Projekt zakłada też między innymi bezpłatne świadczenia POZ dla każdego, również dla nieubezpieczonych.
Poseł sprawozdawca komisji zdrowia Tadeusz Dziuba (PiS) mówił, że zasadniczym celem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych i innych ustaw jest przywrócenie finansowania zakupu szczepionek z budżetu państwa. Na mocy zmian uchwalonych przez parlament w połowie 205 roku, od 1 stycznia 2017 roku zakup szczepionek, przewidzianych do obowiązkowych szczepień, miał być finansowany NFZ.
Zakup obowiązkowych szczepionek ochronnych z budżetu, jak mówił Dziuba, „uwolni środki będące w dyspozycji Funduszu, z perspektywą ich przeznaczenia na świadczenia zdrowotne, w szczególności środki w budżecie NFZ na 2017 rok”. Uzasadnieniem powrotu do zasad finansowania z budżetu jest także, jak mówił Dziuba, przywrócenie zasady odpowiedzialności państwa za politykę zdrowotną.
Poseł sprawozdawca wskazał, że w trakcie prac nad projektem w komisji zdecydowano o wykreśleniu przepisu, który dałby podmiotom leczniczym możliwość kupowania szczepionek do wykonania zalecanych szczepień ochronnych. Dziuba (PiS) wskazał, że rezygnacja ze zmian w prawie farmaceutycznym w tym obszarze jest słuszna, bowiem obrót szczepionkami powinien podlegać odpowiednim regulacjom, a zmiany nie gwarantowały zachowania koniecznych wymogów.
- Słuszna idea musi doczekać się bardziej precyzyjnego rozwiązania – stwierdził.
Przypomniał, że projekt wprowadza zmiany mające zagwarantować każdej osobie, która skorzysta ze świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej (także nocnej i świątecznej), że nie poniesie ona kosztów z tym związanych, nawet w przypadku, gdy wystąpią trudności z potwierdzeniem jej prawa do świadczeń opieki zdrowotnej. Zgodnie z propozycją, NFZ nie dochodziłby kosztów udzielonych świadczeń w takim przypadku. Rozwiązanie to nie będzie natomiast dotyczyć kosztów, jakie NFZ ponosi na refundację przepisanych przez lekarza leków.
Barbara Dziuk (PiS) wyraziła w imieniu swojego klubu poparcie dla projektu.
Beata Małecka-Libera (PO) oceniła, że przedłożona nowelizacja jest zaprzeczeniem tego, co minister zdrowia Konstanty Radziwiłł deklarował, wytyczając swoją strategię zmian w ochronie zdrowia. Jak mówiła, zmiany miały następować w sposób ewolucyjny, a projekt dowodzi, że tak nie jest, bo „wszystko wywracane jest do góry nogami”. Jej zdaniem finansowanie szczepień z NFZ miało swoje uzasadnienie. Posłanka PO wyraziła zadowolenie z rezygnacji z propozycji dotyczących obrotu szczepionkami. Pytań i wątpliwości jest wiele – mówiła, zapowiadając że PO będzie głosowała za odrzuceniem projektu.
Paweł Skutecki (Kukiz’15) powiedział, że projekt „jak w soczewce pokazuje sposób działania ministra Konstantego Radziwiłła: teoretycznie zakłada czysto techniczne przeniesienie finansowania z NFZ do ministerstw, a najciekawsze jest nieco głębiej”. Jak wskazał, minister zdrowia, który jest lekarzem rodzinnym, zaproponował, by na wartym ponad miliard zł rocznie rynkiem szczepionek w Polsce rękę położyli lekarze rodzinni”.
- Mieli oni faktyczny monopol na sprzedaż szczepionek pacjentom, w dodatku bez żadnego nadzoru farmaceutycznego – przekonywał. - Wnioskodawcy ze wstydem wycofali się z tego zapisu, ale niesmak pozostał i wątpliwości co do faktycznych intencji ustawy także – stwierdził.
Kazimierz Kotowski (PSL) przypominał, że zasady finansowania szczepień wprowadzone w 2015 roku nie zaczęły jeszcze obowiązywać, a już czynione są starania, by się z nich wycofać, które – zgodnie z matematyką sejmową - pewnie zakończą się sukcesem rządu. Poseł pytał, czy faktycznie po analizie przepisów można powiedzieć, że zmiany które miały obowiązywać od 2017 roku, są złe i nie rokujące realizacji zadań.
Marek Ruciński (N) także wskazywał, że z projektu na etapie prac w komisji wycofano artykuł dotyczący obrotu szczepionkami.
- Pytanie brzmi, jak można było, pracując na ustawą ponad pół roku, stworzyć taki bubel – mówił. - Czy te przepisy powstały przez przypadek? Przecież chodzi o miliony złotych – mówił. Zapowiedział że jego klub będzie przeciwko projektowi.
Minister Konstanty Radziwiłł odpowiadając na pytania posłów, powiedział, że ustawa ma dwa cele: pierwszy to przywrócenie finansowania szczepień z budżetu państwa, tak jak jest to teraz, bo nowy przepis nie wszedł jeszcze w życie; drugi cel to „pewien krok na drodze do zrealizowania tego, co jest obowiązkiem konstytucyjnym państwa – zapewnienia świadczeń opieki zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych wszystkim obywatelom, nie tylko tym, którzy mają status ubezpieczonych”.
- Sprawa dotycząca szczepionek, o której najwięcej było tu mowy, konkretnie możliwości wyłączenia spod obrotu detalicznego podawania szczepionek w gabinetach lekarskich, ma charakter drugorzędny z całą pewnością wycofanie się z tego nie wywraca istoty tej ustawy – powiedział minister.
Rozwiązanie to, jak mówił, planowane było nie dla lekarzy, ale pacjentów.
- Dzisiaj pacjent, idąc do gabinetu lekarskiego i chcąc się zaszczepić szczepionką, która nie jest w kalendarzu szczepień obowiązkowych, bardzo często może dostać receptę i musi pójść do apteki, gdzie szczepionka jest albo nie; może gdzieś indziej taniej. Krótko mówiąc, jak wraca do gabinetu ze szczepionką pod pachą, przepraszam za te kolokwializmy, to nie wiadomo, czy ta szczepionka nadaje się do podania – przekonywał.
Minister ocenił, że „z całą pewnością lepiej, żeby szczepionki były dostępne na miejscu”. Jak wskazywał, chodzi na przykład o szczepienia przeciwko grypie.
- Nie chodzi o niczyje interesy, chodzi po prostu o to, by pacjenci, którzy chcą i powinni zaszczepić się szczepionką zalecaną, żeby mogli zrobić to na miejscu – podkreślał Radziwiłł.
- Tego już w projekcie nie ma, a zgodziliśmy się na to, żeby projekt szybko poszedł do przodu i nie chcieliśmy umierać za to, do czego - mogę obiecać - wrócimy – dodał. Wyraził nadzieję, że w przyszłości akceptacja dla tego pomysłu będzie większa.
Minister powtarzał, że główną ideą projektu jest umożliwienie powszechnego nieodpłatnego dostępu do świadczeń w POZ.
- Dziwi mnie niechęć do czegoś, co nazwano abolicją. Jeśli chodzi o POZ, chodzi o tak małe pieniądze, że ściąganie ludzi jest droższe niż pieniądze, o które chodzi – wyjaśniał.
Radziwiłł stwierdził, że z żalem przyjmuje dywagacje na temat obowiązkowości szczepień.
- To jest sprawa apolityczna, proszę o to, żeby dziesięć razy zastanowić się, czy warto wchodzić w ten temat. Medycyna oparta na dowodach mówi, że szczepienia są dobre, skuteczne i bezpieczne – powiedział. (pap)