Powódka poddana została w pozwanym szpitalu zabiegowi kolonoskopii wraz z biopsją, w pełnej narkozie. Po zabiegu posadzono ją na korytarzu. Źle się czuła, kilkukrotnie sygnalizowała silny ból. Poinformowano ją jednak, że może iść do domu. Powódka udała się do domu, mimo iż ból się nasilił. Po pewnym czasie wezwano pogotowie ratunkowe. Wskutek interwencji lekarzy została przyjęta w trybie nagłym do szpitala z rozpoznaniem wstrząsu krwotocznego i pęknięcia śledziony. W drodze operacji powódce usunięto śledzionę.
Czytaj: Prawo do wyrażenia zgody to fundamentalne prawo pacjenta >>>
Przez zabiegiem podpisała zgodę na badanie. Nie została jednak pouczona o potencjalnych skutkach zabiegu w postaci możliwych komplikacji i powikłań. Tym samym, nie miała ona pełnego rozeznania co do możliwych skutków zabiegu.
Ponadto już po zabiegu, powódka nie została także poddana odpowiedniemu nadzorowi. Obiektywny element winy polega na uchybieniu obowiązkom zawodowym podlegającym na objęciu pacjenta opieką. Pacjentka nie uzyskała rad w jaki sposób powinna się zachować, poza zdawkowymi informacjami. Personel nie zainteresował się zgłaszanymi dolegliwościami bólowymi. Z tego też względu sądy obu instancji uznały zachowanie personelu medycznego za zawinione.
Badanie kolonoskopowe przeprowadzono u powódki prawidłowo. Ma ono charakter inwazyjny, jednak bardzo rzadko dochodzi do urazowego uszkodzenia śledziony (to zaledwie około 0,004 procent przypadków). Uszkodzenie śledziony podczas zabiegu mieści się w ryzyku powikłań tego zabiegu. Tym samym, jeśli pacjent zostanie prawidłowo poinformowany o możliwości uszkodzenia tego organu w wyniku badania, lekarz wykonujący zabieg, który nieumyślnie uszkodzi go, nie odpowiada za błąd w sztuce lekarskiej.
Nie budziło wątpliwości sądów obu instancji, że to w wyniku zabiegu kolonoskopii doszło do uszkodzenia śledziony. Tym samym, wystąpił związek przyczynowo-skutkowy z wykonaniem badania u pacjentki i uszkodzeniem jej śledziony.
Pacjentka po operacji usunięcia śledziony długo dochodziła do zdrowia. Długotrwale przebywała w szpitalu. Stała się apatyczna i drażliwa. Odczuwała objawy depresyjne i lękowe.
Śledziona nie jest narządem niezbędnym do życia człowieka, ale osoby jej pozbawione mają zmniejszoną odporność przeciwbakteryjną i stają się podatne na pewne schorzenia. Usunięcie śledziony spowodowało trwały uszczerbek na zdrowiu u powódki wynoszący 15 procent.
Jeśli pacjent nie zostanie poinformowany o możliwych i nie tylko typowych skutkach działania medycznego, nie można uznać, że wyraził on zgodę w sposób świadomy. Tak wyrażona zgoda pacjenta jest uznawana za "nieobjaśnioną" i "niepoinformowaną". Jako taka jest wadliwa i należy przyjąć, że lekarz działa faktycznie bez zgody pacjenta, nawet gdy lekarz postępuje zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej.
Roszczenie powódki należało uznać za wykazane co do zasady. Podstawę prawną jej żądania stanowiły art. 430 k.c. w zw. z art. 445 § 1 k.c., zaś zadośćuczynienia przepis art. 4 ust 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (tekst jedn.: Dz. U. z 2012 r. poz. 159 z późn. zm.) w zw. z art. 448 k.c.
Zgoda powódki na zabieg miała charakter zgody wadliwej, skoro nie poinformowano ją dokładnie o możliwych konsekwencjach zabiegu. Pacjent biorący udział w zabiegu operacyjnym i leczniczym winien być uprzedzony o możliwych komplikacjach, nie tylko tych najczęstszych, ale i rzadszych, by mógł podjąć decyzję świadomą co do operacji. Dopiero zgoda prawidłowo uzyskana wyłącza bezprawność interwencji lekarza.
Sądy obu instancji uznały, iż biorąc pod uwagę konsekwencje zabiegu, przebiegu procesu leczenia, jego czas trwania, dolegliwości bólowe oraz stan psychiczny powódki na skutek utraty śledziony, zasadnym stało się zasądzenie od pozwanego na jej rzecz kwoty 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia. Kwota ta jest odpowiednia.
Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Katowicach wyrokiem z dnia 15 stycznia 2015 roku., w sprawie I ACa 856/14, niepubl.
Opracowanie: Aleksandra Partyk