Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział, że "prezydent wsłuchuje się we wszystkie głosy w dyskusji na ten temat". Dodał, że prezydent podejmie decyzję w sprawie ustawy w przepisowym terminie, który mija 16 maja 2017 roku.
- Uczestnicy spotkania ustalili, że przedstawią jeszcze swoje stanowiska Kancelarii Prezydenta na piśmie - poinformowała Marzena Napieracz-Lubomska z Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek. W spotkaniu, jak przekazała, udział wzięli przedstawiciele Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek, Business Centre Club, Związku Zawodowego Techników Farmaceutycznych RP, Konfederacji Lewiatan i Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Napieracz-Lubomska podała, że jej organizacja krytycznie oceniła ustawę.
- Z chwilą wejścia w życie ustawy – nazywanej "Apteką dla aptekarza" technicy farmaceutyczni zostaną pozbawieni możliwości prowadzenia własnych aptek w sytuacji konieczności zmiany lokalizacji, gdy właściciel lokalu wypowie im umowę najmu – wskazała Napieracz-Lubomska. Jak zauważyła, na rynku funkcjonują obecnie np. spółki techników z magistrami farmacji oraz techników z indywidualnymi właścicielami, prowadzącymi działalność.
Nowelizacja prawa farmaceutycznego – która była inicjatywą poselską - przewiduje, że prawo otwierania nowych aptek będą mieli tylko farmaceuci oraz wprowadza ograniczenia demograficzne i geograficzne dla nowo tworzonych aptek.
Ustawa przewiduje, że prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki będzie miał farmaceuta, posiadający prawo wykonywania zawodu, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, a także spółka jawna lub spółka partnerska, której przedmiotem działalności jest wyłącznie prowadzenie aptek, i w której wspólnikami (partnerami) są wyłącznie farmaceuci posiadający prawo wykonywania zawodu.
Czytaj: Rynek aptek - co się zmieni? >>>
Nowela zakłada, że przesłankami do wydania zezwolenia będzie co najmniej 3 tysiące mieszkańców gminy przypadających na jedną aptekę i odległość 500 metrów od apteki już istniejącej, z wyjątkiem sytuacji, gdy na dzień złożenia wniosku o zezwolenie, od miejsca planowanej lokalizacji apteki do najbliższej apteki funkcjonującej, odległość wynosi w linii prostej co najmniej 1000 metrów lub apteka została nabyta od spadkobiercy w całości i jej adres pozostaje aktualny. Farmaceuta będzie mógł posiadać maksymalnie cztery apteki ogólnodostępne.
Nowe przepisy budzą kontrowersje, dzieli zarówno samych farmaceutów, przedsiębiorców jak i polityków.
Kluczowe dla ustawy rozwiązanie "apteki dla aptekarza" znajdowało się w pierwotnej wersji projektu, przygotowanej jako inicjatywa poselska przez PiS. Komisja nadzwyczajna ds. deregulacji rekomendowała odrzucenie projektu; posłowie na posiedzeniu plenarnym zdecydowali w głosowaniu, że będzie procedowany. Komisja opowiedziała się następnie za tym, by prawo prowadzenia aptek mogli posiadać nie tylko farmaceuci mający prawo wykonywania zawodu, ale też inne osoby. Jednak w efekcie zgłoszonych poprawek do ustawy powróciła zasada "apteki dla aptekarza".
Resort zdrowia ocenia, że zmiany w zakresie prowadzenia aptek są konieczne dlatego, że apteki sieciowe przejmują coraz większą część rynku. Według MZ, połowa z około 15 tysięcy aptek jest skupiona w sieciach aptecznych. Zdaniem resortu, na nowych przepisach skorzystają małe, rodzinne apteki, które przegrywają w konkurencji z aptekami sieciowymi.
- Apteka jest placówką służby zdrowia. Nie każdy ma prawo posiadania szpitala, nie każdy ma prawo do posiadania laboratorium i również apteki. Nie powinno tak być, że służba zdrowia podlega zwykłym zasadom swobody działalności gospodarczej i nigdzie na świecie tak nie jest – mówił w Sejmie minister Konstanty Radziwiłł.
Krytycznie o rozwiązaniu "apteka dla aptekarza" wypowiadał się wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Także wicepremier Jarosław Gowin oceniał, że nowela w sposób bezzasadny uprzywilejowuje jedną grupę - farmaceutów i jest sprzeczna z zasadą wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Biuro legislacyjne Kancelarii Senatu podnosiło między innymi, że w uzasadnieniu podano, iż przyczyną wprowadzonych zmian jest nieprzestrzeganie przepisów dotyczących koncentracji aptek.
- Remedium na taką sytuację ustawodawca widzi we wprowadzeniu kolejnego obostrzenia w art. 99 (i innych), mimo że wydaje się, iż problem łączy się w bardzo poważnej części ze stosowaniem przepisów dotychczasowych i ich egzekwowaniem – oceniało Biuro.
Podczas głosowania w Sejmie przeciwko nowelizacji były: PO, Nowoczesna i Kukiz’15, a także ośmiu posłów z klubu PiS, w tym oprócz Gowina, także Andrzej Sośnierz i Jacek Żalek. Za zmianami opowiedziało się oprócz większości PiS także 11 posłów PSL, w tym Władysław Kosiniak-Kamysz i Marek Sawicki.
Technicy farmaceutyczni sprzeciwiają się nie tylko "Aptece dla aptekarza". Krytycznie oceniają także zmianę w art. 91 Prawa farmaceutycznego, która dotyczyła uprawnień techników farmacji. Ich zdaniem, po jej wejściu w życie nie mogliby oni wydawać nawet niektórych popularnych produktów, np. syropów na kaszel, tabletek na ból gardła czy plastrów nikotynowych. W środę 10 maja 2017 roku protestowali w tej sprawie w Warszawie.
Niezadowolenie techników budzi też zapis rozporządzenia MEN z marca tego roku, zgodnie z którym od roku szkolnego 2018/2019 w szkołach prowadzących kształcenie zawodowe nie prowadzi się już rekrutacji kandydatów do klasy I w zawodzie technik farmaceutyczny. Zdaniem techników, faktyczna likwidacja tego zawodu doprowadzi do braków kadrowych w aptekach. (pap)