Akcja protestacyjna w szpitalu trwa od kilku dni. Protestujący chodzą w czarnych strojach, na identyfikatorach noszą kartki z napisem „Protest”; odbyło się kilka spotkań z dyrekcją, ale nie przyniosły one efektu; obie strony zarzucają sobie brak zrozumienia sytuacji.
„Prowadzimy okupację gabinetu dyrekcji, gdzie przebywa po kilka osób. Okupacja odbywa się rotacyjnie. Przyjęliśmy taką formę protestu, która nie uderza w pacjentów” - powiedziała PAP przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w puławskim szpitalu Lidia Twardowska.
W proteście uczestniczy siedem organizacji związkowych działających w szpitalu, które od sierpnia 2011 r. są w sporze zbiorowym z dyrekcją.
Związkowcy domagają się 30 proc. podwyżki płac. Jak powiedziała Twardowska, od 2008 r. pensje nie były podwyższane nawet o wskaźnik inflacji. Według niej wiele pielęgniarek z wieloletnim stażem pracy otrzymuje „na rękę” od 1,4 tys. zł do 1,6, tys. zł miesięcznie, a ok. 260 osób dostaje dodatki wyrównawcze do minimalnej krajowej pensji.
„Jesteśmy zdeterminowani, bo dyrekcja nie prowadzi z nami rokowań na temat podwyżek, nie proponuje niczego. Rozumiemy, że sytuacja szpitala jest trudna, ale nie ma zgody na to, żeby to pracownicy dalej kredytowali ten szpital”- dodała Twardowska.
Dyrektor szpitala w Puławach Jolanta Herda w rozmowie z PAP przyznała, że pensje są niskie, ale sytuacja finansowa, w jakiej znajduje się placówka, nie pozwala na udzielenie podwyżek. „Wszystkie obecnie zobowiązania szpitala sięgają 48 mln zł” podkreśliła.
Jej zdaniem spełnienie żądań związkowców spowodowałoby jeszcze większe zadłużenie szpitala, a to - w jej ocenie – byłoby działaniem wbrew przepisom ustawy o działalności leczniczej i ustawy o finansach publicznych. W puławskim szpitalu pracuje ponad tysiąc osób.
Herda zaznaczyła, że szpital wymaga też modernizacji, na co potrzebne są spore nakłady finansowe i jeśli te remonty nie będą wykonane, to placówka za kilka lat może stracić możliwość wykonywania np. zabiegów operacyjnych, ponieważ nie będzie spełniać wymaganych prawem standardów.
W opinii dyrektor szpitala strona związkowa nie wykazuje zrozumienia dla sytuacji, w jakiej znajduje się szpital, a dalsze zadłużanie będzie pogarszało status placówki i może mieć poważne konsekwencje w przyszłości.
Herda zaznaczyła, że w ostatnich latach sytuacja finansowa szpitala nieco się poprawiła. „Istnieje szansa, aby w roku 2012 szpital się zbilansował” - dodała. Jeśli jednak tak się nie stanie, organ prowadzący dla szpitala – jakim jest Starostwo Powiatowe w Puławach – może zdecydować o jego likwidacji, konsolidacji z inną placówką lub o przekształceniu go w spółkę prawa handlowego. „To jak na razie są rozwiązania hipotetyczne. O tym, czy warto ten szpital przekształcać i jakie byłyby tego konsekwencje, trzeba byłoby dyskutować” - zaznaczyła Herda.(PAP)
ren/ abr/