Od 100 do 150 mln zł miesięcznie będzie kosztowało NFZ zrekompensowanie medykom tego, że pracują tylko w jednym miejscu. To wstępne szacunki NFZ, które ostatnio upublicznił prezes instytucji-Adam Niedzielski. Do oddziałów wojewódzkich Funduszu 111 szpitali złożyło wykazy pracowników, których obejmie nakaz pracy tylko w jednym miejscu i związane z tym wynagrodzenie.
Chodzi o tych lekarzy i pielęgniarki, którzy pracują przy pacjentach zarażonych COVID-19. Rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie standardów w zakresie ograniczeń przy udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej pacjentom innym niż z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, zobowiązało ich do pracy w jednym miejscu. Samo rozporządzenie nie wskazuje jednak jakie i komu należą się rekompensaty. Szczegóły prezez NFZ wskazał dopiero we wzorze umowy jakie szpital podpisze z Funduszem. Z umowy wynika, że rekompensaty otrzyma dwie grupy medyków:
- Lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny rezygnujący z pracy w innym podmiocie leczniczym otrzyma z tego tytułu rekompensatę utraconych zarobków w wysokości 80 proc. brutto
- Lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny pracujący dotychczas tylko w szpitalu jednoimiennym lub na oddziale zakaźnym szpitala z tego tytułu, że nie może podjąć zatrudnienia w innym miejscu też otrzyma rekompensatę w wysokości 50 proc. pensji za to, że nie może podjąć pracy w innym podmiocie.
W kazdym jednak przypadku rekompensata nie może być wyższa niż 10 tys. zł
Czytaj w LEX: Ograniczenia w udzielaniu świadczeń przez personel medyczny mający kontakt z pacjentami z koronawirusem >
Rekompensata za nakaz pracy trudna do wdrożenia dla niektórych grup
Problem polega na tym, że szczegóły dotyczące wypłaty rekompensat medykom określa nie rozporządzenie, ale załącznik do niego i własnie w nim był wzór umowy, jaką powinien zawrzeć z NFZ szpital jednoimienny -Największą słabością tych zasad jest to, że nie zostały one wpisane w w rozporządzenie ministra zdrowia, a jedynie w umowę pomiędzy NFZ a szpitalem To pogarsza sytuację lekarzy na wypadek gdyby chcieli dochodzić w sądzie roszczeń z tytułu utraconych zarobków -zauważą Katarzyna Fortak-Karasińska, radca prawny z kancelarii Fortak-Karasińska.
Nie tylko to jest jednak problemem jaki wynika z nowych rozwiązań- Nigdzie w tych rozwiązaniach nie jest wskazane jak ma postąpić dyrektor szpitala w stosunku do specjalisty, który pracuje w zakaźnym a prowadzi działalność gospodarczą i prywatny gabinet w związku z tym. W umowie pomiędzy NFZ a szpitalem jest mowa tylko o rekompensacie utracionego wynagrodzenia w innym podmiocie wyniającego z umowy o pracę lub umowy cywilnej. Zaś w przypadku prowadzenia firmy, gabinetu lekarz traci dochody/przychody- zauważa Bartłomiej Jędrzejak, adwokat współpracujący z kancelarią Gujski Zdebiak. Lekarze prowadzący działalność gospodarczą zatem nie wiedzą jak szpitale podejdą do ich utraconych dochodów.
Lekarze i pielęgniarki, którzy musieli zrezygnować z pracy w innych miejscach złożyli oświadczenia o ich dotychczasowych zarobkach, pod groźbą kary za składanie fałszywych zeznań. Szpitale te dane przekazały do NFZ.
-W naszym szpitalu na liście znalazło się 100 pracowników. Wstępnie oceniliśmy, że szpital z tego tytułu na pensje wyda dodatkowo 540 tys. zł. - mówi Dorota Gołąb-Bełtowicz, dyrektor ds. finansowych szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie..
Jedno miejsce pracy nie tylko w czasie epidemii
Dyrektorzy szpitali będą więc teraz czekali na wypłaty i interpretację zapisów ze strony NFZ. Natomiast część lekarzy uważa, że rozwiązanie co do nakazu pracy w jednym miejscu i rekompensata finansowa z tego tytułu powinna objąć całą grupę zawodową i nie tylko na czas walki z epidemią. - My walczymy o to, aby za godne wynagrodzenie, czyli łącznie trzy średnie pensje krajowe, móc pracować w jednym miejscu. Jeśli kardiolog dostałby w szpitalu, na jednym etacie 16 tys. zł nie musiałby po dyżurze pędzić do prywatnej przychodni i dorabiać tylko spokojniej pracował by w jednym miejscu, miał czas dla pacjentów i był mniej zmęczony - zauważa Bartosz Fiałek, przewodniczący oddziału kujawsko-pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Podkreśla, że dziś na godne pensje lekarz musi pracować 400 godzin miesięcznie, a powinien maksymalnie 180. – Tak jest w zachodnich krajach Europy, tak jest też w Czechach. Dlatego wyemigrowało tam wielu kolegów. Ale gdyby mieli cywilizowane warunki pracy w Polsce, wróciliby - zaznacza Bartosz Fiałek.
Sprawdź w LEX: Czy osobie ubiegającej się o przyjęcie do ZPO można postawić warunek wykonania testu na koronawirusa? >
Jednak środowisko lekarskie nie jest w tej sprawie jednolite. I tak np. przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL), uważają, że związki zawodowe takimi postulatami wyrządzają szkodę. – Lekarz to wolny zawód. Prowadzimy często działalności gospodarcze, więc nie powinno się nam ograniczać wyboru miejsca pracy -zaznacza prof. Andrzej Matyja, prezes NRL.
Sprawdź w LEX: Czy w stanie epidemii dyrekcja szpitala może przesunąć położną na każdy dowolny oddział? >
Dodatkowym problemem jest to, że nakaz pracy dla lekarzy w jednym miejscu, gdyby miał się utrzymać długofalowo, byłby sprzeczny z interesami prywatnych sieci przychodni, gdyż one w dużym stopniu bazują na tym, że lekarz kończy dyżur w szpitalu i jedzie dorabiać w prywatnym gabinecie, a pacjent płaci mu nawet kilkaset złotych za wizytę.
Czytaj w LEX: Nowe zasady prowadzenia dokumentacji medycznej - jak wdrożyć zmiany? >