Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, czy podmioty lecznicze optymalnie wykorzystują wysokospecjalistyczną aparaturę medyczną w procesie diagnostyki i leczenia pacjentów. Izba skontrolowała 17 podmiotów leczniczych mających w 2021 roku w sumie 307  wysokospecjalistycznych urządzeń o łącznej wartości 1 108 226,4 tys. zł.

Jak podaje NIK w skontrolowanych podmiotach stan wyposażenia zwiększył się aż o 26 proc. w ciągu ostatnich 4 lat. Od 2017 do 2021 roku, podmioty te kupiły łącznie 119 specjalistycznych urządzeń spośród 22 wybranych rodzajów. Wydano na nie ponad 434 mln zł.  Z opublikowanego raportu wynika, że aż w 10 podmiotach , co stanowi prawie 60 proc. o kontrolowanych aparatura nie była wykorzystywana w sposób optymalny. Dla potrzeb kontroli, do aparatury wysokospecjalistycznej zakwalifikowano sprzęt o wartości początkowej  powyżej 100 tys. zł, którego stosowanie ogranicza się do specjalistycznych zastosowań.

Decyzje o zakupie były podejmowane często ad hoc, bez rzetelnego rozpoznania potrzeb pacjentów, zasobów kadrowych i lokalizacyjnych oraz pomimo braku zainteresowania NFZ zakontraktowaniem rozszerzonego zakresu usług.  Podane w raporcie przykłady pokazują skalę marnotrawstwa, ale Ministerstwo Zdrowia nie zgadza się z wnioskami NIK. - Przyjęta do kontroli grupa podmiotów leczniczych jest zbyt mała, aby mogła stanowić podstawę do formułowania wniosków o charakterze ogólnym - twierdzi Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia. -  Jednostkowe przypadki nieprawidłowości nie świadczą bowiem o problemie systemowym, tym bardziej, że w znacznej części kontrolowanych podmiotów nie stwierdzono żadnych uchybień - dodaje.

Marian Banaś, prezes NIK uważa, że decyzje o inwestycjach powinny być lepiej skoordynowane i podejmowane na bazie informacji o wykorzystaniu posiadanego już sprzętu. A MZ pyta,o jakie konkretne dane chodzi.

Czytaj również: Wyroby medyczne coraz droższe, a przez złe prawo niedostępne dla wielu pacjentów >>

 

Trzeba wydać pieniądze, kupmy drogi sprzęt

- Najczęstszą przesłanką zakupu wysokospecjalistycznej aparatury medycznej była możliwość sfinansowania jej zakupu ze środków zewnętrznych. Decyzje o zakupie podejmowane były często ad hoc, bez rzetelnego rozpoznania potrzeb pacjentów i pomimo braku zainteresowania NFZ zakontraktowaniem rozszerzonego zakresu usług - czytamy w raporcie.  Przykładowo w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu nie wykorzystywano od 2018 r. aparatu do radioterapii śródoperacyjnej, bo szpital nie miał umowy z dolnośląskim NFZ. Aparat został zakupiony w 2009 r., w całości z dotacji Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w ramach Funduszu Nauki i Technologii Polskiej, za 1845,0 tys. zł. W latach 2010–2020 Szpital podejmował działania, by zapewnić finansowanie zabiegów radioterapii śródoperacyjnej, ale aby zakontraktować świadczenia z wykorzystaniem  aparatu musiał spełniać wymagania dla całej radioterapii. Radioterapia śródoperacyjna jest jednym z elementów kontraktu radioterapii i w obecnym procesie kontraktowania nie można wyodrębnić w postępowaniu ofertowym jedynie radioterapii śródoperacyjnej. W sumie w czterech podmiotach nie wykorzystywano w pełnym możliwym zakresie zakupionej za kwotę 9518,0 tys. zł wysokospecjalistycznej aparatury medycznej (angiograf, mammograf, rezonans magnetyczny, aparat do radioterapii śródoperacyjnej), ze względu na ograniczony zakres świadczeń realizowanych na podstawie umowy z NFZ. W sumie w prawie połowie podmiotów (41 proc.) dokonywano jej zakupu pomimo braku kontraktu z NFZ w określonym zakresie.

Z drugiej strony maleje  liczba wykonywanych zabiegów z wykorzystaniem akceleratorów15. Tendencja ta miała już miejsce w okresie poprzedzającym epidemię COVID-19. Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę że liczba tej aparatury znacznie wzrosła w okresie objętym kontrolą16, co powoduje, że na jedno urządzenie przypada mniej zabiegów (w 2020 r. średnio o 10 zabiegów dziennie mniej, w porównaniu do 2017 r., tj. o 29%). Zjawisko to powinno zwrócić uwagę przy ocenie zasadności dokonywania zakupów aparatury, tak aby uwzględnić rzeczywiste potrzeby pacjentów.

 


System da Vinci głównie ładnie wygląda

System chirurgiczny da Vinci, który umożliwia precyzyjne przeprowadzenie operacji, miało pięć podmiotów leczniczych (29 proc.), spośród 17 skontrolowanych. Cztery z nich dokonały zakupu w okresie objętym kontrolą, za kwotę 49 383,8 tys. zł. W dwóch podmiotach z powodu wysokich kosztów.

Do końca 2020 r. wykonano tylko 696 zabiegów z jego wykorzystaniem. Przykładowo w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, w roku 2020 koszty wykonania 25 zabiegów  wyniosły 759,4 tys. zł, natomiast osiągnięte przychody z tego tytułu z NFZ, wyniosły 323,8 tys. zł (43 proc. kosztów). W 2021 roku wykonano więcej zabiegów, ale nadal tylko 89. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu przez 4 lata wykonano jedynie 172 zabiegi medyczne z wykorzystaniem systemu da Vinci, średnio 34,4 rocznie (16 proc.), choć deklarowano, że będzie ich 250 rocznie.  

Sprzęt czeka na swoje miejsce

W większości skontrolowanych podmiotów nie zawsze prawidłowo planowano zakupy. Opóźnienia w przygotowaniu pomieszczeń pracowni diagnostycznych uniemożliwiały zainstalowanie lub uruchomienie urządzeń w trzech skontrolowanych podmiotach (18 proc).  W konsekwencji dwupłaszczyznowy angiograf cyfrowy, 24-rzędowy tomograf komputerowy oraz aparat RTG typu DR, zakupione za kwotę 3608,8 tys. zł, przez wiele miesięcy stały nieużywane. Przykładowo w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie nie wykorzystywano ponad rok i 8 miesięcy), zakupionego (za kwotę 1069,2 tys. zł) i dostarczonego w grudniu 2019 r. 24-rzędowego tomografu komputerowego oraz aparatu RTG typu DR kupionego za kwotę 1058,4 tys. zł. Przyczyną było niezakończenie prac budowlanych związanych z remontem oraz rozbudową Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Co ciekawe, w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku, w Oddziale Kardiologii, od 20 maja 2021 r. do dnia zakończenia kontroli NIK (21 października 2021 r.) nie wykorzystywano zainstalowanego tam angiografu, bo... niezabezpieczenie przed gryzoniami okablowania, które doprowadziło do poważnych uszkodzeń. 

Szpital w Gnieźnie kupił tomograf komputerowy i aparat RTG za ponad 2 mln, których przez 20 miesięcy nie mógł uruchomić z powodu trwających prac budowlanych.

Z kolei w Szpitalu Ogólnym in. Witolda Ginela w Grajewie, w okresie od 28 września 2018 r. do 5 marca 2019 r. nie wykorzystywano angiografu zakupionego za kwotę 3083,4 tys. zł, z powodu opóźnionego wystąpienia do Podlaskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego (dalej PPWIS) o wydanie zezwolenia na uruchomienie Pracowni Angiografii. Wniosek o wydanie zezwolenia na uruchomienie pracowni został skierowany do PPWIS dopiero 21 lutego 2019 r., a stosowne zezwolenia Szpital uzyskał 27 lutego 2019 r.

Zbyt rzadkie przeglądy techniczne

Zgodnie z art. 7 ustawy o wyrobach medycznych, zabrania się używania wyrobów, dla których upłynął czas bezpiecznego używania, określony przez wytwórcę. Aparatura bez ważnego przeglądu technicznego powinna być wycofana z użytkowania do czasu uzyskania potwierdzenia jej sprawności. Dlatego kontrolerzy sprawdzili także, jaką wagę przywiązują lecznice do kwestii bezpieczeństwa użytkowania aparatury. I okazało się, że w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie do udzielania świadczeń zdrowotnych wykorzystywane były urządzenia radiologiczne bez ważnych przeglądów technicznych, i to nawet przez 44 dni. 

W Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie cyfrowy aparat RTG, stanowiący wyposażenie SOR, był wykorzystywany do udzielania świadczeń zdrowotnych bez ważnego przeglądu technicznego – 66 dni po wskazanym terminie.

W Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie pomimo uruchomienia 20 września 2021 r. pracowni tomografii komputerowej, do czasu zakończenia czynności kontrolnych tj. do 20 października 2021 r.  nie wdrożono wymaganych medycznych procedur radiologicznych dla badań diagnostycznych wykonywanych z wykorzystaniem tomografu komputerowego.

Brakuje kadry

NIK zwraca uwagę, że stopień wykorzystania możliwości sprzętu był też uzależniony od profilu systemu zabezpieczenia świadczeń oraz liczby wykwalifikowanej kadry medycznej. Przeszkodą w optymalnym wykorzystaniu sprzętu był także niedobór lekarzy, który w szczególności dotyczył braku osób chętnych do pełnienia dyżurów w mniejszych szpitalach. W konsekwencji odnotowano niepokojąco duży udział (16 proc.) długich terminów wykonania opisów wyników badań obrazowych – powyżej 14 dni od daty przeprowadzenia badania. W skrajnych przypadkach wyniki badań zostały opisane po  64 dniach (przypadek pilny) oraz 197 dniach (przypadek stabilny). 

Przykładowo dostępność badań radiologicznych było zróżnicowana terytorialnie i zależała od rozmieszczenia sprzętu oraz liczby lekarzy udzielających świadczeń. W 2021 r. było w Polsce 835 lekarzy specjalizujących się w radioterapii onkologicznej i zaledwie 322 specjalistów medycyny nuklearnej

NIK podkreśla, że w siedmiu podmiotach (41 proc.) nie wszystkie umowy cywilnoprawne określały maksymalny termin wykonania opisu badania przez lekarza. Natomiast wewnętrzne procedury wyznaczały takie terminy tylko w przypadku jednego podmiotu (Świętokrzyskie Centrum Onkologii SPZOZ w Kielcach). NIK zwraca uwagę, że taka sytuacja stwarza ryzyko niezapewnienia ciągłości leczenia.

Z powodu braków kadrowych w dwóch podmiotach nie zapewniono wymaganej minimalnej obsady przy udzielaniu świadczeń w pracowni tomografii komputerowej. W Szpitalu Ogólnym im. dr Witolda Ginela w Grajewie w Pracowni Angiografii (czynnej 24 godziny na dobę) w latach 2020-2021 zdarzało się, że lekarze kardiolodzy pełnili kilkudniowe dyżury, bez żadnych przerw. W skrajnych przypadkach lekarze dyżurowali po 120 godzin, czyli pięć dób. NIK podkreśla, że taka sytuacja stwarzała ryzyko udzielania świadczeń niskiej jakości i w konsekwencji niezapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów i lekarzy.

W sześciu podmiotach (35 proc.) dla części wysokospecjalistycznych urządzeń nie prowadzono z wymaganą częstotliwością kontroli parametrów ich pracy. W konsekwencji badania i zabiegi wykonywane były przy wykorzystaniu aparatury stwarzającej ryzyko uzyskania błędnych wyników badań na skutek niskiej jakości diagnostycznej, nieprawidłowego przebiegu leczenia lub niezapewnienia bezpieczeństwa pacjentom.

Wnioski NIK

Na podstawie wyników kontroli, NIK wnosi o podjęcie następujących działań:

  •  przyspieszenie zakwalifikowania do grupy świadczeń gwarantowanych wybranych wskazań leczenia z wykorzystaniem chirurgii robotowej, co przyspieszy także rozwój medycyny robotycznej w Polsce;
  • przygotowanie rozwiązań w skali całego systemu ochrony zdrowia, zapewniających efektywne wykorzystanie sprzętu medycznego zakupionego ze środków publicznych, także wprowadzenie wymogu zamieszczania we wszystkich wnioskach i umowach o dofinansowanie zakupu wysokospecjalistycznej aparatury medycznej planowanych do wykonania wskaźników badań/zabiegów, jako punkt odniesienia dla monitorowania wykorzystania tych urządzeń;
  • wykorzystanie danych gromadzonych w ramach systemu statystyki w ochronie zdrowia oraz map potrzeb zdrowotnych, przy dokonywaniu oceny zasadności zakupu aparatury oraz rozdysponowywaniu środków na zakupy inwestycyjne, w celu efektywnego wydatkowania środków publicznych.
  • określenie maksymalnych terminów czasu opisywania badań radiologicznej diagnostyki obrazowej w wewnętrznych procedurach i umowach cywilnoprawnych zawieranych z lekarzami.

Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia, w odpowiedzi do NIK napisał jednak, że nie jest możliwe określenie wskaźników z uwagi na fakt, że wartość wskaźnika jest zależna od wartości kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia . - Określanie wskaźnika do każdej umowy znacznie wydłużyłoby czas procedowania wniosków oraz wymagałoby corocznej aktualizacji wskaźnika w odniesieniu do wartości kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - tłumaczy wiceminister. Co więcej, uważa, że by móc wykorzystać dane przy ocenie zasadności zakupów w celu efektywnego wydatkowania środków publicznych konieczne byłoby doprecyzowanie, jakie dane gromadzone w ramach systemu statystyki w ochronie zdrowia należy wykorzystywać. Miłkowski zwraca uwagę, że  każdy podmiot musi przedstawić pozytywną opinię o celowości inwestycji. Tyle, że jak zauważa NIK w latach 2017–2021 (I półrocze) 13 skontrolowanych podmiotów leczniczych(76 proc.) występowało do Ministra Zdrowia lub właściwego wojewody z wnioskami o wydanie takiej opinii. Łącznie złożono 28 wniosków, z czego 27 uzyskało ocenę pozytywną. Tylko w jednym przypadku, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, Wojewoda Dolnośląski negatywnie ocenił inwestycję dotyczącą zakupu nowego systemu chirurgicznego da Vinci. W wyniku złożenia protestu oraz skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ostatecznie organ rozpatrujący protest (Minister Zdrowia) wydał pozytywną opinię dotyczącą celowości tego zakupu.