Prokuratura została zawiadomiona przez 11 osób prywatnych, które powoływały się na grudniowy wywiad w telewizji, podczas którego kobieta zapowiadała, że „usunie ciążę w wigilię”.
Prokuratura oświadczyła, że „prawo nie penalizuje zachowań polegających na przerwaniu ciąży przez samą kobietę", a z wypowiedzi Bratkowskiej wynikało, że ma zamiar usunąć ciążę sama.
Takie samo prawomocne postanowienie wydała Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów. Formalnie decyzja zapadła w sprawie "przerwania ciąży za zgodą Katarzyny B. w bliżej nieokreślonym miejscu 24 grudnia 2013 roku".
Rzecznik Prokuratury podkreślił, że z tych względów nie ma znaczenia prawnego to, czy kobieta sama usunęła ciążę. To, czy w ogóle była w ciąży, nie podlegało badaniu przez prokuraturę.
Bratkowska, po tym, jak jej wypowiedź wywołała skandal, wyjaśniała, że jej ciąża ma wymiar wyłącznie "polityczny". Potem mówiła też, że to między innymi protest wobec planów zaostrzenia prawa karnego co do aborcji.
Według kodeksu karnego (art. 152) karze pozbawienia wolności do lat 3 podlega ten, kto o za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy. Tej samej karze podlega ten, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.(pap)
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. zapowiadanej aborcji
Warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie rzekomego przerwania ciąży przez feministkę Katarzynę Bratkowską, która w grudniu 2013 roku zapowiadała usunięcie ciąży w wigilię Bożego Narodzenia. Powodem odmowy był brak znamion czynu zabronionego - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.