Nowelizacja rozporządzenia w sprawie podstawowej opieki zdrowotnej, którą minister zdrowia skierował w tym tygodniu do konsultacji publicznych, wprowadza wiele zmian w zakresie samodzielności pielęgniarek i położnych. Poszerza ich kompetencje, umożliwiając wystawianie recept i kierowanie na badania. Zapewnia im też większą samodzielność w prowadzeniu ciąż.
Położne mogą już prowadzić ciąże fizjologiczne od 2017 r. Niemniej jednak ich samodzielność zawodowa nie była jeszcze dotychczas tak szeroka, aby mogły ciężarnej, w razie potrzeby, przepisywać leki. A taką możliwość daje procedowany własnie projekt noweli rozporządzenia resortu zdrowia.
Zgodnie z konsultowanym projektem rozporządzenia, położna będzie mogła:
- udzielać porad kobietom z chorobami ginekologicznymi i w zakresie onkologii ginekologicznej lub dobierać sposób leczenia ran w ramach świadczeń leczniczych jakie położna udziela samodzielnie bez zlecenia lekarskiego
- ordynować leki zawierające określone substancje czynne, w tym wystawiać na nie recepty, z wyłączeniem leków zawierających substancje bardzo silnie działające, środki odurzające i substancje psychotropowe,
- wystawiać recepty na leki zlecone przez lekarza, w ramach kontynuacji leczenia, z wyłączeniem leków zawierających substancje bardzo silnie działające, środki odurzające i substancje psychotropowe,
- ordynować określone wyroby medyczne, w tym wystawiać na nie zlecenia albo recepty,
- wystawiać skierowania na wykonanie określonych badań diagnostycznych, w tym medycznej diagnostyki laboratoryjnej, z wyjątkiem badań wymagających metod diagnostycznych i leczniczych stwarzających podwyższone ryzyko dla świadczeniobiorcy,
- wykonywać oraz interpretować badania KTG u ciężarnej.
Krótko mówiąc, położna będzie mogła ordynować leki, kierować ciężarne na badania i prowadzić dokumentację medyczną. Świadczeń może udzielać zarówno w swoim gabinecie, jak i w miejscu zamieszkania kobiety.
Prowadzenie ciąż jak w Anglii
-To jest bardzo dobre rozwiązanie. W przypadku ciąż fizjologicznych, przebiegających prawidłowo, kobieta wcale nie musi chodzić co miesiąc do ginekologa-położnika. Wystarczy prowadzenie ciąży przez położną. Tak jest też w Wielkiej Brytanii. Tam ciężarna czasem wcale nie ma styczności z lekarzem – położnikiem. Ciąża jest prowadzona na poziomie przychodni rodzinnych - zaznacza Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Od 2017 r. położna POZ może sprawować samodzielną opiekę nad kobietą w przebiegu ciąży fizjologicznej w ramach kontraktu z NFZ. Kłopot polega na tym, że bardzo mało położnych decyduje się podpisywać z Funduszem umowy
W województwie wielkopolskim zaledwie dwie położne mają podpisane obecnie z NFZ umowy na samodzielne prowadzenie ciąży. Jeszcze gorzej jest w województwie łódzkim, w którym do NFZ nie zgłosiła się żadna specjalistka chętna do samodzielnego prowadzenia ciąży.
A samych czynnych zawodowo położnych jest w centrum Polski - 500. Na Śląsku trzy położne mają podpisaną umowę na prowadzenie ciąży. Trochę więcej "odważnych" jest na Pomorzu, gdzie pięć specjalistek ma podpisaną umowę z NFZ. Większość położnych, które nie pracują w szpitalu, a w podstawowej opiece zdrowotnej, działa w strukturach przychodni lekarza rodzinnego, gdzie ich działania ograniczają się do udzielania porad ciężarnym czy wizyt patronażowych noworodków.
To nie jest atrakcyjne finansowo
-Położne nie są zainteresowane samodzielnym prowadzeniem ciąży i podpisywaniem na to umowy z NFZ, gdyż ten za nisko wycenia to świadczenie. Koleżanki mają problem ze zbilansowaniem budżetu. To się nie opłaca, gdyż większość pieniędzy z NFZ konsumują badania USG u ginekologa, na które co jakiś czas położna musi kierować ciężarną - mówi Beata Pięta, prezes Polskiego Towarzystwa Położnych. Jej zdaniem, te usługi muszą być lepiej wycenione, jeśli więcej położnych ma prowadzić ciąże fizjologiczne.
- Na pewno komercyjnie jest większe zainteresowanie. Jest grupa kobiet, która decyduje się płacić położnej z własnej kieszeni za prowadzenie ciąży - dodaje prezes Pięta.
Teraz, zgodnie z cennikiem, za wizytę położnej u ciężarnej do 10 tygodnia ciąży, NFZ płaci 215 złotych. Ale już kolejne wizyty, w kolejnych tygodniach ciąży są wycenione na 140 złotych. Biorąc pod uwagę czas, konieczność dojazdu do pacjentki, zwłaszcza w dużych miastach, może się to położnym nie opłacać.
Umowę na ten zakres położna z Funduszem może zawrzeć w każdym terminie, po złożeniu odpowiednich dokumentów, jednakże wnioski takie do oddziału nie wpływają. Nie wiadomo jeszcze jak NFZ wycenia realizację nowych uprawnień przez położne, polegające na wystawianiu recept na leki. Wcześniej nowela rozporządzenia ministra zdrowia musi wejść w życie.
Położne ubolewają też, że w naszym kraju w dalszym ciągu spotykają się z barierą społeczną. Kobiety są przyzwyczajone do opieki ginekologa podczas prowadzenia ciąży. - Panuje stereotyp, że lekarz prowadzi ciążę lepiej, bo ma odpowiedni i profesjonalny gabinet i większą wiedzę. Dodatkowo nadal niska jest świadomość społeczna - wiele osób nie wie, że położna posiada uprawnienia do prowadzenia ciąży. Ale duża rola w tym położnych, by uświadamiały kobiety i promowały swoje usługi - zaznacza Beata Pięta.
Bezpłatne leki dla ciężarnych
Sejm uchwalił w lutym nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta. Nowe przepisy przyznają ciężarnym bezpłatne leki.
-To jest wzmocnienie opieki nad ciężarnymi. Wpisuje się to w politykę prorodzinną rządu. Z danych, jakie uzyskaliśmy z różnych źródeł wynika, że te leki stanowią spore obciążenie dla budżetu domowego. Nie uwzględniamy tu suplementów diety czy innych preparatów zalecanych ciężarnym. To są leki, które kobieta musi przyjmować ze względu na stan swojego zdrowia lub zdrowia dziecka - mówi Józefa Szczurek-Żelazko, wiceminister zdrowia.
Wiceminister podkreśla, że resort zdrowia wprowadza bezpłatne leki dla kobiet w ciąży, ale te związane z terapią chorób, które pojawiały się w czasie ciąży. - Co więcej, w pełni zrefundowane zostaną produkty potrzebne do kontynuacji leczenia schorzeń rozpoznanych przed ciążą. Pod warunkiem, że wszystkie te leki będą wydawane na receptę. Dotyczy to chorób takich jak cukrzyca, nadciśnienie czy choroby związane z zaburzeniami hormonalnymi - dodaje wiceminister.
Co istotne, te leki będą refundowane w 100 procentach. W 2020 roku przeznaczymy na ten cel 11 mln złotych. W perspektywie 10 lat to 300 mln złotych. W procedowanej ustawie jest zapisane, że w perspektywie 10 lat spodziewane wydatki będą kształtowały się rocznie od 24 mln złotych w 2021 roku do 51 mln zł rocznie.