3,3 miliarda złotych zapłaci w tym roku Funduszu szpitalom za realizację programów lekowych, czyli za podanie drogich leków pacjentom onkologicznym, z SM czy reumatoidalnym zapaleniem stawów. Kwota wydawać by się mogło, że ogromna, ale nie pokrywa w pełni potrzeb szpitali i zmusza je do zadłużania się.
- Szpitale są w szachu. Z jednej strony ustawa refundacyjna nakazuje placówce medycznej, aby ta podała lek każdemu pacjentowi, który spełni kryteria a z drugiej strony ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej określa limit wydatków na leki, do którego Fundusz refunduje je szpitalom- mówi Rafał Janiszewski, ekspert ds. ochrony zdrowia.
Janiszewski tłumaczy, że NFZ owszem płaci za nadwykonania, jeśli okaże się, iż pacjentów potrzebujących wysoce specjalistycznych leków jest więcej niż przewidział minister zdrowia przygotowując listę refundacyjną z wykazem programów lekowych, ale robi Fundusz to z dużym opóźnieniem - W efekcie wiele szpitali traci przez to płynność finansową, bo kredytuje płatnika na duże kwoty - tłumaczy Rafał Janiszewski.
Płatność po pół roku
Okazuje się, że faktycznie system rozliczania programów lekowych daje się we znaki szpitalom, bo Fundusz płaci za nie po kwartale lub nawet po pół roku.
- To nie jest dochodowa działalność dla nas. Dokładamy do programów lekowych. Nas ratuje tylko fakt, iż jesteśmy dużą placówką i możemy obracać dużym budżetem przesuwając pieniądze na świadczenia - mówi Dariusz Kostrzewa, prezes dużego podmiotu leczniczego Copernicus w Gdańsku.
NFZ nierzadko rozlicza się ze szpitalami półrocznie. Czyli jeśli pacjent otrzyma lek np. 2-3 czerwca, tuż po zakończonym okresie rozliczeniowym styczeń-czerwiec, wówczas placówka może liczyć na zwrot pieniędzy za podany farmaceutyk dopiero w lutym następnego roku.
Programy lekowe są niedoszacowane
Inny problem z programami lekowymi polega na tym, iż są one niedoszacowane. Co też powoduje duże trudności finansowe w szpitalach. NFZ bowiem zwraca szpitalowi dokładną cenę leku za jaką ten nabył go od dostawcy. Czyli jeśli dyrektor szpitala zakupi farmaceutyk za 100 zł, to i tyle zwróci mu Fundusz.
- A gdzie są w tym wszystkim koszty zakupu, koszty przechowania i koszty utylizacji leków? Czyli szpitale kredytują NFZ na duże kwoty bez gwarancji zwrotu tych pieniędzy w szybkim czasie - tłumaczy Rafał Janiszewski.
Bez zwrotu innych kosztów
Wtórują mu dyrektorzy.
- To jest duży problem dla naszego szpitala. Dostajemy z NFZ zwrot tylko takich kwot jakie wydaliśmy na leki. Nikt nie bierze pod uwagę czynności towarzyszącym ich zakupowi i podaniu - mówi Adam Maciejczyk, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Dariusz Kostrzewa zaś przyznaje, że dla leków trzeba zorganizować odpowiedni transport, trzymać je w lodówkach i jeszcze zapewnić system monitorowania.
Eksperci widzą potrzebę zmian przepisów
- Może NFZ nie powinien prowadzić w ogóle konkursów na realizację programów lekowych przez szpitale. Raczej placówki działające w sieci powinny automatycznie móc realizować programy, a Fundusz płacić za to ile faktycznie ich wykonały. Na pewno trzeba zmienić mechanizm płacenia szpitalom za leki jakie podają pacjentowi, bo nie przystaje on do rzeczywistości- zauważa Rafał Janiszewski.
Jednocześnie szpital realizujący program lekowy nie ma też prawa odmówić podania pacjentowi leku, bo to świadczenie nielimitowane, w przeciwieństwie do badań czy zabiegów. Musi więc kredytować NFZ.