Zdaniem  lekarzy PZ „absurdalne jest sztuczne mnożenie biurokracji, już teraz nadmiernie rozdmuchanej”. Lekarz będzie miał podwojone biurokratyczne obowiązki, wpisując w Książeczce Zdrowia Dziecka to samo, co w swojej dokumentacji medycznej.

Podpisanie rozporządzenia, wprowadzającego od 2016 roku obowiązek posługiwania się Książeczką Zdrowia Dziecka, było jedną z ostatnich decyzji byłego ministra zdrowia Mariana Zembali. Podjął ją na kilka dni przed odejściem ze stanowiska, nie zważając na głosy sprzeciwu środowiska lekarzy, które krytykowało głównie archaizm tej formy dokumentacji. 

Według Teresy Jackowskiej, konsultanta krajowego w dziedzinie pediatrii, wprowadzenie książeczki  pozwoli na kompleksowe monitorowanie losów dziecka, opieki zdrowotnej przez rodziców oraz osoby sprawujące opiekę nad dzieckiem. Według  konsultanta książeczka ta powinna być dokumentem wymaganym przy każdej wizycie w placówce medycznej, w której będzie odnotowywało się działania zarówno profilaktyczne (bilanse zdrowia, szczepienia, wizyty stomatologiczne) jak i lecznicze (w poradniach specjalistycznych, szpitalach). 

Czytaj: Jest już rozporządzenie w sprawie książeczki zdrowia dziecka>>>

-To przejaw klasycznego myślenia życzeniowego – uważa Wojciech Perekitko, lekarz Porozumienia Zielonogórskiego z wieloletnim doświadczeniem w pracy POZ. - Przecież żaden lekarz nie wyprosi rodziców z gabinetu, jeśli nie będą mieli ze sobą książeczki, co na pewno będzie się zdarzać. Z doświadczenia wiemy, że pacjenci nagminnie zapominają dokumentów, gubią je lub niszczą. Kolejna ważna kwestia to wiarygodność dokumentów przynoszonych przez pacjentów. Lekarz nie powinien się tylko na nich  opierać. Pierwszy z brzegu przykład: przychodzi matka z dzieckiem na szczepienie, w książeczce rzeczywiście nie ma wpisu o podaniu szczepionki. Ale czy to oznacza, że dziecko nie zostało wcześniej zaszczepione? Według mnie tak nie jest, bo zdarza się, że podczas wcześniejszego szczepienia matka właśnie zapomniała książeczki. Nie zaszczepię w takiej sytuacji dziecka, dopóki  nie sprawdzę tego w karcie szczepień, która jest dokumentem prowadzonym przez uprawniony personel medyczny. Ustalam to tylko w ten sposób, nawet gdy pacjent należy do innej przychodni i wymaga to ode mnie prowadzenia korespondencji. Książeczka Zdrowia Dziecka nigdy nie będzie źródłem stuprocentowo wiarygodnych informacji. 

Zdaniem Wojciecha Perekitki system obiegu dokumentacji medycznej powinien funkcjonować poza pacjentami. W przeciwnym razie nietrudno o pomyłki i błędy, które w przypadku opieki zdrowotnej mogą być tragiczne w skutkach. A w takich sytuacjach cała odpowiedzialność spadnie na lekarza.

Dowiedz się więcej z książki
Dziecko - pacjent i świadczeniobiorca. Poradnik prawny
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł