Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński pytany był o informacje ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła w sprawie podwyżek dla rezydentów.
- Podwyżki wyniosą od 90 do 15O zł; te 2 tys. zł, o których mówi minister Radziwiłł, to jest dodatek dla nowych rezydentów, którzy otrzymają 1200 zł i za cztery lata ma to się zwiększać. (...) To ma objąć powiedzmy do 10 procent wszystkich lekarzy rezydentów. Co jest niezgodne po pierwsze z solidaryzmem społecznym, po drugie mamy wątpliwości, czy jest to w ogóle zgodne z kodeksem pracy - aby na tym samym stanowisku w tej samej specjalizacji płacić jednym więcej, a drugim mniej - powiedział Biliński.
Pod koniec września 2016 roku Ministerstwo Zdrowiazaproponowało rozporządzenie, zgodnie z którym w 9 dziedzinach medycyny rezydenci otrzymają tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto. Oznacza to, że w tych specjalizacjach już w 2017 roku rezydenci otrzymają od około 1300 zł podwyżki, a w 2018 roku od 1450 zł (wszystkie kwoty brutto).
Rezydenci, którzy zakwalifikowali się do szkolenia przed wejściem w życie rozporządzenia, w 2017 roku będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4013 zł. W kolejnych latach wynagrodzenia rosną, w 2019 roku ich wysokość będzie między 3562 zł a 4381 zł. Lekarze, którzy zakwalifikują się do szkolenia po wejściu w życie rozporządzenia, w 2017 roku będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4920 zł. W 2019 roku wysokość ich wynagrodzeń określono na między 3562 zł a 5581 zł (w zależności od specjalizacji i roku rezydentury).
Obecnie wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł, po dwóch latach rezydentury - 3458 zł, zaś w dziedzinach określonych jako priorytetowe - odpowiednio - 3602 zł oraz 3890 zł (są to kwoty brutto).
Biliński dodał, że pensje podstawowe lekarzy są tak niskie, że "to jest podstawowy kryzys kadrowy, wąskie gardło, że ludzie wyjeżdżają i nie chcą pracować".
- Te podstawowe pensje muszą się podnieść, jeśli chodzi o wynagrodzenia. Ale jeśli chodzi o nakłady na ochronę zdrowia, w ogóle nie było do tej pory negocjacji i rozmów. Minister obstaje przy swoim, więc zakończyliśmy mediacje, bo z panem ministrem po prostu nie dojdziemy do porozumienia. Tu musi być decyzja kogoś władnego - podkreślił.
- Jedyną propozycją jest: zawieście protest, to pani premier się z wami spotka. Ale to nie są żadne gwarancje tego, że wypracujemy jakieś osiągnięcia, coś lepszego dla służby zdrowia. Deklaracja, więc decyzja, jest jedynym warunkiem do zakończenia protestu - powiedział.
Podkreślił, że protestujący apelują i proszą "o spotkanie z premier Beatą Szydło, która jako jedyna może pomóc polskiej ochronie zdrowia".
- Ten apel podtrzymujemy. Jesteśmy ciągle gotowi i otwarci do rozmów. Czekamy na informacje ze strony rządu, gdyż tylko w ten sposób możemy rozwiązać ten problem - powiedział Biliński.
Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel, który kilka dni temu dołączył do głodówki, mówił, że dziwi się pani premier, "bo każdy widzi, że każdy dzień zwłoki w spotkaniu z głodującymi działa na jej niekorzyść". Przypomniał wcześniejsze deklaracje premier i rzecznika rządu o otwartości na spotkania z Polakami, również rezydentami.
Biliński zapewnił, że protest ma poparcie ze strony pacjentów. Podkreślił, że lekarze rezydenci walczą o pacjentów i dodał, że zdaniem ekspertów postulaty protestujących "są nie tylko słuszne ale i konieczne".
- Skokowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia jest warunkiem koniecznym rozwoju polskiej gospodarki. Plan wicepremiera Morawieckiego nie uda się bez kapitału społecznego, którym są po prostu ludzie - powiedział.
Pytany o szczegóły zapowiadanego na sobotę protestu lekarzy, powiedział, że planowana jest pikieta kancelarii premiera, a także pikiety we Wrocławiu i w Szczecinie.
- Planowane są też lokalne strajki głodowe. Mam nadzieję, że fala tego protestu się nie rozleje i że do tego czasu uda nam się porozumieć - powiedział Biliński.
Według niego w ciągu kilku najbliższych dni do protestu dołączą kolejne osoby.
- Mamy taką mobilizację i tylu chętnych, że protest będzie trwał - mówił Biliński, dodając, że w ciągu tygodnia do protestu dołączą "dziesiątki pracowników ochrony zdrowia z całej Polski".
Podkreślił, że protest zakończy się wtedy, kiedy zapadną "jasne decyzje".
- To wszystko prowadzi w złą stronę - do strajku generalnego w ochronie zdrowia. To jest coś, czego bardzo nie chcemy, bo to już uderzy w pacjentów, ale jeżeli nie rozwiążemy tego sporu, niestety droga jest tylko w jednym kierunku - do strajku generalnego - dodał.
Protestujących rezydentów wspierają także przestawicie innych zawodów medycznych.
- Jesteśmy tu od początku razem z protestującymi, udzielamy im kompleksowego wsparcia psychologicznego, ponieważ ich stan psychiczny, szczególnie w kolejnych dniach głodówki, jest bardzo zły - mówiła przedstawicielka towrzyszących rezydentom psychologów.
Również wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii Barbara Dudek mówiła, że także przedstawiciele tych zawodów wspierają protestujących rezydentów i popierają ich postulaty. Ona także zwracała uwagę na zwiększające się kolejki, utrudniony dostęp do świadczeń.
- Jak nie w zwiększą nakładów na służbę zdrowia, będzie zapaść całej służby zdrowia - mówiła.
Protestujący lekarze domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procenta PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 procent przez najbliższe dziesięć lat. Kolejnymi postulatami są: zmniejszenie biurokracji, skrócenie kolejek, zwiększenie liczby pracowników medycznych, poprawa warunków pracy i podwyższenie wynagrodzeń. Lekarzy wspierają przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, między innymi fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy.
Odnosząc się do postulatów lekarzy, minister Radziwiłł mówił, że jego resort przygotował projekt ustawy, który gwarantuje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Przypomniał też, że rezydenci objęci są ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, która obowiązuje od sierpnia 2017 i przewiduje stopniowe podwyżki, by docelowe kwoty osiągnąć w 2022 roku.
Z kolei odnosząc się do projektowanego rozporządzenia, minister zdrowia podkreśla, że dzięki niemu rezydenci rozpoczynający specjalizację w jednej z dziewięciu priorytetowych specjalizacji już w 2017 roku otrzymają od około 1300 zł podwyżki, a w 2018 roku od 1450 zł. W najbliższych 4 latach wśród rezydentów tych specjalizacji do drugiego roku specjalizacji wynagrodzenie wzrośnie o 2155 zł do ponad 2300 zł. Natomiast po drugim roku specjalizacji otrzymają oni od 2238 zł do 2384 zł podwyżki.(pap)
[-DOKUMENT_HTML-]