Rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie standardu organizacyjnego teleporady w ramach podstawowej opieki zdrowotnej opublikowane zostało w Dzienniku Ustaw w poniedziałek 8 marca. Wchodzi w życie po siedmiu dniach od dnia publikacji, czyli właśnie we wtorek 16 marca. Co się zmieni?
To pacjent zdecyduje o formie porady
Zgodnie z nowelizacją wizyta może się odbyć wyłącznie w bezpośrednim kontakcie z pacjentem, a zatem nie zdalnie,
- gdy pacjent albo jego opiekun ustawowy nie wyraził zgody na realizację świadczenia w formie teleporady. Z tym, że lekarz czy pielęgniarka może, bez dokonania badania pacjenta, wydać zaświadczenie, a także wystawić receptę niezbędną do kontynuacji leczenia oraz zlecenie na zaopatrzenie w wyroby medyczne jako kontynuację zaopatrzenia w wyroby medyczne, jeżeli jest to uzasadnione stanem zdrowia pacjenta odzwierciedlonym w dokumentacji medycznej (art. 42 ust. 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz art. 15b ust. 2 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej)
- podczas pierwszej wizyty realizowanej przez lekarza, pielęgniarkę lub położną POZ, wskazanych w deklaracji wyboru lekarza/pielęgniarki POZ
- w związku z chorobą przewlekłą, w przebiegu której doszło do pogorszenia lub zmiany objawów,
- w związku z podejrzeniem choroby nowotworowej,
- dzieciom do 6. roku życia poza poradami kontrolnymi w trakcie leczenia, ustalonego w wyniku osobistego badania pacjenta, których udzielenie jest możliwe bez badania fizykalnego.
Pierwotny projekt zakładał, że udzielanie teleporad nie będzie obejmowało dzieci do 6 roku życia i seniorów 65. Miał obowiązywać już od 1 marca, ale zgodnie skrytykowało go środowisko medyczne i przedłużono prace nad nim. - Nie zakaz, nie zakaz, ale właśnie wola pacjenta powinna decydować o formie porady - ocenia Magdalena Kołodziej z Fundacja MY PACJENCI. - Od początku pandemii obserwowaliśmy, że teleporada stała się forma dominującą udzielania świadczeń medycznych (POZ), dlatego zaproponowane rozwiązania oceniamy pozytywnie - dodaje. Tyle, że Fundacja w swoich rekomendacjach zwracała uwagę, że teleporada sprawdza się też przy wstępnej ocenie stanu zdrowia, porad żywieniowych i pielęgnacyjnych. W przypadku dzieci do 6 roku życia wyboru jednak nie będzie. I zdaniem środowiska medycznego - to błąd. Co więcej wskazanie podejrzenia nowotworu jako przesłanki wykluczającej teleporadę, może spowodować, że już niewielu pacjentów dostanie poradę przez telefon.
Czytaj w LEX: Teleporady - co można w ramach umowy z NFZ >
W praktyce teleporady będą zakazane
Zatem tak jak zapowiedział minister Niedzielski wprowadzony będzie warunek, że na wyraźne życzenie pacjenta "wizyta tradycyjna musi się odbyć". Jak jednak zauważa Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny w Wysokim, w woj. lubelskim, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskieg, w praktyce trudno będzie udzielić teleporady po wejściu w życie nowelizacji. - Skoro nie mogę udzielić pacjentowi, z podejrzeniem choroby nowotworowej, to nie mogę nikomu - mówi. - Z drugiej strony nie mogę też zdalnie wypisać zielonej karty DILO (Karta diagnostyki i leczenia onkologicznego), jeśli pacjent był prywatnie u urologa, przesłał mi ma badanie potwierdzające podejrzenie prostaty, i tylko prosi o kartę. Zgodnie z nowelizacją musi się pojawić na tradycyjnej wizycie - pokazuje absurdy rozporządzenia wiceprezes Zieliński.
Podwyższona została też dolna granica wieku, gdzie teleporada nie będzie standardem. Zatem zdalne konsultacje zakazane będą do szóstego roku życia. Część ekspertów mówi jednak, że to lekarz powinien decydować, jaka forma porady jest wskazana - To jest wylewanie dziecka z kąpielą - uważa Tomasz Zieliński. - Rozumiem ideę, by ograniczać teleporady, zwłaszcza tam, gdzie jest konieczne badanie osobiste. Jednak tam, gdzie lekarze nie działają prawidłowo, nie zaczną lepiej dzięki nowym standardom. Za to utrudnią one funkcjonowanie tym, którzy dobrze wykorzystują możliwość zdalnej konsultacji - tłumaczy Zieliński. Przykładowo, gdy rodzic widzi, że dziecko ma problemy z układem moczowym, może telefonicznie otrzymać skierowanie na badanie moczu. Po zmianie rozporządzenia będzie musiał po nie przyjść. Podobnie uważa Jolanta Budzowska, radca prawny, partner w partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy w Krakowie. – Lekarze powinni mieć możliwość samodzielnego decydowanie, czy teleporada jest wystarczająca. To jest absolutnie dobre rozwiązanie, bo i tak na nich spoczywa ciężar odpowiedzialności. Projektowany przepis sprawi zaś, że mama małego dziecka z niewielkim wypryskiem na ręce, czy typowymi objawami infekcji, które są znane w przypadku tego pacjenta zarówno mamie, jak i jego lekarzowi, nie uzyska recepty zdalnie. To nadregulacja, nie ma konieczności odgórnego wyłączania myślenia u lekarzy - mówi mec. Budzowska.
Zmiany to odpowiedź na skargi pacjentów
Obecnie, jak przekonuje Niedzielski, teleporady były standardowo stosowane w każdej sytuacji, a jedyne wyłączenie dotyczyło dzieci do drugiego roku życia. - Mamy bardzo dużo sygnałów o nadużywaniu teleporad, jeżeli chodzi o formę kontaktu z pacjentem, to również niesie konsekwencje dla zdrowia publicznego i zdecydowałem się ograniczyć możliwość stosowania teleporad – podkreślił minister. - Teleporada jest prawem pacjenta, ale z tego prawa może on nie chcieć skorzystać i może po prostu oczekiwać tradycyjnej wizyty - mówił. I podkreślił, że małe dzieci nie potrafią opisywać swoich objawów. - W przypadku dzieci było to nienegocjowalne – powiedział Niedzielski. Jego tezę potwierdza ogólnopolskie badanie przeprowadzone przez BIOSTAT na zlecenie Reckitt Benkiser ponad 80 proc. wskazało, że dostęp do lekarza pediatry POZ, w trakcie trwania pandemii, był gorszy niż przed jej wybuchem, według 59,5 proc. był zdecydowanie gorszy. Pilną potrzebę konsultacji lekarskiej miało prawie 87,7 proc., a mimo to porada nie odbyła się w terminie, odbyła się znacznie później lub kontakt z poradnią był niemożliwy.
Ile teleporad udzielili lekarze rodzinni, na co narzekają pacjenci
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika jednak, że lekarze rodzinni nie nadużywają teleporad. To znaczy nie jest to dominująca forma kontaktu z pacjentem. Od stycznia do listopada 2020 roku na 135 689 037 porad udzielono 10 395 804 ich w formie zdalnej. Stanowiły zatem 7,6 proc. Takie dane udostępnił Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia w odpowiedzi na interpelację Marka Hoka, posła Koalicji Obywatelskiej. Z tym, że wiceminister zaznacza, że obowiązek sprawozdawania teleporad w POZ został nałożony zarządzeniem prezesa NFZ od dnia 1 września 2020 r. I dopiero wówczas widać ich wzrost. Do września odsetek teleporad nie przekraczał 1 proc. We wrześniu wyniósł 16 proc, w październiku 26 proc., a listopadzie 34 proc.
Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, zwraca uwagę jednak, że w części sprawdzonych przez niego placówek teleporady były nadużywane. - To pacjent, w porozumieniu z lekarzem, powinien decydować, w jakiej formie odbędzie się konsultacja. On ponosi konsekwencje zdrowotne - mówi Chmielowiec. I według RPP, jeśli przychodnia odmawia tradycyjnej wizyty należy się zgłosić do niego lub NFZ. Z badania przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie osób na zlecenie Fundacji dzięki grantowi INFARMA wynika, że ponad połowa badanych miała możliwość kontaktu z lekarzem wyłącznie przez telefon lub online, po uprzednim umówieniu wizyty (51,5 proc.). Około 1/3 ankietowanych wskazała na brak możliwości dodzwonienia się (35,2 proc.) oraz odwołane terminy lub wstrzymane wizyty (32,5 proc.). Aż 66 proc. ankietowanych korzystało z kontaktu telefonicznego z personelem medycznym. Z tego 32,7 proc. ocenia go dobrze, a blisko 40 proc. - źle. 27,6 proc. odpowiedziało trudno powiedzieć. Najczęściej narzekali na brak możliwości dodzwonienia się - najczęściej słyszą sygnał, że linia jest zajęta lub informację typu "jesteś enty w kolejce".