytały powoda czy czytał wpis w internecie na swój temat. B. udawał, że wpisu nie czytał i nie wie o co chodzi.
Niewiarygodne zeznania lekarza
W ramach oceny dowodów sąd I instancji stwierdził, że nie dał wiary zeznaniom powoda w części, w jakiej wskazywał, że na skutek wpisu umieszczonego na portalu dotyczącego jego osoby nie mógł znaleźć zatrudnienia i wobec tego zdecydował się na otwarcie samodzielnej praktyki lekarskiej.
Wpis został umieszczony na portalu w kwietniu 2007 r. a powód prowadził samodzielną praktykę lekarską począwszy od marca 2007 r. a więc jeszcze przed ukazaniem się wpisu w Internecie.
Czytaj też: Ochrona wizerunku lekarza i pielęgniarki w kontaktach z pacjentem >>>
W ocenie Sądu Okręgowego brak było jakichkolwiek dowodów na to, że to wpis spowodował, że powód nie otrzymał w okresie do listopada 2007 r. stanowiska pracy na które kandydował. Sąd Okręgowy stwierdził, że istota sporu w tej sprawie sprowadza się do ustalenia, czy pozwany poprzez świadczenie usług polegających na udostępnianiu swoich zasobów w celu przechowywania danych, tzw. hosting, ponosi odpowiedzialność za ewentualne naruszenie dóbr osobistych powoda. A także – czy odpowiada za naruszenie praw przysługujących na mocy przepisów o ochronie danych osobowych wobec zamieszczenia danych osobowych powoda we wpisie.
Uzasadniony zarzut przedawnienia
Strona pozwana podniosła zarzut przedawnienia roszczeń w oparciu o art. 442(1) par. 1 k.c. W ocenie Sądu I instancji jest on uzasadniony.
Zgodnie z obowiązującym w dniu zdarzenia, tj. w dniu publikacji wpisu użytkowniczki na portalu, roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym, ulegało przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże w każdym wypadku roszczenie przedawniało się z upływem lat dziesięciu od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wyrządzające szkodę.
Przepis ten został uchylony i utracił moc z dniem 9 sierpnia 2007 r. Zgodnie z art. 2 ustawy zmieniającej, do roszczeń z tytułu czynów niedozwolonych, powstałych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy, a według przepisów dotychczasowych w tym dniu jeszcze nieprzedawnionych, stosuje się przepisy art. 442 (1) k.c. Oznacza to, że jeśli zgodnie z poprzednio obowiązującym art. 442 k.c. roszczenie nie uległo przedawnieniu przed wejściem w życie ustawy zmieniającej, to stosuje się do niego art. 442 (1) k.c. Zgodnie z art. 442 1 § 1 k.c. w brzmieniu obowiązującym do 26 czerwca 2017 r. - roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże termin ten nie może być dłuższy niż dziesięć lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę.
Z ustalonego stanu faktycznego wynika, że wpis został opublikowany w dniu 11 kwietnia 2007 r. Powód – jak sam zeznał – dowiedział się o tym wpisie „od razu” w 2007 r., jednak nie podał konkretnej daty, kiedy to nastąpiło.
Powód o wpisie dowiedział się pomiędzy 11 kwietnia 2007 r. a 31 grudnia 2007 r. Stąd też słusznie wskazywał pozwany, że roszczenie przedawniło się pomiędzy 11 kwietnia 2010 r. a 31 grudnia 2010 r. W dniu rozpoczęcia obowiązywania ustawy roszczenia powoda nie były przedawnione.
Apelacja powoda
Powód zarzucił w apelacji m.in:
- błąd w ustaleniach faktycznych – „fakty ustalone przez Sąd I instancji niezgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy w postaci przyjęcia, że powód rzekomo poniósł szkodę w wyniku publikacji wpisu”;
- naruszenie art. 442 1 par. 1 k.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie i błędne uznanie, iż doszło do przedawnienia, bo naruszenie dóbr osobistych miało charakter ciągły i trwało od dnia 11 kwietnia 2007 r. do 10 lipca 2018 r., zatem dopiero od ostatniego dnia, w którym nastąpiło naruszenie, tj. 10 lipca 2018 r. można liczyć wskazany' termin dziesięciu lat;
Ponadto z ostrożności procesowej opisanemu wyrokowi powód zarzucił naruszenie art. 5 k.c. poprzez powoływanie się przez stronę pozwaną na zarzut przedawnienia, a oszczercze teksty pojawiły się w 2007 r. i trwały do 10 lipca 2018 r.
Sąd Apelacyjny zważył, uznał, że apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.
Zgodnie z art. 117 par. 2 k.c. po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia.
Jak słusznie zauważył sąd I instancji, w przypadku naruszenia dóbr osobistych wypowiedziami anonimowych internautów zamieszczonych na portalach internetowych odpowiedzialność administratora należy rozpatrywać na gruncie przepisu art. 24 par. 1 k.c. w powiązaniu z przepisem art. 14 ust. 1 ustawy z 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Rzeczą pozwanego było udowodnienie, że nie miał świadomości istnienia inkryminowanego komentarza internauty - do chwili dowiedzenia się o nim od powoda w 2018 roku.
Sąd Apelacyjny stwierdził, że ma rację pozwany uznając, że „powód nie kwestionuje braku odpowiedzialności pozwanej na podstawie przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, co ma decydujący wpływ na fakt niezasadności samej apelacji” Nie zostało jednak wykazane, by pozwany miał świadomość istnienia na administrowanej stronie opisu rzekomej wizyty u lekarza użytkowniczki portalu.
Czytaj też: Odpowiedzialność hostingodawcy jako podmiotu przetwarzającego - kiedy może być wyłączona? >>>
Termin przedawnienia upłynął
Zasadniczy argument apelacji zasadza się na uchwale 7 sędziów Sądu Najwyższego z dnia 18 maja 2021 r., III CZP 30/20, o następującej treści: „Jeżeli naruszenie prawa ochronnego na unijny znak towarowy ma charakter powtarzalny i trwa w chwili zgłoszenia roszczenia niepieniężnego, w tym roszczenia o zakazanie naruszenia, pięcioletni termin przedawnienia określony w art. 289 ust. 1 w związku z art. 298 ustawy z dnia 30 czerwca 2000 r. - Prawo własności przemysłowej biegnie od każdego dnia, w którym naruszenie nastąpiło.”
SA stwierdził, że uchwała ta dotyczy innego stanu faktycznego, w którym chodzi o powtarzające się naruszenia. Termin przedawnienia w tej sprawie biegł jednakże tak jak ustalił Sąd Okręgowy, najpóźniej od 1 stycznia 2008 r., a więc nawet 10-letni termin upłynął przed wniesieniem pozwu o ochronę dóbr osobistych, a trzyletni już z początkiem roku 2011. Jest poza sporem, że chodzi w sprawie o jedno tylko zdarzenie z 2007 roku, a nie jakiekolwiek działania powtarzające się.
Sygnatura akt V ACa 747/21, wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 13 lipca 2022 r.
Cena promocyjna: 62.1 zł
|Cena regularna: 69 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 48.3 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.