Chodzi o projekt nowelizacji o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, który został przedstawiony na początku sierpnia. Przewiduje on m.in. zmiany w obecnie obowiązującej ustawie o świadczeniach w zakresie organizacji i funkcjonowania systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ). To element zapowiadanej przez resort zdrowia reformy szpitalnictwa, która ma opierać się na trzech filarach: procesu deregulacji, transformacji oraz „odwracania piramidy świadczeń”. 

Czytaj również: Trzy filary reformy dla szpitali, pozostaje dobrowolność - MZ zapowiada zmiany

Uproszczenia w „sieci szpitali”

Efektem ma być generalnie lepsze funkcjonowanie systemu i koordynacja opieki nad pacjentem. - Zmiany mają pomóc szpitalom, które znajdują się w trudnej sytuacji, ale też pozwolić rozwijać się w taki sposób, żebyśmy zabezpieczyli rzeczywiste potrzeby zdrowotne mieszkańców powiatów i województw – podkreślała ministra zdrowia Izabela Leszczyna na lipcowym spotkaniu z przedstawicielami samorządów wojewódzkich i powiatowych oraz dyrektorami szpitali i placówek medycznych, podczas którego przedstawiono kluczowe założenia propozycji reformy na lata 2024-2026. 

Jak wskazano w uzasadnieniu projektu, obecnie można już ocenić, że reforma szpitalnictwa z 2017 r. nie przyniosła oczekiwanych efektów. Kolejki się nie skróciły, nie poprawiła się dostępność świadczeń, a zasoby kadrowe i sprzętowo-infrastrukturalne są wykorzystywane w dużej mierze nieefektywnie. Jedną z istotniejszych zmian przewidzianych w projekcie ma być rezygnacja z obecnej klasyfikacji podmiotów PSZ i definiowania sześciu poziomów systemu, które jest generalnie nadmiernie skomplikowane, szczególnie dla pacjentów. – Dotychczasowy model, oparty na bardzo skomplikowanych i mało przejrzystych kryteriach, nie niósł ze sobą żadnej istotnej wartości dodanej, wprowadzając jednocześnie pewnego rodzaju dezorientację, polegającą na tym, iż zaszeregowanie do jednego z sześciu poziomów PSZ w powszechnej świadomości było często postrzegane jako rodzaj poziomu referencyjnego, nie mając w rzeczywistości takiego charakteru – wyjaśniono w uzasadnieniu projektu. To z kolei mogło prowadzić do błędnego przekonania pacjenta, że dana placówka jest obiektywnie lepsza od innej. 

W zamian, w projekcie zaproponowano kwalifikowanie do PSZ bez wyodrębniania poziomów zabezpieczenia, wszystkich świadczeniodawców posiadających co najmniej jeden tzw. profil kwalifikujący. W przypadku profili zabiegowych dodatkowym kryterium kwalifikacji będzie określony minimalny udział świadczeń zabiegowych udzielonych w ramach umowy z NFZ, a w przypadku profilu położnictwo i ginekologia – minimalna liczba odebranych porodów. Projekt przewiduje również szereg ułatwień proceduralnych dla PSZ.

Reforma nadal fragmentaryczna

Jak zauważa Polska Federacja Szpitali, która ocenia projekt w obszernym stanowisku przekazanym do resortu, generalnie Ministerstwo Zdrowia dostrzega i trafnie ocenia problemy, które widać w polskim systemie ochrony zdrowia. Zdaniem organizacji błędem jest jednak to, że reforma systemu po raz kolejny ma być fragmentaryczna. Dlatego PFSz proponuje, by nie zaczynać zmian tylko w odniesieniu do szpitalnictwa, ale spojrzeć na cały system. Organizacja zauważa, że reforma „sieci szpitali” przede wszystkim poprzez zmianę systemu kwalifikacji do sieci nie rozwiąże najprawdopodobniej jednego z największych problemów, jakim jest fragmentaryzacja opieki nad pacjentem wynikająca z licznych podziałów i „silosowości” obecnego systemu. Wskazuje też, że planowane zmiany dotyczące planów naprawy szpitali opierają się na wynikach finansowych, a nie na poprawie jakości leczenia. - Uważamy, że terapia zaproponowana przez Ministerstwo Zdrowia na podstawie dość dobrej diagnozy stanu obecnego, choć wprawdzie ograniczona do szpitalnictwa, nie przyniesie oczekiwanych wyników. Projekt przede wszystkim nie zawiera propozycji intensywnego rozwoju współpracy różnych podmiotów leczniczych (szpitalnych i ambulatoryjnych, sieciowych i pozasieciowych, publicznych i prywatnych) i nie promuje modelu opieki koordynowanej opartej na wartości dla pacjentów – wskazuje PFSz.

 

Podobne stanowisko prezentuje Polskie Towarzystwo Lekarzy Menedżerów. Jak wskazuje organizacja, ich zdaniem proponowane zmiany nie tylko nie rozwiążą problemów, ale wręcz mogą stworzyć nowe. Organizacja pozytywnie ocenia odejście od wielu poziomów zabezpieczenia, ale ma zastrzeżenia do większości zaproponowanych rozwiązań – a raczej do ich potencjalnego funkcjonowania w praktyce. - PTLM uważa, że zaproponowane rozwiązania, podobnie jak te z 2017 roku nie rozwiązują realnych problemów, a są jedynie udawaniem reformy na potrzeby KPO. Rozwiązanie dające możliwość konsolidacji jest jedynie dobrym kierunkiem, ale w tej formie martwym zapisem, który zahamuje lokalna polityka – podkreślono.

To dopiero pierwszy krok

W poniedziałek w resorcie zdrowia odbyło się spotkanie ministry zdrowia Izabeli Leszczyny z przedstawicielami Ogólnopolskiego Porozumienia Pracodawców Szpitali Powiatowych. Byli na nim obecni również przedstawiciele NFZ oraz Agencji Oceny Technologii Medycznych i Transformacji (AOTMiT). Waldemar Malinowski, prezes Związku Szpitali Powiatowych (ZSP) ocenia, że były ono bardzo owocne. Zapewniono przede wszystkim, że reformy nie skończą się na jednym projekcie. - Trzeba zaznaczyć, że wbrew temu, co mówi się o zaproponowanej reformie szpitalnictwa, ona na razie nie obejmie całego systemu, a przede wszystkim to, do czego zobowiązano się w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Kolejne kroki będą realizowane stopniowo, dlatego przedstawiony projekt nie zawiera jeszcze wszystkiego, o czym mówiliśmy. Zapewniła nas o tym na spotkaniu pani minister zdrowia Izabela Leszczyna. To nas trochę uspokoiło, ponieważ obawialiśmy się, że na tym projekcie się skończy. Pani minister podczas spotkania zapewniła nas również, że dalsze etapy reformy nadal będą opierać się na dobrowolności - mówi prezes Malinowski. 

Podkreśla, że obawy organizacji wzbudziło wcześniej przede wszystkim to, że projekt ustawy wskazywał sztywne liczby, np. w zakresie oddziałów porodowych. Z założeń wynikało, że w momencie, w którym dany szpital nie przyjmie danej liczby porodów, oddział porodowy będzie przekształcany. Zostało to jednak omówione i wstępnie wyjaśnione w czasie spotkania. - Pani minister zapewniła, że najważniejsze będzie jednak bezpieczeństwo pacjentów i dostępność, i że decyzje związane z przekształceniami będą podejmowane indywidualnie, po przeanalizowaniu takich czynników, jak to, czy jest to jedyna porodówka w dużej odległości. Tak samo ma wyglądać kwestia zabiegów – w projekcie pojawiła się sztywna liczba, ale w rzeczywistości ma być to poprzedzone regionalnymi analizami. Dlatego sądzę, że dyrektorzy szpitali nie muszą się obawiać, że jeśli nie wywiążą się z danej liczby zabiegów, to dany oddział od razu zostanie zamknięty - wyjaśnia prezes Malinowski. 

Ekspert zaznacza, że procedowana w tym momencie reforma będzie dotyczyć przede wszystkim szpitali powiatowych, dlatego organizacja niewątpliwie będzie aktywnie uczestniczyć w dalszych konsultacjach i tworzeniu map w systemie ochrony zdrowia, tak by były one faktycznie przydatne w praktyce. - Ściśle wiąże się to z instrumentem oceny inwestycji w ochronie zdrowia, czyli tak zwanym IOWISZ-em, który jest bardzo ważnym instrumentem przy sięganiu po środki z KPO - przypomina.