Lekarze rezydenci, by zostać specjalistami muszą zdać Państwowy Egzamin Specjalizacyjny, złożony z części testowej oraz ustnej. Mogą do niego podejść w dwóch sesjach: jesiennej i wiosennej. Obecnie, od 1 marca do 30 kwietnia trwa sesja wiosenna. Tyle, że w sesji jesiennej w 2020 roku, by uzyskać uzyskać tytuł lekarza specjalisty, wystarczyło zdać część testową. Z powodu pandemii część ustna została odwołana. Podobnie było w sesji wiosennej w 2020 roku. I lekarze liczyli, że w sesji wiosennej będzie podobnie. Adam Niedzielski, minister zdrowia, zdecydował jednak w połowie sesji, we wtorek 16 marca, że każdy, kto nie rozpoczął egzaminów specjalizacyjnych przed 19 marca, powróci do tych egzaminów po 17 maja. I w sieci zaczęło wrzeć. Przeciwko decyzji protestuje Naczelna Rada Lekarska, a Porozumienie Rezydentów zachęca kolegów, by wypisali sobie zwolnienie lekarskie. A część lekarzy pisze na forach, że chcieliby zdać ustny teraz. W efekcie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że PES odbędzie się w sesji wiosennej zgodnie z wyznaczonymi terminami. 

 

Lekarze: to jest policzek

Lekarze, w tym Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, mówią wprost, że minister przesuwając egzaminy ustne ich zlekceważył. - Ta decyzja dla mnie osobiście, ale także dla całego środowiska lekarskiego, jest przejawem braku zrozumienia ścieżki rozwoju zawodowego, braku szacunku, lekceważenia nas - mówi prezes Matyja. - To jest najważniejszy egzamin w życiu dla już wysoko wykfalifikowanych lekarzy. To minimum dwa miesiące przygotowań, najczęściej kosztem życia rodzinnego, a co najboleśniejsze – kosztem dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. A komunikat Ministerstwa Zdrowia, to jest kolejna kłoda rzucane pod nogi młodzieży lekarskiej, i to tuż przed metą. To też jest bardzo ważne, bo informacja o przeniesieniu terminu nastąpiła tuż przed metą, w połowie sesji. Do PES to wysoko wykwalifikowani lekarze, którzy z powodu przełożenia terminu egzaminu będą przez co najmniej dwa trudne miesiące trwali w „zawieszeniu”, nadal skupiając się na nauce do jednego z najważniejszych w swoim życiu egzaminów. Należy pamiętać, że przez ostatnie miesiące poświęcali oni swoją energię i czas na kształcenie, najczęściej kosztem życia rodzinnego, a co najboleśniejsze – kosztem dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym - podkreślała Matyja.

- Na powrót lekarzy czekają i pracodawcy, i koledzy. Wszyscy liczyli, ze przy marnej sytuacji kadrowej oni szybko wrócą, także ich rodziny. Teraz z powodu przełożenia terminu egzaminu lekarze będą przez co najmniej dwa trudne miesiące trwali w „zawieszeniu”, nadal skupiając się na nauce. Dlatego młodych ludzi trzeba zwolnić z ustnego, a nie rozciągać go w czasie - podkreśla Matyja. I przypomina, że NRL już dwukrotnie zwracała się do ministra zdrowia o zwolnienie lekarzy przystępujących do PES w sesji wiosennej 2021 r. z części ustnej. - Pisma pozostały do dziś bez odpowiedzi, a zamiast niej lekarze otrzymali komunikat, że terminy egzaminów są jedynie przełożone o dwa miesiące - dodaje. Dlatego prezydium NRL napisało list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem o przywrócenie terminu tegorocznej wiosennej sesji, a także przychylenie się do wniosku samorządu lekarskiego o rezygnację z egzaminu ustnego w ramach tej sesji. W liście napisali wprost, że decyzję ministra obierają jako policzek. Jeszcze dalej idą rezydenci, którzy zachęcają do protestu. Warto przypomnieć, że to oni strajkowali w 2017 roku i wywalczyli zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia.

Rezydenci protestują i biorą zwolnienie lekarskie

Porozumienie Rezydentów w środę rano na swoim profilu na Facebooku napisało, że "stajemy dzisiaj w obliczu kolejnego kryzysu wywołanego działaniami Ministra Zdrowia, na które możemy odpowiedzieć tylko protestem". I zachęca lekarzy do wypisania sobie zwolnienia. - W związku z ogromnym stresem i przemęczeniem, związanym z niepewnością dotycząca egzaminów decydujących o kształcie dlaczego życia, zachęcamy lekarzy do dokładnego przyjrzenia się swojemu STANOWI ZDROWIA. Nie możemy dopuścić, by za bezpieczeństwo pacjentów odpowiadali przemęczeni i rozproszeni lekarze - pisze PR. I zaznacza, że w ciągu ostatnich 24 godzin już ponad 2000 lekarzy zgłosiło gotowość do protestu. - Do końca tygodnia będzie nas kilka tysięcy - szacują rezydenci. Tak może być, bo wpisy w mediach społecznościowych wskazują, że lekarze nie popierają decyzji ministra.  

- W ciągu 2 tygodni skończyłaby się sesja i ludzie mogliby powrócić do pracy i zamknąć pewien, według mnie okropny etap w życiu,  przesuwanie ustnych na święte nigdy / bo chyba do września , czy maja pandemia się nie skończy/ jest głupotą do kwadratu - pisze osoba o nicku internista. Inny komentarz: Masakra..ledwie dyszę, żeby zorganizować sobie czas na naukę łącząc to z opieką nad dziećmi dla których teraz jestem też nauczycielem, bo wiadomo jak szkoła wygląda. Odwołałam dyżury w dwóch miejscach pracy przez ostatnie 3 miesiące. Powtarza się w kółko te przeciwciała, powiększone śledziony i porażone nerwy, coś co jest G... warte w praktyce, a ten taki numer odstawia na kilka dni przed...   - Ludzie siedzą w domach, separując się od rodziny, kują kilka godzin dziennie przez 2-3 miesiące przed egzaminem a ten na tydzień przed go odwołuje i przesuwa o kolejne 2 miesiące... Byłoby bardzo łagodnym nazwanie takiego postępowania żałosnym brakiem jakiegokolwiek pojęcia o tym, jak lekarz przygotowuje się do egzaminów specjalistycznych itp - zauważa ktoś inny. Choć pojawiają się też, komentarze, że to odwet Adama Niedzielskiego za naciski o rezygnację z ustnego.

W efekcie w środę Adam Niedzielski zmienił wtorkową decyzję.

Termin PES przywrócony

- Zaproponowane wczoraj rozwiązanie, które zakładało przełożenie egzaminu PES na maj było pewnym kompromisem po oczekiwaniach formułowanych przez lekarzy, którzy kończą specjalizację. Jak widzimy kompromis nie usatysfakcjonował młodych lekarzy,  proponujemy więc nowy kompromis  – powiedział Wojciech Andruszkiewicz, rzecznik MZ. - Biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z prawem egzaminu odwołać nie możemy, dajemy dobrowolność jego zdawania w sesji wiosennej, z możliwością jego złożenia na jesieni. PES odbędzie się w sesji wiosennej zgodnie z wyznaczonymi terminami. Liczymy, że to usatysfakcjonuje medyków kończących specjalizację – poinformował Andrusiewicz.

Osoby, które z jakichkolwiek przyczyn nie przystąpią do PES w sesji wiosennej będą uprawnione do jego złożenia w sesji jesiennej (bez konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów). Ponadto w szczególnie uzasadnionych sytuacjach (np. kobiet w ciąży) dopuszczalne będzie zdawanie ustnego PES w formie zdalnej" . - Cieszymy się, że przywrócono terminy PES - napisało na Twitterze Porozumienie Rezydentów. Jednocześnie przypomniało, że podstawę prawną do odwołania części ustnej egzaminu nadal mógłby być stan epidemii i gwałtowny wzrost zachorowań.

Zgodnie bowiem z art. 16 c pkt. 3a ustawy o zawodzie lekarza, jeżeli w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii przeprowadzenie egzaminu testowego albo ustnego PES nie będzie możliwe ze względu na bezpieczeństwo osób biorących udział w tym egzaminie, minister właściwy do spraw zdrowia może w trakcie sesji egzaminacyjnej podjąć decyzję o odstąpieniu od przeprowadzenia egzaminu testowego albo ustnego PES w danej dziedzinie w tej sesji z zachowaniem wyłącznie jednej z form PES. - Mamy stan epidemii i gwałtowny wzrost zachorowań, a szczepienia nie chronią w 100 proc. przed transmisją wirusa - podkreślają rezydenci. -  Minister Niedzielski ogłasza dziś kolejny lockdown, ale nie widzi potrzeby odwołania części ustnej egzaminu, to jest nieprawdopodobne - ocenia Michał Bulsa, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL. - Nam zależy, by te osoby, jak najszybciej wróciły do pracy. Egzamin ustny przedłuża ich powrót o kolejne tygodnie, w sytuacji, gdy brakuje lekarzy - podkreśla.

Dlaczego Adam Niedzielski przesunął termin ustnego

- To jest decyzja skrajnie pragmatyczna i oparta na analizie sytuacji - tak Adam Niedzielski odpowiedział we wtorek w Sejmie posłom na pytania o przesunięciu części ustnej PES na maj. Posłowie zarzucali mu, że przesunięcie terminu ustnego na maj jest nierozsądne. Minister przekonywał, że jest inaczej. - Zadaliśmy sobie trud i numery PESEL wszystkich osób, które zgłosiły się do egzaminu i zweryfikowaliśmy pod kątem szczepienia.  Wyszło nam, że ponad 85 proc. przystępujących do PEZ jest zaszczepionych. Zatem nie ma ryzyka zakażenia - mówił Niedzielski. I podkreślił, że wcześniej ustne zostały odwołane, bo wówczas było ryzyko zakażenia, a teraz dzięki zaszczepieniu lekarzy go nie ma. - Dlatego nie ma powodu odwoływanie egzaminów ustnych, który jest drugą częścią egzaminu specjalistycznego - podkreślił Niedzielski. Wobec tego pytanie, dlaczego więc przełożono jego termin. Jak się tłumaczy minister?  - O opinię w sprawie egzaminów poprosiłem wszystkich konsultantów krajowych. I wszyscy, z wyjątkiem jednego, powiedzieli, że ustny powinien się odbyć - mówił minister Niedzielski.

- Rozumiem stanowisko Konsultantów Krajowych i MZ w sprawie egzaminów ustnych, zależy im na jak największej jakości w ochronie zdrowia i tym żebyśmy mieli dobrze wykształconych lekarzy, problem polega na tym, że sytuacja jest nadzwyczajna i epidemia bardzo negatywnie odbija się na zdrowiu psychicznym lekarzy, są oni poddawani olbrzymiej presji i zmęczeni ciągłą walką z epidemią i dlatego warto by było oszczędzić im trochę stresu i wyjątkowo zrezygnować z egzaminów ustnych - napisał na Twitterze Damian Patecki, lekarz specjalista anestezjologii, ekspert Porozumienia Rezydentów. Co na to minister?  -  Wiemy, jaka jest sytuacja, że zapotrzebowanie na ręce do pracy jest ogromne, dlatego podjęliśmy decyzje o przesunięciu terminu na majowy, kiedy miejmy nadzieję, minie trzecia fala - mówi Niedzielski. Może się jednak okazać, że lekarze rezydenci zamiast wrócić do pracy, zostaną w domach. - Jak uczyłem się do egzaminu, to żyłem na kredyt i potem musiałem spłacać swoją kartę kredytową, poświęciłem na naukę 1000 godzin. Oni po prostu będą dwa miesiące  dłużej się uczyć, ale nie wrócą teraz do pracy, bo muszą zdać te egzaminy, źle wyszło - pisze Damian Patecki I dodaje, że odwołanie ustnej części egzaminu specjalizacyjnego pozwoliłoby na "uwolnienie" kilku tysięcy lekarzy w tym około 200 "prawie anestezjologów". - Zamiast siedzieć nad książkami mogliby włączyć się do walki z epidemią, teraz każde ręce do pracy są na wagę złota, inaczej nie da się - napisał.

Z danych Centrum Egzaminów Medycznych wynika, że średnia zdawalność PES w latach 2009-2018 wynosiła 95 proc. W większości specjalizacji przekracza 90 proc. Jedynie w balneologii, chirurgii stomatologicznej, chorobach zakaźnych, epidemiologii, medycynie pracy, medycynie ratunkowej i toksykologii klinicznej wynosi między 85 a 89 proc.