Jak przypomina "Dziennik Gazeta Prawna", koniec NFZ to zapowiedź znana z kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Teraz stanie się faktem. Docelowo ma powstać budżetowy fundusz celowy, z którego będą pochodziły pieniądze na leczenie. Obecnie NFZ dysponuje 70 mld zł.
Jego struktury zostaną przekształcone w wydziały zdrowia przy urzędach wojewódzkich. Będą one odpowiadały za realizację polityki zdrowotnej na swoich terenach. Dotychczas urzędnicy ministerstwa sugerowali, że samorządy będą mieć dużą swobodę w dysponowaniu pieniędzmi. Tu czeka je pierwsza niespodzianka. – Nad wydatkowaniem tych środków będziemy mieć bezpośrednią kontrolę – zapewnia w rozmowie z DGP Konstanty Radziwiłł.
Rewolucja czeka również pacjentów. Prawo do bezpłatnego leczenia będą mieć wszyscy obywatele i rezydenci w Polsce. Dziś o takim dostępie decyduje to, czy składkę na NFZ płacimy sami, czy np. robi to za nas współmałżonek lub rodzic. W efekcie ubezpieczeni są praktycznie wszyscy: dzieci, niepracujący małżonkowie, bezrobotni czy bezdomni (za nich składkę płaci budżet). Zmiana – jak przekonuje w wywiadzie minister Radziwiłł – powinna przynieść oszczędności, bo dziś sprawdzanie uprawnień generuje wydatki. Tylko koszt systemu eWUŚ weryfikującego prawa pacjentów do bezpłatnego leczenia to 13 mln zł rocznie. Rok temu „zysk” z niego wyniosł 500 tys. zł. Tyle udało się ściągnąć NFZ od chorych, którzy bez ubezpieczenia skorzystali ze świadczeń. Fundusz odzyskuje od kilku do kilkunastu procent długów w zależności od województwa. Najczęściej jednak sprawy przeciwko pacjentom umarza, bo wartość jednostkowych nadużyć nie przekracza 100 zł.
Prace nad nowym modelem ochrony zdrowia prowadzone są przy założeniu jego neutralności budżetowej, czyli w momencie wprowadzenia kosztowałby tyle, ile obecny. Więcej>>
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna