W komunikacie OZZL czytamy, że w szpitalu „jest zatrudnionych zbyt mała ilość lekarzy, co powoduje przeciążenie pracą i stwarza niebezpieczeństwo zaniedbania chorych (w oddziałach przyjęciowych lekarze prowadzą nawet do 20 pacjentów), powoduje to również zamykanie oddziałów i brak miejsc dla kolejnych chorych.” Z informacji, które dotarły do OZZL wynika, że dochodzi do dzielenia etatów zatrudnionych lekarzy pomiędzy różnymi oddziałami, co uniemożliwia rzetelne wypełniania obowiązków, a chorych pozbawia ciągłości opieki przez jednego lekarza.
Wiele kontroli, nikt nie miał zastrzeżeń
Krystian Dudek z biura prasowego Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku twierdzi, że w szpitalu jest zatrudnionych 55 lekarzy i żaden z nich nie wypowiedział umowy o pracę. Dudek podaje, że mają ok. 920 pacjentów, ale w tym są także pacjenci oddziałów dziennych, którzy przychodzą na terapie w dzień, a po godz. 16 wracają do domów.
- W nocy w szpitalu zostaje ok. 800 pacjentów, a na dyżurze jest trzech lekarzy – podkreśla Dudek. –Mieliśmy ostatnio wiele kontroli m.in.: Rzecznika Praw Obywatelskich i nikt nie miał zastrzeżeń do bezpieczeństwa pacjentów.
List wysłany w trakcie rozmów z dyrekcją
W liście skierowanym do OZZL lekarze ze szpitala w Rybniku mają informować o „ograniczeniu zatrudnienia ratowników medycznych, którzy – z jednej strony – są personelem wyspecjalizowanym w procedurach ratunkowych, z drugiej – wyszkolonym do bezpiecznego przeprowadzania procedury unieruchamiania pacjenta, zabezpieczając pacjentów i personel w trakcie licznych i nagłych sytuacji kryzysowych, stwarza to realne niebezpieczeństwo tak dla chorych, jak i personelu medycznego”.
W komunikacie czytamy także o tym, że w szpitalu jest „przestarzały sprzęt medyczny zwłaszcza na Izbie przyjęć, co – w oczywisty sposób – utrudnia pracę o odpowiednią diagnostykę, stwarzając zagrożenie dla chorych”.
Zdaniem OZZL lekarze zwracali uwagę dyrekcji szpitala na powyższe nieprawidłowości wiele razy, domagając się odpowiednich działań naprawczych - jak dotąd bez skutku. „Lekarze ostrzegają, że brak odpowiedniej reakcji dyrekcji szpitala w najbliższym czasie spowoduje, że zostaną oni zmuszeni do złożenia wypowiedzeń z pracy, bo dalsza praca w takich warunkach stanowi zagrożenie dla nich i dla ich pacjentów” – czytamy w komunikacie zarządu krajowego OZZL.
Dudek podkreśla, że dyrekcja szpitala regularnie spotyka się z lekarzami. – Jesteśmy zaskoczeni upublicznieniem tego listu w trakcie prowadzonych rozmów – mówi Duda. – Kolejne spotkanie jest umówione za kilka dni.