Rzecznik Adam Bodnar wystosował w tej sprawie pismo do Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego. RPO ocenił w nim, że nie ma obecnie efektywnych mechanizmów, realizujących przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Zdaniem Rzecznika, wpływa to na ograniczenie konstytucyjnych praw i wolności człowieka.

Według RPO, należyta edukacja seksualna ma podstawowe znaczenie w perspektywie rozwoju młodego człowieka i podejmowania przez niego odpowiedzialnych decyzji prokreacyjnych. Jak wskazał, zgodnie z międzynarodowymi standardami w tym obszarze programy nauczania o życiu seksualnym winny przekazywać treści w sposób obiektywny - nienacechowany światopoglądowo, krytyczny i uwzględniający pluralizm poglądów.

Dostęp do antykoncepcji dla kobiet i mężczyzn

- Z przeprowadzonych przeze mnie badań wynika, że treści podręczników są niezgodne ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej – zaznaczył. RPO podniósł, że mimo jednoznacznego brzmienia przepisów ustawy, edukacja seksualna nie jest traktowana jako przedmiot obowiązkowy.

Rzecznik podkreśla, że dostęp do metod i środków służących świadomej prokreacji jest ściśle skorelowany z zapobieganiem niechcianej ciąży oraz planowaniem rodziny. - Zgodnie z międzynarodowymi standardami, działania państwa powinny być ukierunkowane na zapewnienie kobietom i małoletnim dziewczętom, w tym kobietom z obszarów wiejskich, dostępu do przystępnej cenowo i nowoczesnej antykoncepcji poprzez refundację nowoczesnych i skutecznych metod antykoncepcji – wskazał RPO. Zaznaczył, że dostęp do środków służących świadomej prokreacji powinien być zapewniony zarówno kobietom, jak i mężczyznom.

 

W jednym województwie kilkaset aborcji, w innym - kilka  

Adam Bodnar podkreśla, że prawodawca, gwarantując możliwość przerwania ciąży w trzech przypadkach przewidzianych w ustawie, powinien jednocześnie zagwarantować realny dostęp do tej procedury.

- W praktyce możliwość ta bywa jednak znacznie ograniczona. Dostęp do aborcji różni się w zależności od rejonu Polski. W niektórych województwach liczba przeprowadzonych zabiegów sięga kilkuset, w innych jedynie kilku  - napisał. RPO uznał, że należałoby zbadać przyczyny tych dysproporcji. Jego zdaniem, czynnikiem znacznie utrudniającym możliwość skorzystania z zabiegu jest brak odpowiednich procedur w szpitalach.

RPO podnosi w piśmie do MZ, że możliwość kwestionowania orzeczenia lekarza ma istotne znaczenie w perspektywie możliwości korzystania przez kobiety z legalnych zabiegów przerywania ciąży.  - Niestety, istniejąca w Polsce instytucja sprzeciwu od orzeczenia lekarza jest ukształtowana w sposób nieodpowiedni, niegwarantujący kobiecie możliwości zakwestionowania orzeczenia lekarza w terminie umożliwiającym dokonanie aborcji - podkreślił.

Rzecznik wskazał, że możliwość przerwania ciąży w praktyce bywa ograniczona przez powoływanie się przez lekarzy na klauzulę sumienia. - Istnienie klauzuli sumienia stanowi wyraz poszanowania konstytucyjnej wartości, jaką jest wolność religii. Nie oznacza to jednak zwolnienia państwa z obowiązku zagwarantowania dostępu do możliwości skorzystania z zabiegu legalnej aborcji, czy do badań prenatalnych  – zaznaczył.

Ok. 40 proc. wszystkich porodów w Polsce kończy się cesarskim cieciem

RPO zauważył, że zgodnie z prawem małoletni powyżej 15. roku życia mogą podejmować współżycie bez konsekwencji prawnych, ale nie mają możliwości samodzielnego, skorzystania z porady ginekologicznej lub urologicznej w celu skontrolowania swego zdrowia. - To wymaga zmian systemowych – podniósł.

Rzecznik wskazał ponadto m.in., że ok. 40 proc. wszystkich porodów w Polsce kończy się cesarskim cieciem choć wykonywanie tego zabiegu, przy braku medycznych wskazań do jego przeprowadzenia, może prowadzić do narażenia zdrowia i życia pacjentki oraz dziecka. Zdaniem RPO, należy podjąć działania w celu należytej diagnozy przyczyn powszechności stosowania tej procedury, co umożliwi jej ograniczenie. Jednocześnie, ocenił, że zmuszanie ciężarnej do urodzenia dziecka bez znieczulenia, gdy nie ma ku temu przeciwwskazań zdrowotnych, może zostać uznane za przejaw nieludzkiego i poniżającego traktowania.

Ministerstwo Zdrowia ma 30 dni na odpowiedź.