O korzyściach i oszczędnościach dla społeczeństwa, jakie płyną z powszechnych szczepień przeciw pneumokokom mówili lekarze i rodzice dzieci w czwartek na konferencji prasowej, którą zainaugurowano obchody VIII Europejskiego Tygodnia Szczepień (22-27 kwietnia).
"Jesteśmy jednym z dwóch ostatnich krajów Unii Europejskiej – obok Rumunii - które nie szczepią przeciw pneumokokom. I to jest wstyd" – oceniła Sabina Szafraniec, prezes Stowarzyszenia "Parasol dla Życia", które zorganizowało konferencję. Jej syn Kuba w pierwszym roku życia przebył inwazyjną chorobę pneumokokową (IChP), w wyniku której nie słyszy na jedno ucho.
Obecnie, w naszym kraju przeciw pneumokokom szczepi się jedynie dzieci z grup najwyższego ryzyka – w tym wcześniaki, dzieci ważące po urodzeniu do 2,5 kg oraz dzieci do 5. roku życia z wadami wrodzonymi i chorobami przewlekłymi.
Tymczasem obecny na konferencji prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, zwrócił uwagę, że grupą szczególnie zagrożoną infekcjami pneumokokowymi są też wszystkie maluchy do drugiego roku życia (a w dalszej kolejności dzieci w wieku 2-5 lat).
Według niego, nie ma lekarza znającego się problematyce chorób zakaźnych, który nie uznałby, że wprowadzenie obowiązkowych szczepień dzieci przeciwko pneumokokom jest priorytetem. "Zakażenia pneumokokowe są bowiem wśród maluchów najczęstsze, najgroźniejsze i sprawiają wiele problemów terapeutycznych w związku z ich narastającą opornością na antybiotyki" – powiedział specjalista.
O tym jak groźne powikłania wywołują zakażenia tymi bakteriami świadczą historie dzieci, które prezentowano na czwartkowym spotkaniu.
Czteroletnia Anielka, która urodziła się zdrowa przeszła IChP w siódmym miesiącu życia. Schorzenie objawiło się nagle bardzo wysoka gorączką – 40-41 st. C. "W ciągu dwóch dni dziewczynka trafiła do szpitala. Niemal umierała na rękach rodziców" – opowiadała Szafraniec. Obecnie Anielka ma niedowład wszystkich kończyn, nie słyszy, nie widzi, wydaje pojedyncze dźwięki.
Synek pani Iwony – Bartuś miał 14 miesięcy, gdy dostał wysokiej gorączki i z objawami zapalenia opon mózgowych trafił do szpitala. "Pamiętam, że to był czwartek, a we wtorek następnego tygodnia stwierdzono u niego śmierć pnia mózgu. Bartuś zmarł" – wspominała jego mama. Zaznaczyła, że był to rok 2002 i nie mówiło się wtedy o szczepieniach przeciw pneumokokom.
"Gdyby w Polsce były powszechne szczepienia dzieci przeciw tym bakteriom to takich dramatów nie musiałoby być" – oceniła Szafraniec.
Obecnie rodzice muszą kupować szczepionki przeciw pneumokokom na własną rękę. Według prof. Teresy Jackowskiej, konsultanta ds. pediatrii w województwie mazowieckim, dawka szczepionki przeciw pneumokokom kosztuje 250-300 zł. Najlepiej jest zacząć szczepienie w drugim miesiącu życia, a wtedy łącznie potrzebne są trzy dawki (kolejna w czwartym, a trzecia w szóstym miesiącu życia). "Dla wielu rodziców te kilkaset złotych to ogromny wydatek" – oceniła specjalistka.
Przypomniała, że pneumokoki (Streptococcus pneumoniae, czyli dwoinka zapalenia płuc) są tak groźne, ponieważ są bardzo źle rozpoznawane przez układ odporności. Najczęściej wywołują zapalenie ucha środkowego u dzieci, zapalenie zatok i są uważane za najczęstszą przyczynę zapalenia płuc.
Najgroźniejsza jest jednak inwazyjna choroba pneumokokowa, która może przybrać postać: zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, sepsy, zapalenia płuc z bakteremią (zakażenie krwi bakteriami), zapalenia wsierdzia czy otrzewnej, wymieniała prof. Jackowska. IChP może doprowadzić do bardzo poważnych i trwałych powikłań, a nawet zgonu.
Specjalistka zaznaczyła, że infekcje pneumokokowe coraz trudniej jest leczyć, gdyż systematyczne narasta ich oporność na antybiotyki. Bakterie te potrafią być oporne na dwie, trzy, a nawet cztery grupy antybiotyków, więc wybór terapii jest coraz bardziej ograniczony.
Dlatego najlepszym wyborem jest zapobieganie tym infekcjom poprzez szczepienia, podkreślali eksperci. Prof. Jackowska wyjaśniła, że zdecydowana większość serotypów wywołujących IChP w Polsce to serotypy zawarte w dwóch szczepionkach – tzw. 10-walentnej, która ma chronić przed zakażeniem 10 serotypami pneumokoków oraz 13-walentnej, która ma zabezpieczać przed 13 seroptypami.
Prof. Szenborn zaznaczył, że preparaty te są bezpieczne i bardzo skuteczne (choć nie chronią w 100 proc. przed zakażeniem pneumokokami).
Co ważne, szczepiąc dzieci chronimy też dorosłych. Dowodzą tego nie tylko badania międzynarodowe, ale też doświadczenia z Kielc, w których samorząd od kilku lat szczepi wszystkie nowo urodzone dzieci przeciw pneumokokom. "Dało to spektakularny efekt nie tylko w postaci zmniejszenia o 60 proc. hospitalizacji z powodu zapalenia płuc wśród najmłodszych, ale też wśród dorosłych po 40. roku życia" – powiedział prof. Szenborn. Ma to związek z tym, że zaszczepione dzieci przestały roznosić bakterie wśród dorosłych.
"Gdybyśmy wprowadzili w Polsce powszechne szczepienia przeciw pneumokokom to ten efekt mógłby powtórzyć się we wszystkich polskich miastach i miasteczkach" – powiedział eskpert.
Specjaliści zgodnie ocenili, że przyniosłoby to oszczędności budżetowi państwa, bo koszty hospitalizacji są bardzo wysokie. Do tego dochodzą koszty leczenia np. zapalenia ucha środkowego u dzieci czy koszty zwolnień lekarskich rodziców.
"Szczepienia to inwestycja niezwykle opłacalna z punktu widzenia płatnika, czyli nas wszystkich. Mało który program zdrowia publicznego ma tak wysoki wskaźnik efektywności ekonomicznej" – zaznaczył rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bodnar.
Dodał zarazem, że w Polsce szczepienia są finansowane z budżetu Ministerstwa Zdrowia, który jest ograniczony. "Póki ten system będzie utrzymany nie przypuszczam, żeby nastąpiły tu (w Programie Szczepień Ochronnych – PAP) radykalne zmiany" – powiedział.
Jak ocenił Jerzy Gryglewicz ekspert w dziedzinie ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego, szacunkowy koszt wprowadzenia powszechnych szczepień przeciwko pneumokokom byłyby co najmniej równy kwocie wydawanej obecnie przez MZ na wszystkie szczepienia obowiązkowe, tj. 90 mln złotych. Według niego jest to główna bariera na drodze do ich finansowania.
Eksperci zaproponowali, że powszechne szczepienia przeciw pneumokokom mogłyby być finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia jako program profilaktyczny.
"Cały aktualny budżet na szczepienia ze środków publicznych (tj. 90 mln – stanowi połowę dziennych wydatków NFZ" - podkreślił Bodnar.
Inną możliwością byłoby finansowanie tych szczepień w ramach refundacji aptecznej.