Oskarżony został doprowadzony na salę sądową z aresztu, gdzie przebywa od września 2013 roku.
Z aktu oskarżenia, odczytanego przez prokuratora Mirosława Kozioła, wynika, że od 2012 roku w Zgierzu (Łódzkie) Ż. wyrabiał i wprowadzał do obiegu środek chemiczny w postaci tabletek, który powoduje silne zatrucie i może spowodować śmierć.
- Jest to szczególna trucizna, niezwykle trudna do rozpoznania. Mężczyzna był świadomy wpływu tej substancji na organizm ludzki. Nie informował o jej szkodliwym działaniu. Część osób, która zażyła tabletki, miała problemy ze zdrowiem - powiedział prokurator.
Ustalono listę osób, które za pośrednictwem internetu korzystały z tych środków. Na liście znajduje się 20-latka z Warszawy, która zmarła 17 maja.
Prokuratura oskarżyła Ż. o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Grozi za to od 2 do 12 lat więzienia.
Ż. przyznał przed sądem, że przeciwko niemu toczyło się inne postępowanie karne przed Sądem Rejonowym w Krakowie. Dotyczyło ono nielegalnego posiadania broni. Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 500 zł grzywny.
Sprawa "leków na odchudzanie" z internetu była głośna w roku 2013. Krakowscy policjanci odkryli w Zgierzu linię technologiczną do produkcji tabletek na odchudzanie. W domowych warunkach, przy wykorzystaniu szkodliwych substancji, produkowano środki mające wspomagać odchudzanie - tzw. spalacze tłuszczu - które potem sprzedawano przez internet. Znaleziono kilkadziesiąt opakowań gotowych już kapsułek przygotowanych do sprzedaży. Ustalono też listę osób, które kupiły te pigułki. Okazało się, że czynnikiem aktywnym był diniotrofenol, organiczny związek chemiczny z grupy fenoli, stosowany przed laty przez Amerykanów podczas wojny w Wietnamie do niszczenia pastwisk, lasów i kultur roślinnych. (pap)
Rozpoczął się proces w sprawie tzw. spalaczy tłuszczu
Przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga ruszył proces Macieja Ż., oskarżonego o wprowadzanie do obrotu tabletek na odchudzanie, tzw. spalaczy tłuszczu.