Zarząd województwa podlaskiego odwołał właśnie dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Trwają poszukiwania jego następcy. Analogiczna sytuacja ma miejsce w Szpitalu Powiatowym w Chrzanowie, gdzie starostwo dyscyplinarnie zwolniło głównego menadżera pod koniec 2018 r. Od tamtej pory radni nie mogą nikogo znaleźć na to stanowisko.

Te zwolnienia to reakcje samorządowców na coraz trudniejszą sytuację finansową w szpitalach. Placówka medyczna w Łomży zakończyła rok ze stratą w kwocie blisko 13 mln zł.

W marcu wzrost wycen, by pomóc szpitalom powiatowym - czytaj tutaj>>

- Dotychczasowy dyrektor był nie gospodarny. Przyznał lekarzom i pielęgniarkom podwyżki w wysokości 30 proc. ich dotychczasowego wynagrodzenia. To było nieuzasadnione- mówi Marek Olbryś, wicemarszałek województwa podlaskiego.

Samorządowcy zarzucają byłemu menadżerowi łomżyńskiej lecznicy, że przez półtora roku, w ciągu którego nią kierował, nie postarał się o lepsze finansowanie szpitala z NFZ, ani nie sprowadził do Łomży nowej kadry lekarskiej. - Liczyliśmy na jego inwencję, bo przyjechał do nas z Warszawy. On zaś oczekiwał, że Urząd Marszałkowski będzie nieustannie dokładał do szpitala i niwelował jego długi – zaznacza marszałek Oleś.

Z powiatów znikają szpitale - czytaj tutaj>>

 

Cena promocyjna: 224.25 zł

|

Cena regularna: 299 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Wygenerowali długi

Podobne zastrzeżenia do byłego dyrektora placówki ma starosta chrzanowski. Rosną długi tamtejszego szpitala. Zalega już dostawcom leków 2,6 mln zł, a suma ta ciągle się powiększa. Szpital miniony rok może zakończyć ze stratą nawet 8 mln zł. Przed nowym dyrektorem zatem stoi nie lada wyzwanie, aby zniwelować zadłużenie. Szkopuł w tym, że na stanowisko na razie nikt się nie zgłasza. Placówką kieruje dotychczasowa wicedyrektor.

Jeśli nikt nie zgłosi się do konkursu lub jeśli spośród zgłoszonych kandydatur nie uda się wyłonić dyrektora, rozpisany zostanie kolejny konkurs. Gdy nie przyniesie on efektów, wówczas starostwo wybierze zarządzającego poza konkursem.

Prezes NFZ: Za kilka miesięcy zaczniemy kontrolować normy dla pielęgniarek - czytaj tutaj>>

Samorządy mają coraz większe trudności z obsadą stanowisk dyrektorskich, gdyż zarządzanie szpitalem okazuje się być coraz trudniejszym wyzwaniem. Nie motywuje już wynagrodzenie, skoro dyrektor zarabia mniej niż lekarze w szpitalu. Dla menadżera chrzanowskiej placówki starostwo oferuje 15-16 tys. zł brutto. Zaś w wielu szpitalach powiatowych lekarze zarabiają ponad 20 tys. netto

- W Polsce owszem mamy dobrą kadrę zarządzającą, ale wcale nie jest ona chętna do tego, aby np. z Polski zachodniej wyprowadzać się do Łomży. Wynagrodzenie jest niemotywujące, a dyrektor ma ograniczone możliwości zarządcze - mówi Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Jego zdaniem ostatnie lata pogłębiają tylko kryzys w zarządzaniu szpitalami, bo ingerencja Państwa w sektor ochrony zdrowia jest co raz większa.

 

Resort zdrowia: Zlikwidowano blisko 3 tysiące łóżek, ale nie ma zagrożenia dostępności - czytaj tutaj>>

- Wszelkie podwyżki wynagrodzeń lekarze i pielęgniarki negocjują z rządem, poza dyrektorami szpitali. Ci ostatni dostają na koniec tylko rozkaz do wykonania w postaci nowego prawa przewidującego podwyżkę - dodaje Fedorowski.


Szpitale powiatowe apelują do ministra o pomoc, bo wpadają w coraz większe długi - czytaj tutaj>>

 

Niewdzięczna rola

Dodatkowo wielu dyrektorów szpitali straciło grunt pod nogami wraz z początkiem 2019 roku, kiedy to zaczęły obowiązywać nowe przepisy rozporządzenia ministra zdrowia podwyższające normy zatrudnienia pielęgniarek. Nagle okazało się, że jest ich za mało i menadżerowie zostali zmuszeni do tego, by likwidować łóżka na oddziałach. – Wzrosła też znacznie płaca minimalna i dyrektorzy stracili możliwość samodzielnego kształtowania siatki płac w szpitalach. Oskładkowanie umów cywlino-prawnych sprawiło, że outsourcing dla szpitali przestał być opłacalny i usługi zdrożały - dodaje Jarosław Fedorowski.

 

W szpitalach coraz więcej outsourcingu - czytaj tutaj>>

Jeszcze kilka lat temu dyrektorzy szpitali rekrutowali się głównie spośród kadry lekarskiej. Lekarzami byli dyrektorzy ds. lecznictwa. - Dziś jest problem z obsadzeniem tych stanowisk, bo lekarze mają na tyle dobrą sytuację na rynku pracy, że wolą zająć się leczeniem aniżeli zarządzeniem. Poza tym o jakim zarządzaniu tu mowa, skoro dyrektor nie ma dziś wielkiego wpływu na budżet szpitala. Nie negocjuje kontraktu z NFZ, nie ma konkursu ofert - zauważa Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego. Jego zdaniem ryczałty przewidziane przez ustawę o sieci szpitali przyniosły pewną stabilność lecznicom, ale zabetonowały rynek. Uniemożliwiły walkę o podwyżkę finansowania kontraktu. – Jedyne wyjście jakie widzę w tej sytuacji, to likwidacja 30 proc. niepotrzebnych szpitali i przekształcenie ich w zakłady opiekuńczo-lecznicze i przekierowanie brakującej kadry menadżerskiej i medycznej do tych naprawdę potrzebnych społeczeństwu placówek.