W sytuacji gdy w zasadzie cała obecna ustawa dotycząca zamówień publicznych powinna być napisana od nowa, nowela odnosząca się do progów jej stosowania to zaledwie niewielka kosmetyka. Jednak, jak się okazuje, nawet ona zajęła ustawodawcy pół roku. Być może był to efekt kumulacji prac w sejmowej podkomisji, gdzie rozpatrywano równolegle kilka projektów. Trudno jednak pozbyć się myśli, że skoro w sumie tak drobna zmiana wymagała aż sześciu miesięcy prac, to przygotowanie od podstaw nowego Prawa zamówień publicznych może okazać się zadaniem ponad siły ustawodawcy.
Tymczasem nadarza się idealna okazja do gruntownej rewizji przepisów, a mianowicie konieczność wdrożenia przyjętych na początku tego roku dyrektyw unijnych.
Kluczowa zmiana, którą niesie za sobą prawo europejskie, to rezygnacja z kryterium ceny na rzecz jakości wykonania i długookresowych kosztów użytkowania. W Polsce ponad 9 na 10 przetargów rozstrzyga się właśnie na podstawie najniższej ceny. Poza tym warto przypomnieć, że unijny ustawodawca dąży też do pełnej elektronizacji postępowań o udzielenie zamówienia publicznego oraz ograniczenia formalności. To bardzo słuszne działania, dlatego też powinniśmy jak najszybciej wdrożyć te dyrektywy do polskiego prawodawstwa.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc – zamiast kolejnych nieczytelnych, podatnych na błędy i niekorzystne zmiany nowelizacji przepisów – napisanie nowej ustawy, która będzie zgodna z unijnym prawem. Co ważne, powinna być przygotowana z uwzględnieniem modelu UE+0, czyli bez wprowadzania żadnych dodatkowych wymogów ponad to, co nakazuje unijna regulacja.
Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP
Oprac. Magdalena Okoniewska