Prof. Tomasz Grodzki, kierownik Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji w Katedrze Chorób Klatki Piersiowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, który jest czynnym chirurgiem klatki piersiowej i transplantologiem podkreśla, że to jeden z najbardziej absurdalnych przepisów, które muszą stosować w szpitalach.

Wskazuje, że przepisy wymagają od nich, że musi być zachowany dwutygodniowy odstęp między wypisem z interny a przyjęciem na chirurgię w tym samym szpitalu. Jeśli go nie ma, czyli odstęp jest za krótki, to pieniądze otrzyma tylko jeden oddział.

Prezes NFZ: Zapłacimy za leczenie zawału, a za rehabilitację ZUS czytaj tutaj>>

Lekarz opowiada, że szpitale robią więc tak, że wypisują chorego z interny i ponownie przyjmują, tym razem już na chirurgię po dwóch tygodniach lub ciut dłużej np.: po 15-16 dniach zamiast po 14, aby się NFZ "nie przyczepił". Zdaniem lekarza takich chorych jest mnóstwo w całej Polsce. - Szpitale tak robią, bo nie chcą stracić pieniędzy, które im się należą za poniesione wysiłki diagnostyczne czy lecznicze – mówi prof. Grodzki. – Jest jedna ciekawostka. Jeśli interna byłaby w innym szpitalu niż chirurgia, choćby po drugiej stronie ulicy, to tego odstępu dwutygodniowego nie trzeba zachowywać i wtedy oba oddziały otrzymałyby pieniądze za pacjenta. Czyż to nie absurd? – podkreśla prof. Grodzki.

 

Szpitale są stratne

Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor szpitala Bielańskiego w Warszawie przyznaje, że zarządzenie prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia nr 66/2018, a dokładnie par. 23 pkt 12 i 13 tego zarządzenia wiąże im ręce i skazuje na straty. To zarządzenie określa warunki zawierania i realizacji umów w rodzaju leczenie szpitalne oraz leczenie szpitalne – świadczenia wysokospecjalistyczne. Z niego wynika zasada odstępów 14 dniowych między hospitalizacjami. 

- Jeśli pacjent zostanie u nas przyjęty na chirurgię i nagle potrzebuje leczenia na internie, to nie mogę go tam przenieść, tylko leży na chirurgii, a internistę wzywam na konsultację – mówi Gałczyńska-Zych. - Wołałabym, w razie wystąpienia u niego zapalenia płuc móc przenieść chorego z chirurgii na internę, ale NFZ nie zapłaci mi za leczenie na jednym i na drugim oddziale. Dlatego ratuję się tak, że pacjent leży na chirurgii, a internista go konsultuje. Za te konsultacje niestety nie otrzymam pieniędzy. Ponoszę stratę - dodaje.

Z bólem pleców szybciej dostaniesz się na rehabilitację czytaj tutaj>>

Gałczyńska-Zych podkreśla, że mają coraz więcej starszych pacjentów z wieloma chorobami i łatwiej, by było im ich leczyć, gdyby mogli bardziej elastycznie móc przenosić ich między oddziałami i mieć gwarancje, że NFZ zapłaci im za wszystkie wykonane procedury. 

- To jest absurdalne, że gdyby ten pacjent wyszedł do domu, i przyszedł za kilka dni i powiedział, że ma zapalanie płuc, to wtedy mogę już go położyć na internie i za takie leczenie Fundusz mi zapłaci – mówi dyrektor szpitala. – Mogę go także odesłać do innego szpitala, ale takie rozwiązanie nie jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem i nie ma nic wspólnego z dobrem pacjenta - dodaje. Dyrektorka twierdzi, że przepisy powinny się zmienić, tak by dyrektor miał możliwość przenoszenia pacjentów między oddziałami.

 

NFZ płaci tylko za jeden najdroższy pobyt

Natalia Łojko, radca prawny w kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński potwierdza, że zgodnie z zarządzeniem  66/2018 ) wymaga się, co do zasady, odstępów 14 dniowych. Radca prawny mówi, że w praktyce jest tak, że gdy pacjent będzie dalej leczony z powodu tej samej jednostki chorobowej, to przyjęcie musi być najwcześniej piętnastego dnia od wypisu. 

- W przypadku, gdy ten sam pacjent jest przenoszony tego samego dnia pomiędzy oddziałami tego samego szpitala, NFZ zapłaci za jeden, najdroższy pobyt. Absurdem jest, że jeśli pacjent zostanie przekazany do innego szpitala to nie ma problemu i obydwie placówki dostaną pieniądze za pobyt. Pytanie, jak to się ma do wymogu i dążenia do kompleksowości leczenia – mówi Łojko. 

Jak zaksięgować kwotę otrzymaną przez szpital z NFZ na podwyżki dla pielęgniarek czytaj tutaj>>

Radca prawny, że to zarządzenie Prezesa NFZ zawiera szereg reguł dot. rozliczeń, które nie są jednoznaczne. - Nasuwa się pytanie: jaka jest zasadność takich ograniczeń? Skąd wzięło się to 14 dni? Jak ma się to do prawa pacjenta dostępu do świadczeń – niezależnie od tego, czy znajduje się w ciągu tych 14 dni czy nie? I jeszcze jedna kwestia, kto będzie odpowiadał, jeśli pacjent, którego nie przyjęto z powodu tej reguły dozna przez to szkody? – podkreśla Natalia Łojko.

Sylwia Wądrzyk, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia podkreśla, że w sytuacji, kiedy kolejne świadczenie udzielone jest przez tego samego świadczeniodawcę w odstępie nieprzekraczającym 14 dni, świadczeniodawca ma możliwość wystąpienia do właściwego dyrektora oddziału wojewódzkiego Funduszu z wnioskiem o indywidualne rozliczenie świadczenia.