W poniedziałek miało odbyć się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 (druk 1981), który został wniesiony do Sejmu 27 stycznia. Wszystko wskazywało też, że zostanie uchwalony we wtorek, bo podpisali się pod nim: Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Marek Suski i Ryszard Terlecki, choć w poniedziałek posłowie Konfederacji złożyli wniosek o przeprowadzenie 18 lutego wysłuchania publicznego w jego sprawie. Następnie jednak posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia zostało przesunięte z godziny 16 na 17 z powodu braku przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia, a ostatecznie z tego powodu zostało odroczone do wtorku do godz. 15. Posiedzenie Sejmu w jej sprawie ma się zacząć godzinę później. Wszystko wskazuje, że MZ dziś nie chciał zająć stanowiska wobec projektu. Dziś Adam Niedzielski napisał na Twitterze tak: Testy na #COVID19 przeprowadzone wczoraj po południu wśród kierownictwa #MZ okazały się negatywne. Dlatego dziś przedstawiciel #MZ - wiceminister Piotr Bromber - będzie mógł wziąć udział w posiedzeniu Komisji Zdrowia. Wczoraj MZ poinformował, że w związku z potwierdzeniem zakażenia koronawirusem u wiceministra
Waldemara Kraski oraz ochraniających go oficerów SOP, kierownictwo MZ – mając na względzie zdrowie innych - powstrzymuje się od wszelkich kontaktów osobistych z osobami spoza MZ, choć w posiedzeniu komisji można uczestniczyć zdalnie. We wtorek jednak na posiedzeniu komisji, na którym rozpoczęto pierwsze czytanie, pojawił się wiceminister zdrowia Piotr Bromber. Wątpliwości, co do projektu ma również Kancelaria Prezydenta, o czym mówił w mediach Paweł Szrot, szef Szef Gabinetu Prezydenta RP. We wtorek Sejm go odrzucił. Jak zauważył Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, n chwilę odsunięto przekształcenie podstawowej opieki zdrowotnej w przychodnie tylko dla pacjentów z COVID-19, ale nadal badanie bezobjawowego 60-latka z COVID-19 ma pierwszeństwo nad zajęciem się pacjentem z cukrzycą, rakiem czy nadciśnieniem tętniczym. Dlaczego jeszcze projekt był tak kontrowersyjny?
Co mówi projekt o testowaniu i odszkodowaniach
Zgodnie z projektem wszyscy zatrudnieni, także na umowie cywilnoprawnej, zyskają prawo do wykonania raz w tygodniu bezpłatnego testu w kierunku Covid-19, finansowanego przez NFZ. Pracodawca zaś będzie mógł żądać informacji o wyniku test. Pracownik, który miałby uzasadnione podejrzenie, że do zakażenia koronawirusem doszło w pracy, będzie mógł złożyć pracodawcy wniosek o wszczęcie postępowania o odszkodowanie od tego, który nie poddał się testowi diagnostycznemu. Dodatkowo projekt przewiduje zaostrzenie kar za łamanie obostrzeń covidowych. I zdaniem projektodawców nie ma możliwości podjęcia alternatywnych w stosunku do uchwalenia projektu ustawy środków umożliwiających całkowite wyeliminowanie rozprzestrzeniania się wirusa. Tyle, że zdaniem ekspertów zaproponowane rozwiązania nie będą skuteczne. Ich zdaniem przede wszystkim należy wprowadzić obowiązkowe szczepienia i umożliwić weryfikację paszportów covidowych, co także będzie tańsze. Realizacja najnowszego projektu PiS może kosztować miliony. W Polsce jest 14 mln zatrudnionych, koszt wykonania testu antygenowego NFZ wycenił na 35,83 zł, co daje 501 mln zł tygodniowo. Alina Niewiadomska, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, uważa, że laboratoria, które Ministerstwo Zdrowia włączy w bezpłatne testowanie, mają odpowiednie moce przerobowe, choć mogą się pojawić kolejki w punktach wymazowych. Jednak nawet jej zdaniem projekt ustawy nie jest dobry. W przeciwieństwie do projektu Hoca nie mówi o unijnych certyfikatach covidowych.
Koronawirus - nowe przepisy i publikacje >
Ani słowa o zaszczepionych i ozdrowieńcach
W projekcie żaden z przepisów nie dotyczy osób zaszczepionych oraz ozdrowieńców. Jedynie w uzasadnieniu czytamy, że szczepienia ochronne przeciwko Covid-19 niewątpliwie znacznie ograniczają ryzyko zachorowania na COVID-19, a w przypadku zachorowania łagodzą przebieg choroby. Autorzy projektu jednak uważają, że nie pozwalają one całkowicie wyeliminować rozprzestrzeniania się wirusa. Dlatego ich zdaniem trzeba upowszechnić wykonywania testów diagnostycznych. Eksperci mają jednak inne zdanie.
Sprawozdanie z wykonanie testów antygenowych - wzór do edycji >
Testami nie zatrzymamy pandemii
- Przepisy dotyczące testowania nie zapewniają żadnej ochrony przed narażeniem się na kontakt z osoba zakażoną – testowanie raz na tydzień jest niewystarczające i podnosi ryzyko zakażenia w zakładzie pracy – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Projekt zaś całkowicie pomija szczepienia, które są najważniejszym sposobem ograniczania skutków epidemii – zwłaszcza śmiertelności i obciążeń w systemie ochrony zdrowia. Osoby zaszczepione i niezaszczepione przeciw COVID-19 są traktowane w sposób jednakowy, choć to szczepienia są najważniejszym sposobem ograniczania skutków epidemii, zwłaszcza śmiertelności i obciążeń w systemie ochrony zdrowia. Ich pominięcie sprawia, że cele projektu nie zostaną osiągnięte. Pracodawca nie tylko nie ma obowiązku, ale nawet nie ma prawa skutecznie zabezpieczyć swoich pracowników przed kontaktem z zakażonym – podkreśla Marek Kowalski.
Jak wyjaśnia Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan. Pracodawcy, odmowa wykonania przez pracownika testu nie pociąga za sobą jakichkolwiek konsekwencji. - Pracownik taki nadal będzie mógł przebywać w zakładzie, a jeśli będzie zakażony transmisja wirusa będzie trwać. Kwestie ewentualnego dochodzenia "świadczenia odszkodowawczego" od takiego pracownika przez innych pracowników, czy pracodawcę są bez znaczenia dla przeciwdziałania rozpowszechnianiu pandemii – podkreśla Lisicki. Ponadto nawet, gdyby pracownicy regularnie wykonywali test co siedem dni, to nie ma pewności, czy nie zarazili się w międzyczasie.
Cena promocyjna: 90.9 zł
|Cena regularna: 101 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Podstawa to szczepienia i prawo do weryfikacji paszportów covidowych
Dlatego o wiele ważniejsze są szczepienia, możliwość weryfikacji, czy dana osoba jest zaszczepiona lub ozdrowieńcem, a testy powinny być tylko uzupełnieniem. Dlaczego - wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii w Instytucie Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie. – Sczepienie chroni przed ciężkim przebiegiem Covid-19, ale też w przypadku zaszczepionych transmisja jest mniej intensywna i trwa krócej . Dlatego samo testowanie nie zwalczy pandemii. Co więcej testowanie raz w tygodniu, to za mało. Należy testować dwa razy w tygodniu biorąc pod uwagę krótki, trzydniowy obecnie, okres inkubacji choroby - mówi prof. Szuster-Ciesielska. I dodaje, że testy, to bardzo przydatne narzędzie do kontroli pandemii i daje wiedzę na temat jej rozmiaru. - Za tym muszą iść jednak konkrety – izolacja. Pytanie, czy wszystkie osoby samotestujące się także poddają się samoizolacji. Zatem podstawą powinno być zaszczepienie jak największej liczby osób, bo wśród hospitalizowanych i umierających 90 proc. to osoby niezaszczepione, a dopiero potem w grę wchodzi testowanie. – By zwalczyć pandemię potrzebnych jest szereg uzupełniających się działań – szczepienia, testowanie, monitorowanie zakażeń, udostępnianie społeczeństwu rzetelnych i wiarygodnych danych oraz działanie zwiększające ogólną świadomość na temat pandemii i szczepień – podkreśla prof. Szuster-Ciesielska. Co więcej, podobnie uważa Ministerstwo Zdrowia. - Na pewno pod kątem wariantu Omikron, który wymyka się tej ochronie szczepiennej, testowanie jest bardzo istotną rzeczą. Bardzo istotnym wkładem - ocenia projekt Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu. - To, czego nam tam brakuje, to jest spożytkowanie certyfikatów covidowych - dodaje. I przyznaje, że projekt nie powstał w resorcie, a tworzyło go Rządowe Centrum Legislacji. Z resortem konsultowano natomiast jedynie kilka zapisów projektu.
Na jeszcze inny problem zwraca uwagę Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federaci Szpitali. – Tak naprawdę powinniśmy odejść już od obecnego raportowania o pandemii, bo informacje o liczbie pozytywnych wyników nic nie mówią. Nie pokazuje, czy dana osoba poważnie zachorowała. Jeśli jest zaszczepiona, nie jest w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu, raczej nie trafi do szpitala. Ponadto dostępne są już leki, które można podać we wczesnej fazie choroby. Dlatego sprawy związane z pozytywnymi testami i zakażaniami w zakładzie pracy powinni koordynować lekarze medycyny pracy. Należy odejść od mechanicznego interpretowania pozytywnych wyników i wysyłania na 10-dniową izolację. Wynik testu należy ocenić z perspektywy stanu zdrowotnego pacjenta. Osoba potrójnie zaszczepiona, powinna mieć możliwość skrócenia izolacji – podkreśla Fedorowski. I zaznacza, że najważniejsze jest skupienie się na promocji szczepień.
Kilka dni przed publikacją najnowszego projektu PiS w sprawie walki z pandemią, członkowie Rady Dialogu Społecznego – związkowcy i pracodawcy z dziewięciu organizacji – zaapelowali do rządu o wprowadzenie obowiązkowych, powszechnych szczepień przeciwko COVID–19, preferencji dla osób zaszczepionych. Ponadto organizacje pracodawców domagają się prawa do weryfikowania paszportów covidowych. Projekt nie odzwierciedla żadnego z tych postulatów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.