Przychodnia Abotak będzie dostępna dla wszystkich osób, które potrzebują pomocy w przerwaniu ciąży, bez względu na powód, wiek, status materialny, posiadany paszport czy stan zdrowia. – Nigdy nie pytamy o powody i nie zamierzamy tego zmieniać – piszą na stronie internetowej działaczki Aborcyjnego Dream Teamu. Decyzję o założeniu poradni argumentują potrzebą pomocy kobietom, które często nie mają dostępu do aborcji nawet we wskazaniach wprost zawartych w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. 

Przypominają też o niespełnionych obietnicach rządu. – Obiecano nam legalną aborcję, ale po niej wciąż ani śladu. Politycy nie potrafią dotrzymać słowa. Zrobimy to za nich. Nie będziemy bezczynnie czekać; chcemy, by dostęp do aborcji w Polsce był już teraz. Dlatego otwieramy miejsce, w którym to będzie możliwe - pierwszą stacjonarną przychodnię aborcyjną w Polsce. Chcemy wywrzeć presję na politykach i na ochronie zdrowia, by w końcu doczekać się obiecanych zmian – argumentuje Aborcyjny Dream Team.

Jaka definicja zdrowia

Jak zapewniają założycielki, przychodnia Abotak będzie działała zgodnie z obowiązującymi przepisami. – Ani nam, ani osobom korzystającym z naszych usług, nie grożą konsekwencje prawne. Przypominamy, że przerwanie własnej ciąży nie jest karalne, a aborcja farmakologiczna, którą będziemy wspierać, jest legalna. W ten sposób, co roku, wspieramy dziesiątki tysięcy kobiet – piszą na stronie internetowej założycielki przychodni.

Zgodnie z art. 4a ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, przerwanie ciąży jest legalne w naszym kraju w sytuacjach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety ciężarnej lub gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Nie udało się wprowadzić zmiany przepisów, które częściowo dekryminalizowały aborcję. Podczas głosowania w Sejmie w lipcu zabrakło trzech głosów. 

Czytaj także: Nie prawo, a polityka zdecydowała o fiasku dekryminalizacji pomocnictwa przy aborcji

Czy w tej sytuacji przychodni grozi fala procesów sądowych? Jak zamierzają obejść  obowiązujące wciąż przepisy? – Nie zamierzamy przepisów obchodzić, ale w końcu prawidłowo je interpretować – stwierdza Natalia Broniarczyk, działaczka inicjatywy Aborcja Bez Granic i Aborcyjnego Dream Teamu.

Broniarczyk przekonuje, że od wprowadzenia antyaborcyjnej ustawy w 1993 roku, która wyodrębniła trzy przesłanki do legalnego przerwania ciąży, mamy do czynienia z błędną, antypacjencką, bardzo wąską interpretacją prawa przez personel medyczny w Polsce. – My przyjmujemy interpretację propacjencką, zgodną ze Światową Organizacją Zdrowia i jej najnowszymi rekomendacjami dotyczącymi aborcji, gdzie zdrowie definiowane jest jako ogólny dobrostan, również psychiczny i społeczny, a nie tylko brak choroby. Opieramy się na szeregu badań naukowych potwierdzających, że zmuszanie kogoś do kontynuowania niechcianej ciąży jest ryzykowne dla stanu zdrowia tej osoby – mówi.

Broniarczyk podaje przykład Wielkiej Brytanii, gdzie przepisy są podobne do tych obowiązujących w Polsce. Jednak można tam bez większego problemu dokonać aborcji do 23. tygodnia i 6 dni. Po tym terminie jest dozwolona, gdy ciąża zagraża życiu matki lub w przypadku poważnego uszkodzenia płodu. – Badania pokazują, że sam fakt wystąpienia niechcianej ciąży i konieczność jej kontynuacji jest powodem do pogorszenia zdrowia psychicznego i tak na sprawę patrzą brytyjscy lekarze i lekarki. W Polsce? Odmowy, kolejne dokumenty, a na koniec sprawa kończy się wywołaniem porodu martwego płodu, które może trwać nawet dobę, albo zmuszanie kobiety do urodzenia dziecka mimo wskazań do aborcji. Nie zgadzamy się na taką rzeczywistość i chcemy pokazać, że można prawo interpretować inaczej, stawiając naukę, badania, nowoczesną medycynę i pacjentkę w centrum. Do tej pory w centrum stawiano antyaborcyjne poglądy – argumentuje. 

Adwokat dr. n. praw. Sabrina Mana-Walasek, doradczyni sejmowej komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży zauważa, że w polskim porządku prawnym funkcjonuje tylko jedna prawna definicja zdrowia - i jest to definicja WHO, wpisana do Konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia. –Ta definicja już funkcjonuje w naszym prawie od 1948 r., ale nie jest w praktyce brana pod uwagę przy interpretacji przepisów antyaborcyjnych, choć powinna mieć ona w tym kontekście kluczowe znaczenie. Prawidłowa interpretacja pojęcia zdrowia, zgodnie z definicją WHO, powinna prowadzić do rozszerzenia interpretacji przesłanek do legalnej aborcji bez zmiany ustawy. Niemniej w mojej ocenie nie oznacza to, że aborcja będzie możliwa bez podawania jakiejkolwiek przyczyny, ponieważ w tym przypadku należałoby powołać się na przesłankę zdrowotną, a to jest przecież konkretna i ustawowa przesłanka legalnej aborcji – mówi dr Mana-Walasek.

Czytaj również: W Sejmie odbyło się wysłuchanie publiczne projektów aborcyjnych

 


Aborcja farmakologiczna na początek

Otwarcie przychodni planowane jest na jesień tego roku. Na początek przychodnia Abotak będzie oferować wsparcie w przeprowadzeniu aborcji farmakologicznej (polegającej na terminacji ciąży przy użyciu środków farmakologicznych, tzw. tabletek poronnych). Natalia Broniarczyk przypomina, że każdego dnia tylko z pomocą Aborcji Bez Granic ciąże przerywa około 130 kobiet w całej Polsce. Większość z nich dokonuje tego bezpiecznymi tabletkami (około 123 codziennie) przy wsparciu Aborcyjnego Dream Teamu. Otwarcie przychodni Abotak sprawi, że kobiety tabletki będą mogły odebrać stacjonarnie, ale też będą mogły je przyjąć w przychodni, przy wsparciu personelu, jeśli taką będą miały potrzebę.

W przyszłości ma być również możliwość przeprowadzenia aborcji chirurgicznej. Warunkiem jest znalezienie lekarzy, którzy umieją i chcą wykonywać aborcje metodą próżniową. Przychodnia zapewni im odpowiedni sprzęt i wsparcie. Do tego czasu Aborcyjny Dream Team pomoże znaleźć odpowiednią placówkę za granicą, a także zorganizować transport oraz, w razie potrzeby, wsparcie finansowe.

Działaczka przypomina, że przez 31 lat, czyli cały czas trwania i funkcjonowania ustawy antyaborcyjnej, nigdy żaden lekarz nie został skazany za wykonanie aborcji zgodnej z zapisami ustawy, a ustawa była interpretowana przez lekarzy nad wyraz wąsko. Na mocy polskiego prawa antyaborcyjnego nigdy nie karano też kobiet za ich własne aborcje. – Choć robienie aborcji w ukryciu, potajemnie, w obawie, że ktoś się dowie, jest już jakąś formą kary. Dziś słyszymy słowa Donalda Tuska, że nie da się w aktualnej kadencji zmienić ustawy, ale jego rząd ma poczynić starania, by do skazań nie dochodziło, żeby osoby, które w aborcjach pomagają mogły czuć się bezpieczne wskazuje – mówi prawniczka. 

Czy takie podejście do stosowania prawa oraz działania rządu na rzecz dekryminalizacji aborcji będą wystarczające do bezpiecznego przerywania ciąży bez podania przyczyny?  Czy prokuratury i sądy przyjmą taką interpretację? – Na te pytania trudno odpowiedzieć, nie znając szczegółów organizacyjnych planowanego przedsięwzięcia. Jest to jednak możliwe, by zgodnie z obowiązującym prawem powstał podmiot, który wykonywałby tylko legalne aborcje, zgodnie z obowiązującym prawem i z prawidłową jego interpretacją. Prokuratury i sądy powinny interpretować prawo zgodnie z zasadami wykładni prawniczej, a sama interpretacja powinna w mojej ocenie iść z duchem czasu - z postępem w zakresie wiedzy medycznej oraz ze zmianami społecznymi. Co więcej, wykładnia prawa nakierowana na ochronę praw człowieka powinna być tu standardem i tego oczekiwałabym od wymiaru sprawiedliwości. A jak będzie, to pewnie czas pokaże – zaznacza dr Mana-Walasek.

Czytaj także: Informacje o ciąży przekazywane tylko na życzenie pacjentek – jest projekt 

Kara dla szpitala, który nie przeprowadzi legalnej aborcji