Zwolennicy tych badań wskazują, że naukowcy nie będą "tworzyć dzieci" bowiem zmodyfikowane genetycznie zarodki będą niszczone po 7 dniach. Natomiast celem badań jest lepsze zrozumienie procesu rozwoju człowieka na najwcześniejszych etapach, co może ułatwić m. in. skuteczniejsze leczenie niepłodności (w tym technikę in vitro) i zapobieganie poronieniom.
 
Zgodę na rozpoczęcie tych badań, pierwszą tego rodzaju, wydał brytyjski Urząd ds. Ludzkiej Płodności i Embriologii. Badaniami zajmie się zespół pod kierownictwem Kathy Niakan, mającej duże osiągnięcia w dziedzinie embriologii i badań nad komórkami, w niedawno otwartym Francis Crick Institute.
 
W innych krajach, jak na przykład w USA i Chinach, na tego rodzaju badania nie jest potrzebne zezwolenie. W USA prawo zabrania wykorzystywania do badań nad modyfikacją zarodków funduszy federalnych, jednak nie ma zakazu prowadzenia takich badań.
 
Jak wyjaśnił dyrektor Instytutu Paul Nurse, modyfikacja genów polega na usuwaniu, naprawianiu lub zastępowaniu fragmentów DNA w komórkach. Może to w przyszłości umożliwić skuteczniejsze leczenie chorób w rodzaju HIV lub chorób dziedzicznych, takich jak dystrofia mięśni.
 
Natomiast Kościół katolicki i inne organizacje religijne argumentują, że manipulacje z genami zarodków to "bawienie się w Pana Boga", które może doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw.
 
Do tych obaw przyłączają się niektórzy naukowcy, którzy wskazują, że tego rodzaju manipulacje mogą spowodować konsekwencje, które uwidocznią się dopiero po narodzinach dziecka, lub nawet w następnych w pokoleniach. Ponadto mogą one pogłębić przepaść między bogatymi, których będzie stać na posiadanie "superdzieci" i biednymi. (pap)