Powodem takiej decyzji stał się pierwszy w Polsce proces o zwrot kosztów leczenia zaćmy w czeskiej klinice na podstawie unijnej dyrektywy o leczeniu transgranicznym.

Pacjent poddał się zabiegowi usunięcia zaćmy z jednego oka w czeskiej klinice w grudniu 2013 roku. Z wnioskiem o pokrycie kosztów wystąpił do małopolskiego oddziału NFZ, który odmówił, wskazując na brak przepisów wykonawczych do dyrektywy, czyli brak podstaw prawnych do wypłaty pieniędzy za leczenie za granicą.

Czytaj: Operacje zaćmy ciągle tańsze w Czechach niż w Polsce >>>

Wtedy emeryt złożył w sądzie pozew cywilny przeciwko NFZ o zapłatę za leczenie za granicą. W czerwcu 2014 roku krakowski sąd rejonowy uznał, że unijna dyrektywa transgraniczna ma bezpośrednie zastosowanie w odniesieniu do zabiegów leczniczych wykonanych na rzecz obywateli polskich na terenie innego państwa członkowskiego UE. Zasądził pacjentowi zwrot całości poniesionych za granicą kosztów leczenia wraz z poniesionymi kosztami postępowania sądowego oraz odsetkami, łącznie około 4 tys. zł.

Z apelacją od tego wyroku wystąpił małopolski NFZ. Jednym z argumentów, na który się powoływał, była niedopuszczalność drogi sądowej.

Tymczasem w listopadzie 2014 roku weszła w Polsce w życie tzw. ustawa o leczeniu transgranicznym, która dostosowuje polskie prawo do przepisów dyrektywy transgranicznej.

Pod koniec stycznia 2015 rozpatrujący apelację sąd okręgowy odroczył ogłoszenie wyroku w tym procesie do wtorku. We wtorek 10 lutego 2015 wznowił jednak przewód sądowy i postanowił zwrócić się do Sądu Najwyższego z zapytaniem prawnym. Dotyczy ono tego, "czy przysługuje droga sądowa do dochodzenia roszczeń o zwrot kosztów za zabiegi medyczne wykonane poza granicami kraju osobie, która wytoczyła powództwo w związku ze skorzystaniem z tych świadczeń przed wejściem w życie ustawy o leczeniu transgranicznym, a po upływie czasu do implementacji dyrektywy unijnej".

"Nie można zaprzeczyć, że powództwo dotyczy zapłaty, czyli żądania cywilnego, i w chwili jego wnoszenia brak było w polskim systemie prawnym przepisów regulujących finansowanie świadczeń transgranicznych, które powinny się tam znajdować w związku z obowiązkiem implementacji dyrektywy PE" -  stwierdził sąd w uzasadnieniu postanowienia.

Wskazał, że brak tych przepisów "powodował automatycznie brak procedur do dochodzenia tych roszczeń". "Z tego powodu należałoby przyjąć domniemanie istnienia drogi sądowej" -  uznał sąd wskazując, że taki stan prawny istniał w chwili orzekania w tym procesie przez sąd pierwszej instancji.

Sąd podkreślił jednak, że w chwili kiedy sprawa trafiła do sądu okręgowego, od 15 listopada 2014 roku weszła w życie ustawa wdrażająca dyrektywę transgraniczną i według tej ustawy do rozstrzygania tego typu roszczeń przewidziana jest procedura administracyjna. "Jest to jednoznaczne z tym, że obecnie droga sądowa jest niedopuszczalna" - podkreślił sąd.

"Sąd podjął wątpliwość, czy niedopuszczalność tej drogi odnosi się również do spraw wytoczonych przez osoby, które skorzystały ze świadczeń transgranicznych przed wejściem w życie ustawy, zakończyły leczenie i wystąpiły o refundację. Dlatego postanowił zwrócić się z zapytaniem do Sądu Najwyższego" - wyjaśnił sąd.

Do czasu uzyskania odpowiedzi z Sądu Najwyższego proces został odroczony. Jak poinformowała reprezentująca pacjenta radca prawny Justyna Prus, wniosek dotyczący późniejszej operacji drugiego oka pacjenta został złożony do NFZ. Radca prawny małopolskiego NFZ Tomasz Skalski poinformował, że do NFZ w Krakowie wpłynęło już kilka takich wniosków.

Przepisy tzw. ustawy o leczeniu transgranicznym weszły w życie 15 listopada 2014 roku. Ustawa dostosowuje polskie prawo do przepisów tzw. dyrektywy transgranicznej, czyli Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z 9 marca 2011 roku w sprawie stosowania praw pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej.

Unijna dyrektywa transgraniczna obowiązywała od 25 października 2013 roku, jednak Ministerstwo Zdrowia z opóźnieniem przygotowało projekt wdrażającej ją ustawy; dopiero w kwietniu 2014 roku trafił on do Sejmu.

Od momentu wejścia w życie dyrektywy transgranicznej resort zdrowia oraz NFZ przekonywały, że dopóki nie zacznie obowiązywać ustawa wdrażająca te przepisy, nie ma podstaw prawnych do zwrotu kosztów leczenia za granicą. Jednak pomimo braku przepisów krajowych wdrażających dyrektywę, niektórzy pacjenci już skorzystali z leczenia za granicą i złożyli do NFZ wnioski o zwrot kosztów na podstawie ogólnych zapisów dyrektywy. Krakowski proces w sprawie zaćmy był pierwszym, który zakończył się nieprawomocnym wyrokiem.



 

Zgodnie z obowiązującą obecnie ustawą możliwość zwrotu kosztów leczenia w innych państwach UE dotyczy wyłącznie świadczeń gwarantowanych w Polsce. Za świadczenie trzeba zapłacić najpierw z własnej kieszeni. Aby uzyskać zwrot poniesionych kosztów, pacjent musi się zwrócić z wnioskiem do właściwego oddziału wojewódzkiego NFZ. Podstawą do zwrotu ma być rachunek wystawiony przez zagraniczny podmiot wykonujący działalność leczniczą; może to być zarówno publiczna, jak i prywatna placówka medyczna. NFZ będzie miał 180 dni na rozpatrzenie takiego wniosku i zwrot kosztów.

Polacy mogą skorzystać na przykład z porad specjalistycznych, do których są długie kolejki w Polsce, a także z większości badań diagnostycznych oraz zabiegów wykonywanych w ramach procedur jednodniowych (np. USG czy zabieg usunięcia zaćmy). Natomiast w przypadku świadczeń wymagających pozostanie na noc w szpitalu, trzeba uzyskać uprzednią zgodę na leczenie od dyrektora oddziału NFZ. (pap)